Tymczasem w całym kraju rośnie wściekłość wobec władz, które oskarża się o zaniedbania i przymykanie oka na nieprawidłowości w systemie zabezpieczeń kopalni.
Przed siedzibą kopalni w Somie setki osób czekają na wieści o zasypanych górnikach. W mieście zorganizowano już także pierwsze pogrzeby tych, którzy zginęli w katastrofie. - Ten mężczyzna miał dwoje dzieci. Jego żona jest zrozpaczona. Życie całej rodziny legło w gruzach - mówi jedna z mieszkanek Somy.
O katastrofie w w kopalni Soma tu czytaj więcej>>>
Na miejsce przyjechał także prezydent Turcji Abdullah Gul. - Powinniśmy sprawdzić wszystkie nasze przepisy i zastosować wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa - mówił. Prezydent złożył także kondolencje rodzinom ofiar. Tymczasem w kraju wybuchła wściekłość wobec rządu, który miał zlekceważyć kwestie zasad bezpieczeństwa. Gniew Turków wywołało także zdjęcie z wizyty premiera w Somie, na którym widać, jak jeden z doradców Recepa Erdogana kopie jednego z leżących demonstrantów.
Zamieszki na ulicach stolicy Turcji po wypadku w kopalni, fot. EPA/ULAS YUNUS TOSUN
Tureckie związki zawodowe przeprowadziły jednodniowy strajk, a w kilkunastu miastach w kraju doszło do starć policji z demonstrantami. W Izmirze policja użyła armatek i gazów łzawiących.
Kopalnia w Somie została sprywatyzowana 9 lat temu. Krytycy oskarżają rząd, że nie odpowiedział na wcześniejsze apele o sprawdzenie warunków, panujących w kopalni. Władze spółki argumentują tymczasem, że zaledwie w marcu inspektorzy sprawdzili kopalnię i nie dopatrzyli się uchybień.
sm