Szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Piotr Bączek oraz Bartłomiej Misiewicz, dyrektor gabinetu politycznego ministra Macierewicza, około godziny 1.30 – w asyście żandarmerii wojskowej – weszli do tymczasowej siedziby Centrum Kontrwywiadu NATO.
Jak wskazywał w Polskim Radiu 24 płk Stanisław Kulczyński z Collegium Civitas, sprawa odbije się negatywnie na wizerunku naszego kraju, mimo że w ocenie władz Sojuszu działania w Centrum Eksperckim Kontrwywiadu NATO to sprawa władz w Warszawie.
– To nie jest tylko nasza sprawa wewnętrzna. Dokonano zmian poza zwyczajowymi procedurami, obowiązującymi w NATO. Do tej pory zapracowaliśmy na opinię pewnego sojusznika. W takiej sytuacji nasz wizerunek legł w gruzach – oceniał płk Stanisław Kulczyński.
W opinii Piotra Niemczyka, sposób zmian w CEK NATO jest niepokojący. – Wszystkie sprawy związane ze współpracą międzynarodową są starannie chronione przez służby. Ujawnianie działania instytucji służącej wymianie informacji w taki sposób, źle wróży na przyszłość – mówił były wiceszef UOP.
Z kolei Marek Świerczyński z Polityki Insight zauważył w Polskim Radiu 24, że sama zmiana na stanowisku szefa Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO nie jest czymś zaskakującym. – Nie ma wątpliwości, że każdorazowo nowe kierownictwo MON ma prawo do przeprowadzania zmian kadrowych według własnego uznania w instytucjach mu podległych – podkreślał.
Dotychczasowy szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO – płk Krzysztof Dusza – został odwołany za brak dostępu do informacji niejawnych.
Polskie Radio 24/mp/pj