Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Słójkowski 17.11.2013

Waldemar Sobota: kadra nie może grać w takim stylu

Pomocnik reprezentacji Polski Waldemar Sobota liczy na zwycięstwo we wtorkowym meczu z Irlandią w Poznaniu. Jego zdaniem wygrana pozwoli odzyskać kredyt zaufania u kibiców, którzy po porażce ze Słowacją mocno skrytykowali piłkarzy.
Waldemar Sobota podczas towarzyskiego meczu ze SłowacjąWaldemar Sobota podczas towarzyskiego meczu ze SłowacjąPAP/Maciej Kulczyński

Piątkową porażkę ze Słowacją bardzo przeżył grający w FC Brugge Waldemar Sobota. Były zawodnik Śląska w optymistycznych nastrojach wracał na wrocławski stadion, tymczasem po spotkaniu na niego i jego kolegów czekały gwizdy i złośliwe przyśpiewki ze strony kibiców.
- Chyba pierwszy raz w życiu przeżyłem coś takiego, że kibice wygwizdywali swojego piłkarza, schodzącego na zmianę, a brawami, wręcz owacyjnie, żegnali zawodnika rywala, gdy ten opuszczał boisko. Nie była to dla nas komfortowa sytuacja. Zdaję sobie sprawę, że fanów nie rozpieszczaliśmy naszą grą, przegraliśmy w słabym stylu. Dobitnie nam okazali swoje niezadowolenie, ale cóż, musimy z tym żyć - mówił na konferencji prasowej w Grodzisku Wielkopolskim Sobota.
Jak dodał, po części rozumie ich zachowanie. Liczy jednak, że kibice będą wspierać biało-czerwonych podczas kolejnego towarzyskiego meczu we wtorek w Poznaniu z Irlandią (początek, godz. 20.45).
- Chcemy iść razem, wspólną drogą z kibicami. A wiadomo, że zwycięstwo w najbliższym meczu dałoby trochę więcej spokoju tej drużynie. Nieważne w jakim okresie gramy, jaki charakter mają te spotkania; najlepiej by wszystkie kończyły się naszymi wygranymi, bo wówczas wszyscy będą zadowoleni - dodał Sobota.
On sam nie ukrywał, że przyjeżdżał na pierwsze zgrupowanie pod wodzą Adama Nawałki z dużym optymizmem. Jak przyznał, po porażce ze Słowacją "nie jest już tak kolorowo".
- Każdy liczył, że ten pierwszy mecz będzie wyglądał inaczej. Tymczasem nie dość, że przegraliśmy, to jeszcze w takim stylu, w którym po prostu nie wypada grać. Nie jest tak, że nagle atmosfera siadła, musimy iść dalej tą drogą, którą sobie wyznaczyliśmy. Paradoksem byłoby, gdyby po czterech dniach treningów i jakby nie było bolesnej porażce, nagle wszystko zmieniać. Musimy postarać się, żeby w Poznaniu wszystko wyglądało znacznie lepiej niż w pojedynku przeciwko Słowacji. Wierzę, że nam się to uda - przyznał.
Analizując mecz ze Słowakami, Sobota podkreślił, że w żadnej formacji gra nie wyglądała zbyt dobrze. Jego zdaniem polski zespół stworzył zbyt mało sytuacji bramkowych, by liczyć na osiągnięcie korzystnego wyniku.
- Trener miał do nas pretensje o to, że rzadko pokazywaliśmy się w wolnych sektorach boiska, a często byliśmy schowani za zawodnikami gości. Powinniśmy inicjować więcej akcji indywidualnych, a tego nie robiliśmy. I faktycznie, stwarzaliśmy mało sytuacji bramkowych. Po straconych golach zrobiło się trochę za nerwowo. Staraliśmy się jak najszybciej przedostać pod pole karne rywala, ale brakowało nam jakości i dokładności - tłumaczył.
Sobota nie chciał dywagować, czy ekipa z Zielonej Wyspy będzie trudniejszym rywalem niż Słowacja. Jest przekonany, że jego zespół czeka bardzo trudna przeprawa.
- Można było się spodziewać, że te pierwsze mecze gramy z nieco łatwiejszymi rywalami. Tymczasem Słowacy pokazali bardzo dobrą piłkę, ale też przez to, że nasza dyspozycja była nienajlepsza. Oczekuję, że Irlandczycy, jak zespoły wyspiarskie, będą grali bardzo twardo, blisko przeciwnika i na pewno będą się starali wyprowadzać groźne kontry - podsumował zawodnik FC Brugge.

ps