Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Martin Ruszkiewicz 05.06.2013

Roland Garros: Fyrstenberg ma naderwany mięsień grzbietu

Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski odpadli w ćwierćfinale wielkoszlemowego Roland Garros. Fyrstenberg w Paryżu doznał kontuzji naderwania drugiego stopnia mięśnia grzbietu - poinformował Matkowski.
Marcin Matkowski (L) i Mariusz Fyrstenberg (P)Marcin Matkowski (L) i Mariusz Fyrstenberg (P)facebook

- Od kilku dni Mariusz narzekał na ból z prawej strony, myślał, że coś sobie po prostu naciągnął w meczu trzeciej rundy. Wtedy pierwsze USG nic poważnego nie wykazało. Wczoraj rano jednak ból się nasilił i pojechał znów do szpitala. Tam lekarze zrobili pełny rezonans i okazało się, że ma naderwanie drugiego stopnia mięśnia grzbietu z prawej strony. Najgorsze jest to, że teraz musi mieć do czterech tygodni przerwy. To znaczy, że na trawie w tym roku nie zagramy, niestety - powiedział Matkowski.

- Wczoraj się o tym dowiedzieliśmy, więc tak naprawdę Mariusz nie powinien na ten mecz wychodzić. Mieliśmy wyjść na kilka gemów i w razie czego zejść z kortu. Ale gra nam się układała, więc kontynuowaliśmy. Mariusz miał problem z serwisem, a ból największy był jak po nim spadał na prawą nogę. Później miał kłopoty ze skrętami ciała przy returnie czy forhendzie, ale cały czas kontrolował czy coś złego się nie dzieje, bo grał bez żadnych tabletek. Gdyby wziął środki przeciwbólowe, to nie czułby nic, a mógłby sobie jeszcze bardziej naderwać mięsień. Od początku ustaliliśmy, że zagramy kilka gemów, ale w każdej chwili przerwiemy grę, jeśli coś będzie nie tak, no i tak się stało - dodał.

Polacy poddali w środę po południu mecz 1/4 finału z Austriakiem Alexandrem Peyą i Brazylijczykiem Bruno Soaresem przy stanie 6:1, 4:6, 1:3.

Kto zastąpi Fyrstenberga?

W listopadzie Fyrstenberg przeszedł operację rzepki w kolanie i wróci na korty w połowie stycznia. Pierwszy mecz po przerwie rozegrał ze swoim stałym partnerem właśnie w Melbourne, gdzie na otwarcie ponieśli porażkę.

- Obecnie lekarze oceniają szanse na wyzdrowienie Mariusza na jakieś 60 procent, więc bardzo prawdopodobne jest, że nie będzie gotowy do gry w Wimbledonie i ja wtedy zostałbym na lodzie. Rozmawialiśmy o tym. Wydaje mi się, że bez sensu jest cisnąć na siłę grę w Wimbledonie, bo może sobie poprawić kontuzję, a przecież przed nami jeszcze połowa sezonu. Po tym ćwierćfinale i tak będziemy w dziesiątce rankingu debli, więc będziemy mieli czas do walki o turniej masters w lecie w USA i na jesieni - powiedział Matkowski.

W przyszłym tygodniu mija termin zgłoszeń. Po nim do drabinki dołączą pary tworzone w ostatniej chwili przed losowaniem.

- Gra z przypadkowym partnerem nie miałaby sensu, zresztą przed Wimbledonem dobrze byłoby zagrać choćby jeden turniej razem. Dlatego od wczoraj dość poważnie szukam partnera na trawę. Wysłałem maile chyba do 15 zawodników i myślę, że w ciągu jednego, dwóch dni coś się wyklaruje w tej sprawie. Trochę pechowo się złożyło, że większość się umawiała na wspólną grę w Londynie już w ostatni weekend i w poniedziałek tu w Paryżu, ale jestem optymistą - powiedział Matkowski.

- Z tego, co wiem Bopana Qureshi nie będzie grał z Maheshem Bhupathim w Wimbledonie. Juergen Melzer też jest bez pary. No i chyba jeszcze partnera nie znalazł na trawę Łukasz Kubot, więc jest szansa, że moglibyśmy zagrać razem. Wczoraj nie mogłem się z nim skontaktować, ale był w Poznaniu na fizykoterapii i dzisiaj leci do Pragi, więc może dlatego. Może dziś jeszcze porozmawiam o tym z jego trenerem. Jeśli by się zgodził, to w przyszłym tygodniu chciałbym z nim zagrać w Queen's Clubie, gdzie on się łapie do głównej drabinki w singlu. Ale on chce bardziej grać w Halle i tam czeka jeszcze aż się ktoś wycofa i zwolni miejsce, a ja jestem w rozkroku i nie wiem gdzie jechać. Wiem, że Juan Martin del Potro szuka kogoś na pierwszy turniej, więc zobaczymy jak będzie - dodał.

mr