Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Artur Jaryczewski 11.08.2013

MŚ Moskwa. Tomasz Gorazdowski: czy Putin jest najważniejszy?

- Nie takiej organizacji się spodziewałem - pisze Tomasz Gorazdowski. Dziennikarz radiowej Trójki obserwuje lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Moskwie.
Tomasz GorazdowskiTomasz GorazdowskiAndrzej Szozda/Polskie Radio

Szczerze mówiąc spodziewałem się, że Rosja, przed która sporo wydarzeń sportowych najwyższej rangi (Igrzyska Olimpijskie, piłkarski Mundial), przy okazji mistrzostw świata w lekkiej atletyce, zadziwi świat. Z nieograniczonym budżetem i nieograniczonymi zasobami finansowymi, pokaże światu, co w Rosji można zrobić i jak. Bo skoro na Igrzyska w Soczi już wydano ponad 50 miliardów dolarów czy euro, więcej niż na wszystkie dotychczasowe zimowe Igrzyska razem, to znaczy, że jest z czego wydawać. Kawior, szampan, i świetna organizacja, również z racji nieograniczonych zasobów ludzkich. Tego się spodziewałem. Pierwszy dzień pobytu w Moskwie i na mistrzostwach szybko pokazał, że najlepsze mistrzostwa w historii, to to nie będą.

Zaczęło się już na lotnisku, na którym co prawda było stanowisko dla dziennikarzy i sportowców przylatujących na zawody, ale mało kto był w stanie komunikować się z nami w języku angielskim, czyli powszechnie w takim przypadku używanym. Dzięki zapamiętanym w zamierzchłej przeszłości zwrotom po rosyjsku udało nam się dostrzec do autobusu, który miał nas zawieźć do naszego hotelu. Oficjalnego hotelu dla mediów. Szofer był bardzo sympatyczny, choć (wszystkie pieniądze postawie) ze mocno "wczorajszy". Na dodatek, nie chciał się narazić nikomu, więc dla kilku Serbów, którzy z nami jechali, ale sami nie wiedzieli dokąd się udają, zatrzymywał się wielokrotnie, aż w końcu zostawił ich na postoju taxi, uzgadniając na dodatek szczegóły ich dalszego transportu.

Mimo obaw, do hotelu dojechaliśmy w jednym kawałku. Hotel okazał się zadziwiająco europejski w porównaniu, do miejsc, w których przyszło mi nocować w Moskwie wcześniej. W końcu to oficjalny hotel IAAF, więc jakiś poziom musi zachować. Zastanawiające tylko dlaczego wybrano hotel oddalony od stadionu o blisko 25 km? Czyżby nie było innych hoteli w centrum miasta? Czy musiano wybrać hotel położony dokładnie na przeciwległym końcu miasta w stosunku do stadionu? No trudno - przynajmniej autobusy dla mediów kursują co pół godziny, albo w ostateczności, co godzinę. I rzeczywiście następnego dnia autobus przyjechał na czas i już po 45 minutach byłem na stadionie, a raczej w okolicach stadionu, w  miejscu, w którym powinien być busik, który wozi dziennikarzy do centrum akredytacyjnego. Busiku jednak nie było, a odpowiedzialni za transport wolontariusze umieli tylko wydukać "nie znaju paczemu".

W centrum akredytacji w jednym miejscu wydają blankiet ze zdjęciem, w innym dyplom uczestnictwa!!!, w kolejnym bilet na metro, a "welcom bag", tradycyjna na powitanie na każdych wielkich zawodach, w podziemiach po drugiej stronie budynku. Na stadion wracało się jeszcze dłużej, bo nie można było przechodzić przez trasę maratonu. "Nie lzja". Na stadionie nikt nie mógł mi wskazać mojego stanowiska, ale w końcu się znalazło i nawet cały sprzęt działał. Tylko WiFi jakoś nie chciało dotrzeć do mojego stanowiska. Szkoda, że stadion był prawie pusty, choć organizatorzy rozdali za darmo blisko 250 tysięcy biletów.

Autobus, który miał wyruszać do hotelu o 23, nie przyjechał. W coraz większej grupie dziennikarzy czekamy kwadrans, pół godziny, godzinę. Ten autobus zaplanowany na 24 też nie przyjeżdża. Nikt nic nie wie, zaczynają się nerwy, bo ludzie zmęczeni. W końcu okazuje się, że autobusy nie przyjechały, bo zamknięto drogi dojazdowe, bo premier Putin miał wracać ze stadionu. Czy nie mógł się zdecydować kiedy ruszać, czy wolno jechał, nie wiadomo? Czemu to tyle trwało? Wiadomo tylko, że Putin jest najważniejszy. W sporej grupie dziennikarzy z całego świata poszliśmy zatem do najbliższej stacji metra. Pół godziny na piechotę z całym sprzętem (biedni fotografowie). I trzeba było się spieszyć, bo ostatnie metro nie zaczeka. Potem tylko 40 minut w pociągu i byliśmy wszyscy w kupie w hotelu.

Nie takiej organizacji się spodziewałem. I nie wróży to dobrze zbliżającym się Igrzyskom. A o sporcie, czystym sporcie a nie o okolicznościach towarzyszących, następnym razem.

Tomasz Gorazdowski, Moskwa.


Wszystko o mistrzostwach świata w Moskwie w specjalnym serwisie Polskiego Radia - Mistrzostwa Świata w Moskwie.