Jacek Pałkiewicz pływał na panamskich statkach, doglądał kopalni diamentów w Sierra Leone, szkolił rosyjskich kosmonautów, GROM, Specnaz i inne jednostki specjalne, przepłynął łodzią ratunkową Atlantyk, jest ojcem chrzestnym polskiego survivalu i członkiem Królewskiego Towarzystwa Geograficznego w Londynie. Już po 60. roku życia dotarł do plemienia kanibalów w Papui Zachodniej i przeszedł Borneo ze wschodu na zachód – jedną z najtrudniejszych tras przez dżunglę na świecie.
- To jest ciekawość i głód świata. Do tego wszystkiego potrzebne są jeszcze pazury, zacięcie, hart ducha, silna wola i trudny do złamania charakter. Jeśli te elementy drzemią w człowieku, to wiek nie gra większej roli. Oczywiście, w pewnym momencie dobiegamy gdzieś do jakiejś poprzeczki, z którą trudno walczyć - tłumaczył w audycji "Reszta świata" Jacek Pałkiewicz.
Znany podróżnik póki co nie wybiera się jednak na emeryturę. - Nic takiego mi nie przysługuje. Czy to w Polsce, czy we Włoszech. W związku z tym jak przestanę biegać i chodzić po dżunglach, to przestanę zarabiać. A ja nic innego nie potrafię robić i dopóki Pan Bóg daje mi zdrowie, to korzystam z tego - podkreślał.
Rozmawiał Tomasz Michniewicz.
Audycja "Reszta świata" na antenie Jedynki w każdy wtorek wakacji po godz. 21.00.
pg