Kolumny rosyjskich czołgów, transporterów opancerzonych i mobilnych wyrzutni rakiet, już w środę były widziane w pobliżu Rostowa nad Donem. Gdy do Moskwy dotarły informacje o ofiarach starć ukraińskich oddziałów z separatystami, prezydent Władimir Putin zagroził władzom w Kijowie poważnymi konsekwencjami.
Wkrótce po wypowiedziach prezydenta, minister obrony Siergiej Szojgu oświadczył, że w związku z zaostrzeniem się sytuacji na południowo-wschodniej Ukrainie oddziały rosyjskie rozpoczynają manewry. - Sytuacja na Ukrainie wzbudza zaniepokojenie, dlatego Rosja jest zmuszona reagować - dodał Szojgu. W opinii rosyjskiego ministra, jeśli natychmiast nie zatrzyma się machiny uruchomionej na Ukrainie, może być wielu zabitych i rannych. Szojgu podkreślił, że deeskalacji napięcia nie sprzyjają manewry, które NATO organizuje w Polsce i krajach nadbałtyckich. Dodał , że strona rosyjska jest zmuszona do zareagowania na taki rozwój sytuacji.
Minister obrony Rosji wyliczył, że ukraińskie władze wysłały przeciwko separatystom 11 tysięcy żołnierzy, 160 czołgów i ponad 230 transporterów opancerzonych. Stwierdził również, że w pobliżu rosyjskich granic operują ukraińskie grupy dywersyjne.
O sytuacji na Ukrainie tu czytaj więcej>>>
mc