Od ośmiu dni izraelskie wojsko i służby poszukują trójki nastolatków, zaginionych niedaleko osiedla Gush Etzion na Zachodnim Brzegu. Akcja nie przyniosła rezultatu. Nikt też nie przyznał się do uprowadzenia młodych Izraelczyków, ani nie postawił żądań.
Izraelska armia przeszukuje kolejne domy w rejonie Hebronu, a samo miasto jest niemal odcięte od świata. Od początku akcji do aresztów trafiło już 355 osób.
Izrael oskarża o porwanie rządzący w Gazie Hamas. Islamiści zaprzeczają, a palestyńscy politycy twierdzą, że te zarzuty to dla Izraela pretekst, by mścić się na Palestyńczykach. - Nie ma dowodów na związek Hamasu z tą sprawą. Izrael nie udowodnił, że ta młodzież została porwana i przez kogo. To polityka faszyzmu i represji, to próba zbiorowego ukarania wszystkich Palestyńczyków - mówi Azzam al-Ahmad, wpływowy polityk z Zachodniego Brzegu.
Po porwaniu nastolatków wzrosło napięcie na terenach palestyńskich. Niemal codziennie dochodzi do starć młodych Arabów z izraelskimi żołnierzami. W piątek rano w zamieszkach w punkcie kontrolnym Kalandia niedaleko Jerozolimy zastrzelony został 16-letni Palestyńczyk. Z kolei izraelskie lotnictwo po raz kolejny w ostatnich dniach zaatakowało cele w Strefie Gazy. Armia twierdzi, że zbombardowała magazyny z bronią i wyrzutniami rakiet. Palestyńczycy mówią o co najmniej kilku rannych.
IAR/iz