Na zamówienie orkiestry symfonicznej Toskanii, a dokładnie jej szefa, znanego współczesnego kompozytora Giorgio Battistellego, operę kończy właśnie jego młodszy kolega.
Battistelli jest zagorzałym kibicem Fiorentiny i obiecuje, że na deskach scenicznych inni wielbiciele tego klubu zobaczą jego chwalebną historię, legendarne gole, triumfy, ale również porażki. Artystyczne piękno wielkiego futbolu podkreśli 45-osobowa orkiestra, obiecuje Battistelli, nie ukrywając, że będzie to jedyny w swoim rodzaju sposób ściągnięcia do teatru muzycznego osób, które zazwyczaj chodzą wyłącznie na stadion. Jego zdaniem, można być kibicem i jednocześnie melomanem.
Fiorentinie nie bardzo powiodło się w ubiegłym sezonie. Zakończyła go na 9. pozycji. Wylądowałaby pewnie jeszcze niżej, gdyby w bramce nie stał nasz Artur Boruc. Najprawdopodobniej rozstanie się on niebawem z florenckim klubem: kto wie, czy w libretcie nowej opery przewidziana będzie partia polskiego bramkarza?
man