Kryzys na Ukrainie - serwis specjalny >>>
Wspierani przez Rosję separatyści już co najmniej 44 razy naruszali zawieszenie broni. Ogłosili je oni w poniedziałek, po negocjacjach, które odbyły się w Doniecku.
Same negocjacje i to, że przedstawiciele władz zasiedli za jednym stołem z separatystami, którzy strzelają do ukraińskich żołnierzy wzbudziły oburzenie części Ukraińców. W środę na te zarzuty odpowiedział prezydent Petro Poroszenko. Dał do zrozumienia, że zajmuje pośrednie stanowisko między jastrzębiami, chcącymi szybkich działań wojskowych, a tymi, którzy chcą ustępstw tylko po to, aby nie było wojny. - My nie chcemy wojny. Nie my ją rozpoczęliśmy. Naszym celem jest pokój, ale nie za wszelką cenę i nie na jakichkolwiek warunkach - powiedział prezydent.
Codziennie dochodzi do ostrzałów ukraińskich posterunków, we wtorek separatyści zestrzelili helikopter z 9 wojskowymi. Giną także cywile. Według strony ukraińskiej wśród ofiar są: 10-miesięczne niemowlę, które było na ostrzelanym przez separatystów placu zabaw oraz kobieta, która jechała samochodem i nie zatrzymała się na żądanie uzbrojonych mężczyzn.
Coraz częściej dochodzi do aktów dywersji. Od godziny 19 wczoraj do 7 rano dzisiaj w 6 miejscach wysadzano tory kolejowe. Opóźnienia ma 15 podmiejskich i 11 dalekobieżnych pociągów. Bojówkarze uniemożliwiają też wywiezienie z Kramatorska 35 sierot-inwalidów naciskając żeby zamiast do obwodu charkowskiego, wyjechały one do Rosji.
IAR/agkm
![''](http://redaktor.polskieradio.pl/302a92b5-bcdf-4e88-b049-852256d73698.file)