Ukraina nigdy nie uzna rosyjskiej aneksji Krymu - uznał w przyjętej rezolucji ukraiński parlament. Zastrzeżono, że nie ma znaczenia jak długa i bolesna miałaby być ta walka. Jak określono, kraj będzie walczył o "wyzwolenie" półwyspu Morza Czarnego.
Brzeziński: do Putina musi dotrzeć, że Ukraińcy nie są sami>>>
W niedzielę na Krymie odbyło się referendum zorganizowane przez prorosyjskie władze Republiki Autonomicznej Krymu. Podano, że ponad 95 procent głosujących opowiedziało się za przyłączeniem półwyspu do Rosji. Polska - podobnie jak Unia Europejska, Stany Zjednoczone i władze w Kijowie - nie uznaje tego plebiscytu, twierdząc, że jest nielegalny.
Ukraiński Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Parubij informował tydzień temu o liczebności rosyjskich sił przy granicy z Ukrainą. Podał, że znajduje się tam: 80 tysięcy żołnierzy, 270 czołgów, 180 wozów opancerzonych, 140 samolotów, 90 helikopterów i 19 okrętów. Według niego w ciągu 2 do 3 godzin rosyjskie wojska są w stanie dotrzeć do ukraińskiej stolicy.
Kryzys ukraiński: serwis specjalny >>>
Według szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa, Moskwa będzie stawać w obronie swoich rodaków w każdym kraju na świecie. - Będziemy dbać o ich interesy: politycznymi, dyplomatycznymi i prawnymi metodami - stwierdził Ławrow. Dyplomata dodał, że Rosja będzie naciskać na to, żeby kraje w których mieszkają Rosjanie w pełni szanowały ich prawa i wolności.
Podczas obrad Rady Bezpieczeństwa ONZ Witalij Czurkin mówił, że jego kraj jest "zaniepokojony" traktowaniem Rosjan na Estonii.
IAR/asop