Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Marcin Nowak 04.06.2013

Roland Garros: Agnieszka Radwańska mimo porażki w świetnym humorze

Agnieszka Radwańska (nr 4.) przegrała z włoską tenisistką Sarą Errani 4:6, 6:7 (6-8) w ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros.
Agnieszka Radwańska i Sara ErraniAgnieszka Radwańska i Sara ErraniPAP/EPA/YOAN VALAT
Posłuchaj
  • Tomasz Iwański - trener tenisa o przyczynach porażki Agnieszki Radwańskiej w ćwierćfinale Roland Garros (IAR)
Czytaj także

Polka podkreśliła jednak, że do Krakowa wraca w dobrym humorze, po swoim najlepszym występie na kortach ziemnych w Paryżu.
- Opuszczam Paryż w najlepszym humorze od kilku lat, w końcu po raz pierwszy dotarłam tu do ćwierćfinału. Na pewno chciałoby się ugrać tu więcej, ale ćwierćfinał to dobry wynik na mojej najsłabszej nawierzchni. Właściwie po każdym przegranym meczu można sobie zadawać pytanie czego zabrakło do zwycięstwa, a dziś tak naprawdę dosłownie kilku piłek, no i na pewno trochę szczęścia - powiedziała Radwańska.
24-letnia Polka w Paryżu dotychczas dochodziła najdalej do 1/8 finału - trzykrotnie w latach 2008-09 i 2011. W poprzednim sezonie odpadła rundę wcześniej.
- Przez wiatr grało się chwilami trochę ciężko, szczególnie z jednej strony kortu, tej na prawo od stołka sędziego. Dlatego dzisiaj serwis praktycznie nie miał większego znaczenia, stąd tyle przełamań, zwłaszcza w drugim secie. Właściwie każdy gem był przez to 50 na 50, niezależnie od tego, która z nas serwowała. Mimo to mecz był bardzo dobry i wyrównany. Starałam się chwilami grać agresywniej, odgrywać piłki nie w jeden punkt, tylko ciągle zmieniać kierunki i dużo grać po liniach, ale ona świetnie biegała i dochodziła prawie do wszystkich moich zagrań - zaznaczyła krakowianka.
Wszytskie mecze z Errani są wyrównane
Errani poprawiła we wtorek bilans pojedynków z Polką na 2-6, a na ziemnej nawierzchni na 2-3. Poprzednio trafiły na siebie w październiku w turnieju masters w Stambule - WTA Championships. W ostatnim meczu grupowym, decydującym o awansie do półfinału, walczyły wieczorem na twardym korcie przez trzy i pół godziny. Krakowianka wygrała wówczas 6:7 (8-10), 7:5, 6:4.
- Przyzwyczaiłam się już do tego, że nasze wszystkie mecze są wyrównane, choćby tak jak ten w Stambule. Mam wrażenie, że tam nawierzchnia, choć to był kort twardy, była nawet nieco wolniejsza niż ta dzisiaj. Widać było, że kort ziemny to jej nawierzchnia, zresztą nieprzypadkowo doszła tu przed rokiem do finału. Ale liczę na rewanż już nie długo, najlepiej na mojej ulubionej trawie. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby to się stało w Wimbledonie - powiedziała Radwańska.
- Ona wszystko potrafi, no prawie wszystko, bo tylko nie serwuje z prędkością 200 kilometrów na godzinę. W sumie nieprzypadkowo jest piąta na świecie. Ona najlepszy swój tenis gra właśnie na "ziemi". Potrafi się na niej cierpliwie bronić, uderzając przy tym piłki z całej siły. Często decyduje się też na slajsy, loby czy dropszoty, co dzisiaj było widać - dodała.
Przerwa przed występami w Paryżu pomogła?
Przed Roland Garros krakowianka miała blisko półtoratygodniową przerwę w grze, bowiem odpadła w drugiej rundzie turnieju WTA w Rzymie (podobnie jak tydzień wcześniej w Madrycie). Potem zrezygnowała z występu w Brukseli, gdzie przed rokiem triumfowała (straciła 500 punktów w rankingu), by wyleczyć uraz barku i naciągnięcie mięśnia przywodziciela prawego uda.
- Przed rokiem do Paryża przyjechałam od razu z Brukseli i przegrałam w trzeciej rundzie, to fakt. Teraz miałam przerwę tuż przed i osiągnęłam pierwszy ćwierćfinał. Ale chyba nie da się porównywać jednego roku do drugiego, bo zawsze jest jednak inna sytuacja. Na pewno na "ziemi" mecze więcej zdrowia kosztują, niż na betonie, bo są dłuższe i jest więcej biegania. W tym roku odpuszczenie Brukseli to na pewno był dobry krok. Zobaczymy, być może powtórzymy to w przyszłym sezonie - wspomniała Radwańska, którą teraz czeka półtora tygodnia przerwy przed kolejnym startem.
- Przed Wimbledonem nie zastosuję tego schematu, co przed Paryżem, bo w tygodniu tuż przed zamierzam zagrać w Eastbourne. Patrząc na ubiegły rok, to cóż, przed przyjazdem do Londynu nie nagrałam się też na trawie (w Eastbourne odpadła w 1. rundzie), a osiągnęłam tam finał. No ale mogłam przecież równie dobrze odpaść w drugiej czy trzeciej rundzie. Jedno jest pewne, że przed Wimbledonem wypada coś zagrać na trawie, a nie tylko trenować na sztucznej trawie w Krakowie - dodała.

man