Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Martin Ruszkiewicz 14.05.2014

Katastrofa w Somie. Premier Turcji zaatakowany przez rozwścieczony tłum

Mieszkańcy Somy, na zachodzie Turcji, gdzie doszło do katastrofy w kopalni, domagali się dymisji premiera Recepa Tayyipa Erdogana, który przybył na miejsce tragedii.
Kilka tysięcy demonstrantów wyszło na ulice po tragicznej katastrofie w kopalni w mieście Soma na zachodzie TurcjiKilka tysięcy demonstrantów wyszło na ulice po tragicznej katastrofie w kopalni w mieście Soma na zachodzie TurcjiPAP/EPA/SEDAT SUNA
Galeria Posłuchaj
  • - Czas działa na naszą niekorzyść. Gdy każda chwila się liczy, robimy wszystko co w naszej mocy. Zgodnie z danymi, które przekazali nam ratownicy, straciliśmy co najmniej 151 naszych braci - mówił o 3 nad ranem turecki minister energetyki Taner Yilmaz/IAR
  • Były wiceminister gospodarki i ratownik górniczy Jerzy Markowski ocenia, że szanse na uratowanie górników są minimalne a nawet żadne/IAR
  • Wojciech Cegielski o tym, że tureckie władze ogłosiły trzydniową żałobę narodową po wtorkowej eksplozji w kopalni w miejscowości Soma/IAR
Czytaj także

Agencja prasowa Dogan relacjonowała, że wściekły tłum w Somie zaatakował samochód Erdogana. Premier wyszedł z pojazdu przy gwizdach i obelgach "morderca" i "złodziej" ze strony zgromadzonych.

W czasie rozmowy z mediami Erdogan przekazał, że - jak się szacuje - ok. 120 górników nadal znajduje się pod ziemią. - Mamy nadzieję, że z wolą Bożą uda się wydostać uwięzionych - mówił. - Na to czekamy - dodał.

Podał też bilans, według którego w kopalni śmierć poniosło 238 osób. Wieczorem minister energetyki i bogactw naturalnych Taner Yildiz ogłosił nowe, wyższe dane, zgodnie z którymi zginęły 274 osoby.

Operator kopalni, firma Soma Komur Isletmeleri, podała, że po pożarze w kopalni uratowano niemal 450 górników. Liczby tej nie potwierdziły tureckie władze, które informowały o 363 ocalałych.

Źródło: Cihan News Agency/x-news

Erdogan odrzucił krytykę dotyczącą ewentualnych zaniedbań jego konserwatywnego rządu, mówiąc, że katastrofy górnicze "zdarzają się wszędzie na świecie".

Zapewniał, że tragedia zostanie zbadana "w najdrobniejszych szczegółach" i "żadne uchybienia nie zostaną zignorowane". Media informują, że Erdogan omawiał operację ratunkową z lokalnymi władzami, przeszedł w pobliżu bramy na teren kopalni i pocieszał dwie płaczące kobiety. Na miejscu czekają setki ludzi, m.in. krewni i inni górnicy. Agencja AP przypomina, że po katastrofie w 2010 roku, kiedy to zginęło ok. 30 górników, Erdoganowi wyrzucano brak empatii, gdy powiedział, że śmierć jest wpisana w ryzyko zawodowe tej profesji.

Według lokalnych mediów trzy tygodnie temu parlament kraju odrzucił propozycję powołania komisji w celu zweryfikowania bezpieczeństwa w tureckich kopalniach. Wnioski złożyły trzy partie opozycyjne, ale odrzuciła je Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana.

Policja ustawiła bariery wokół szpitala w Somie, który jest dodatkowo chroniony, aby zapewnić spokój leczonym tam rannym górnikom.

Cihan/x-news

 

Antyrządowe protesty

W środę w Ankarze policja użyła gazu łzawiącego przeciw setkom demonstrantów, którzy obwiniali rząd o katastrofę w Somie. Grupa demonstrantów miała zamiar udać się przed budynek ministerstwa energetyki.

Tymczasem w Stambule setki demonstrantów zebrały się przed siedzibą właściciela kopalni, firmy Soma Holding.

Przyczyna tragedii

Kopalnia w Somie w prowincji Manisa znajduje się około 120 km na północny wschód od Izmiru. Według władz lokalnych zawał został spowodowany przez wybuch transformatora, powodując pożar.

Minister Yildiz poinformował, że w chwili wybuchu w kopalni znajdowało się 787 górników.

Jak zapewniało ministerstwo pracy i ubezpieczeń społecznych, od 2012 r. kopalnia w Somie pięciokrotnie przechodziła inspekcje, w tym ostatnią w marcu br., podczas której nie wykryto żadnych naruszeń bezpieczeństwa pracy i ogólnych zasad bezpieczeństwa.

Yildiz wskazał, że katastrofa w Somie może być najtragiczniejsza w historii tureckiego górnictwa. Jak zauważa agencja AFP, na portalach społecznościach wrze. Internauci obwiniają władze o zaniedbania i obojętność na los górników i wzywają do protestów.

W przeszłości najtragiczniejszym wypadkiem tego rodzaju w Turcji był wybuch gazu w kopalni w prowincji Zonguldak nad Morzem Czarnym w 1992 roku. Zginęły wówczas 263 osoby.

Od wtorku w Turcji obowiązuje trzydniowa żałoba narodowa.

Wyrazy współczucia i gotowość pomocy

Polska zadeklarowała wysłanie naszych ratowników na pomoc górnikom przysypanym w tureckiej kopalni. Ambasador Turcji w Polsce Yusuf Ziya Ozcan spotkał się z szefem kancelarii premiera Jackiem Cichockim.

Premier Donald Tusk podkreślił, że przekazał Turkom wyrazy współczucia i zaoferował pomoc naszych wykwalifikowanych ekip ratunkowych. - Jesteśmy gotowi z ofertą pomocy. Mamy być może najlepszych na świecie ratowników - powiedział premier. Dodał, że czekamy na najmniejszy znak ze strony tureckiej, że taka pomoc jest potrzebna.

Źródło: TR NTV/x-news

Były wiceminister gospodarki i ratownik górniczy Jerzy Markowski ocenia, że szanse na uratowanie górników są minimalne a nawet żadne . Wybuch, zawał i brak tlenu tworzą pod ziemią warunki, w których bardzo trudno przeżyć. Nakłada się na to fakt, że właściciele kopalni, dążąc do maksymalizacji zysku, zaniedbują podstawowe zasady bezpieczeństwa. Ekspert ocenia, że taka katastrofa - to właściwie koniec kopalni. Trudno oczekiwać, by po tragedii z setkami ofiar ktokolwiek chciał kontynuować tam wydobycie.

Turcja:
Turcja: miejsce wypadku zaznaczone czerwona strzałką. Fot. : Google Maps

- Przy analizowaniu wypadku w Turcji, trzeba wziąć pod uwagę stan sprzętu - podkreśla z kolei zastępca dyrektora departamentu górnictwa Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, Krzysztof Król.

- Zachęcam was do modlitwy za górników, którzy zginęli wczoraj w kopalni w Somie w Turcji i za tych, którzy wciąż uwięzieni są w jej korytarzach – powiedział Franciszek.

mr, PAP, IAR

''