Odkąd 10 lat temu Izrael wybudował mur na Zachodnim Brzegu, życie dwustu mieszkańców An Numan całkowicie się zmieniło. Okazało się bowiem, że izraelska konstrukcja odcięła ich od świata.
- Nasi przyjaciele spoza wioski nie mają prawa nas odwiedzać. Tak samo jeśli ktoś ożenił się z osobą spoza wioski, to taki małżonek też nie może tu wjechać. Izraelczycy nie pozwalają tu wjeżdżać nawet karetkom z Betlejem - mówi mieszkaniec An Numan Abu Mahmud.
25-letnia Siham mieszka w jednym domu z kilkunastoosobową rodziną. Jej krewni próbowali przy obejściu postawić drugi budynek, aby dla wszystkich było więcej miejsca, ale izraelskie wojsko zniszczyło budowę.
- W tym czasie byłam w ciąży. Jeden z żołnierzy uderzył mnie i poroniłam. Sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy - mówi Siham w rozmowie z wysłannikiem Polskiego Radia.
Dla Siham nawet zakupy w sklepie w sąsiedniej wiosce czy wysłanie dzieci do szkoły to skomplikowana wyprawa.
- Gdybym wcześniej wiedziała, jak będzie wyglądać moje życie, nie wychodziłabym za mąż. Nie pozwoliłabym moim dzieciom, żeby cierpiały tak jak ja - mówi kobieta.
Budowę izraelskiego muru, oddzielającego tereny palestyńskie, rozpoczęto 10 lat temu. Izrael argumentował, że chce w ten sposób zapobiec palestyńskim zamachom na swoim terenie.
Wkrótce potem Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości wydał opinię, że mur jest nielegalny i powinien być rozebrany. Opinia ta nie jest jednak dla Izraela wiążąca.
IAR/Wojciech Cegielski/ps