Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Petar Petrovic 13.01.2014

Stolica Tajlandii znów sparaliżowana. Trwają antyrządowe protesty

Antyrządowi demonstranci rozpoczęli w poniedziałek blokadę stolicy Tajlandii, Bangkoku, przejmując kontrolę nad głównymi skrzyżowaniami. Premier Yingluck Shinawatra zaprosiła liderów protestów i partii politycznych do omówienia kwestii terminu wyborów.
Protesty w Tajlandii ( PAPEPANARONG SANGNAK)Protesty w Tajlandii ( PAP/EPA/NARONG SANGNAK) PAP/EPA/NARONG SANGNAK

Do tej pory rząd twierdził, że przełożenie przedterminowych wyborów, planowanych na 2 lutego, jest niemożliwe z punktu widzenia konstytucji. Jednak państwowa komisja wyborcza nie wyklucza odłożenia głosowania, a jeden z jej członków podał termin 4 maja.
Główna partia opozycyjna bojkotuje lutowe wybory, które premier Yingluck rozpisała, aby doprowadzić do złagodzenia napięć. Zwycięstwo Yingluck w tych wyborach jest niemal przesądzone.

>>> Tajlandia: demonstranci wdarli się na teren siedziby rządu >>>

Piknikowe koce na chodnikach
Antyrządowi demonstranci, blokujący w poniedziałek ulice stolicy, wstrzymali ruch samochodowy w głównej dzielnicy biznesowej. Demonstranci wznieśli barykady i przejęli kontrolę nad głównymi skrzyżowaniami. Wielkim demonstracjom, które mogą potrwać nawet kilka tygodni, towarzyszy atmosfera festynu. Protestujący w koszulkach z hasłem "Shutdown Bangkok" gwizdali, powiewali flagami Tajlandii i rozkładali na chodnikach piknikowe koce.
Władze rozmieściły ok. 18 tys. funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa mających pilnować porządku.
Strzelają do demonstrantów
W nocy z niedzieli na poniedziałek nieznany sprawca otworzył ogień do demonstrantów przed kompleksem rządowym; mężczyznę z raną szyi przyjęto do pobliskiego szpitala. W drugim z incydentów w poniedziałek rano ostrzelano siedzibę opozycyjnej Partii Demokratycznej, ale nikt nie został poszkodowany.
Nie chcą powrotu brata pani premier
Protestujący, którzy rozpoczęli kampanię w listopadzie 2013 roku, chcą czasowego zastąpienia rządu Yingluck Shinawatry "radą ludową", której zadaniem byłoby wprowadzenie reform ocenianych jako niezbędne do ukrócenia korupcji w polityce.
Demonstracje rozpoczęły się, gdy rząd poparł projekt ustawy amnestyjnej, która mogłaby umożliwić powrót do Tajlandii Thaksina Shinawatry - byłego premiera, a zarazem brata obecnej premier - skazanego w 2008 roku na więzienie za korupcję.
Yingluck Shinawatra jest przez swoich przeciwników  postrzegana jako reprezentantka interesów swego przebywającego poza krajem brata, który za jej pośrednictwem wywiera wpływ na politykę rządu.

Ostrzeżenia dla obcokrajowców

Ambasady państw zachodnich w Bangkoku ostrzegają swoich obywateli, aby unikali miejsc protestu. Udając się do Tajlandii trzeba też liczyć się z utrudnieniami w ruchu lotniczym. W najbliższym czasie wiele rejsów do Bangkoku jest odwoływanych.

- Ta ustawa jest wszystkim i niczym – mówił w radiowej Trójce Michał Lubina z Centrum Studiów Polska-Azja. - Niczym, bo formalnie niewiele zmienia, a wszystkim, bo pozwoliłaby wrócić premierowi Thaksinowi. To doprowadziłoby jednak do wybuchu społecznego - dodaje Lubina. Mówił, że Thaksin Shinawatra, to klasyczny przykład tajlandzkiego self-made-mana, człowieka, który do wielkiego bogactwa doszedł sam. Jest on byłym magnatem telekomunikacyjnym, który przytłaczającą większością głosów wygrywał wybory w 2001 i 2005 roku, został obalony przez wojsko w 2006 roku.

pp/IAR

''