>>> Brazylia 2014: Polska - Czarnogóra. Jedną nogą byliśmy już w raju [RELACJA]
- Na gorąco trudno ocenić, czy możemy być zadowoleni z remisu. Muszę ochłonąć, by to zrobić. Mieliśmy swoje szanse, ale i Polacy stworzyli sporo okazji. Zobaczymy, co ten remis nam przyniesie - powiedział Brnovic na konferencji prasowej.
I dodał po chwili: - Jednak, jak ktoś powie, że jeden punkt to mało, z taką drużyną, która w dodatku musi wygrać, w takich okolicznościach, w takim składzie, to... nie zna się na futbolu.
Jak podkreślił, biało-czerwoni byli przed spotkaniem pod olbrzymią presją, bo tylko zwycięstwo przedłużało ich nadzieje na awans do mundialu.
- Zdawaliśmy sobie z tego sprawę, wiedzieliśmy, że to będzie determinować przebieg meczu. Na początku wytrzymaliśmy 10 minut szalonego ataku Polaków, zdobyliśmy gola, ale przytrafił nam się dość prosty błąd, piłka trochę spłatała psikusa i Lewandowski wyrównał. Gospodarze nadal uparcie dążyli do zwycięstwa, ale +trafiła kosa na kamień+ i skończyło się remisem - ocenił.
Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że w pewnym momencie na boisku brakowało ośmiu czołowych czarnogórskich piłkarzy.
- Sześciu z powodu kontuzji czy kartek w ogóle nie przyjechało do Warszawy. Dziś się okazało, że nie może też zagrać Stevan Jovetic, a gdy Mirko Vucinic doznał kontuzji, to zrobiło się niewesoło. Ale rezerwowi dali radę i nie przegrali. Czapki z głów przed tymi chłopakami - zaznaczył.
Brnovic przyznał, że przed tym meczem zakładał, iż zdobycie siedmiu punktów w pozostałych spotkaniach pozwoli zakwalifikować się do MŚ.
- Zostało zatem sześć. Przed nami, ale dopiero w październiku, mecz na Wembley. Do tej pory w trzech starciach z Anglikami zawsze padł remis. W końcu ktoś powinien wygrać i czuję, że to będziemy my - zakończył z uśmiechem.
(ah)