Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marcin Nowak 13.05.2013

Giro d'Italia: polski kolarz jedzie lepiej niż ostatnio

Zajmujący ósme miejsce w kolarskim Giro d'Italia Przemysław Niemiec uważa, że razem z Włochem Michele Scarponim, liderem swojej grupy Lampre-Merida, jedzie lepiej niż przed rokiem.
Giro dItaliaGiro d'ItaliaPAP/EPA//CAVAGGIONI-JACOB

Podkreśla jednak, że najtrudniejsze górskie etapy dopiero przed nimi.
"Miło jest zacząć tydzień od wypoczynku. Najgorsze dopiero przed nami, ale dotychczasowe etapy i deszcz trochę dały nam się we znaki. Lało prawie codziennie, a to, co działo się na 7. etapie do Pescary, przechodzi ludzkie pojęcie. Co zakręt, to ktoś leżał. Na szczęście, odpukać, udało nam się przejechać trasę cało" - napisał Niemiec w dniu przerwy w wyścigu na swoim blogu.
Polski kolarz skomentował dwa poprzednie etapy. Szczególnie zadowolony był z sobotniej jazdy indywidualnej na czas, na której uzyskał 16. rezultat.
"Miałem swój dzień. Ostatni raz tak dobrą czasówkę pojechałem na mistrzostwach świata w 2004 roku. Nie jestem specjalistą od czasówek, ale czuję się w nich coraz lepiej. Giuseppe Saronni (dyrektor sportowy ekipy Lampre-Merida, w przeszłości znakomity kolarz - PAP) też był ze mnie bardzo zadowolony. Na sobotniej trasie jechał za mną w samochodzie i traktuję to jako wyróżnienie" - podkreślił.
Dzięki udanemu startowi w jeździe na czas Niemiec awansował w klasyfikacji generalnej z 14. na dziewiąte miejsce. W niedzielę przesunął się na ósme, a to wskutek słabszej postawy zwycięzcy ubiegłorocznego Giro Kanadyjczyka Rydera Hesjedala.
Zadanie - oszczędzać siły
"Przed wczorajszym etapem było wiadomo, że pójdzie ucieczka, ale nie było wiadomo kiedy. Odjazd poszedł pod górę, więc nie było łatwo się z nim zabrać. Jestem jednak zadowolony. Razem ze Scarponim miałem wczoraj za zadanie jak najbardziej oszczędzać siły, ale sytuacja na trasie wymagała solidnego kręcenia. 'Strzelił' Hesjedal, Wiggins miał problemy, w końcówce tempo było naprawdę mocne i nie była to przyjemna niedzielna przejażdżka" - napisał.
Kolarz z Oświęcimia podkreśla, że bez odpowiedniej koncentracji w Giro daleko się nie zajedzie.
"Na etapach jest straszna nerwówka. Wszyscy się pchają, trzeba jechać z niesamowitą uwagą. Staram się być blisko Scarponiego. Gdy trzeba, pomagam mu. Na przykład wczoraj na końcu drugiego zjazdu, gdy było strasznie zimno, 'Scarpa' trochę przymarzł, byłem w pobliżu i dałem mu ciuch, który miałem w kieszeni".
Ze swojej pozycji w zespole Niemiec jest zadowolony. "Czuję wsparcie ekipy, mam ten komfort, że do moich zadań nie należy np. jazda po bidony, mogę się skoncentrować na samym wyścigu i walce razem ze Scarponim w czołówce" - zaznaczył.
Niemiec uważa, że Scarponiego stać na zwycięstwo w całym wyścigu. Gdyby nie upadek na trzecim etapie, lider Lampre miałby minimalną stratę do jadącego w różowej koszulce swojego rodaka Vincenzo Nibalego. Zdaniem polskiego kolarza, o zwycięstwo w wyścigu, oprócz dwóch Włochów, powinni walczyć Australijczyk Cadel Evans, Brytyjczyk Bradley Wiggins i - mimo wszystko - Hesjedal.
Kto wygra wyścig?
"Nibali i Evans są mocni, to widać. Wiggins ma chyba jakąś deszczową traumę, wczoraj znowu stracił. Hesjedal miał mały kryzys, ale trudno go wyczuć, bo specyficznie jeździ. Pod górę wygląda, jakby miał za chwilę 'strzelić', ale zwykle tego nie robi i trzyma się w grupie. Taki ma styl jazdy. Gdy pojawi się szansa, żeby nadrobić trochę do konkurentów w generalce, Scarponi może się pokusić o atak. Wydaje mi się jednak, że w tym tygodniu faworyci wciąż będą się mocno kontrolować" - ocenił Niemiec.
We wtorek kolarze będą się ścigać na trzecim etapie, z Cordenons na przełęcz Altopiano del Montasio (167 km), leżącą na wysokości 1519 m n.p.m., w pobliżu granicy Włoch ze Słowenią i Austrią. Ostatnie pięć kilometrów są wyjątkowo trudne, z przewyższeniem dochodzącym do 20 procent.
W klasyfikacji generalnej Nibali wyprzedza o 29 sekund Evansa. Wiggins jest czwarty ze stratą 1.16, a Scarponi piąty - 1.24. Przemysław Niemiec zajmuje ósme miejsce, tracąc 2.44 min., a w czołówce, na 16. pozycji, znajduje się także Rafał Majka (Saxo-Tinkoff) - 4.09 straty. Trzeci z polskich kolarzy, Michał Gołaś (Omega Pharma-Quick Step) jest 29.

man