Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 23.12.2012

"Adamek otrzymał prezent gwiazdkowy"

Tomasz Adamek otrzymał prezent gwiazdkowy w postaci zwycięstwa nad Steve'em Cunninghamem - uważa były mistrz Europy w kat. ciężkiej Albert Sosnowski.

Dwunastorundowy pojedynek był wyrównany, a po jego zakończeniu anonser Michael Buffer ogłosił remis. Później skorygował jednak zapis na karcie punktowej jednego z sędziów; za Adamkiem opowiedziało się dwóch - 116:112, 115:112, zaś jeden przyznał zwycięstwo mocno rozczarowanemu Cunninhamowi - 115:113.

- To nie był ten Tomek, którego znaliśmy z wcześniejszych występów. To nie był szybki Adamek, dobrze operujący lewą ręką i świetnie pracujący na nogach. Cięższy o dziesięć kilogramów od Cunninghama stracił swe atuty z kategorii junior ciężkiej, w której kiedyś rywalizował. Otrzymał prezent gwiazdkowy w postaci zwycięstwa, bo mimo dobrego akcentowania końcówek rund, to jednak z przebiegu całej walki lepsze wrażenie pozostawił rywal - powiedział Sosnowski.

Statystyki również były korzystne dla Cunningama, z którym w 2008 roku Adamek również wygrał niejednogłośnie na punkty. Amerykanin wyprowadził 515 ciosów, z których 209 doszło celu (skuteczność 41 proc.); dla porównania Polak - 513/169 (33 proc.). Cunningham częściej uderzał prostymi przednią ręką - 348/129, zaś Adamek - 246/49. Pochodzący z Gilowic Adamek aktywniejszy był jeśli chodzi o mocne ciosy - 267/120, Cunningham 167/80.

- W boksie zdarzają się różne werdykty, takie również niezrozumiałe jak w tej potyczce. To pewna ujma dla Tomka w oczach kibiców. Musi pokazać się z lepszej formy w kolejnych walkach, bo wszyscy oczekujemy, że otrzyma ponowną szansę boksowania o mistrzostwo świata. Ale konieczne będzie wzniesienie na wyżyny, bo na jego drodze stają coraz lepsi przeciwnicy. Taki był Cunningham, który może czuć się moralnym zwycięzcą - przyznał były czempion Starego Kontynentu, który - podobnie jak Adamek - przegrał walkę z Ukraińcem Witalijem Kliczką o pas WBC.

33-letni Sosnowski święta spędza w rodzinnej Warszawie; na początku nowego roku wyjedzie do Budapesztu. - Chętnie biorę udział w przedświątecznych przygotowaniach, sprzątam w domu, ubieram choinkę, pomagam dziewczynie przy wigilijnych potrawach. Generalnie bardzo lubię odkrywać w kuchni nowe smaki. Liczę, że nowy sezon będzie dla mnie bardzo udany, bo na pewno nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa. Niebawem wracam do mojego dawnego szkoleniowca Węgra Laszlo Veresza. Prawdopodobnie na ring wrócę w lutym - dodał.

mr