Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 10.07.2014

Zaostrza się konflikt na Bliskim Wschodzie. Izrael: walka potrwa wiele dni

- Bliski Wschód przeżywa niebezpieczny moment - oświadczył sekretarz stanu USA John Kerry. Tylko w czwartek w wyniku działań izraelskiego lotnictwa na Strefę Gazy zginęło około 30 Palestyńczyków.
Galeria Posłuchaj
  • Grad palestyńskich rakiet spadł na miasta w południowym i centralnym Izraelu. Relacja Wojciecha Cegielskiego (IAR)
Czytaj także

- Żaden kraj nie może pogodzić się z atakami rakietowymi na cywilną ludność, akceptujemy więc prawo Izraela do obrony - dodał John Kerry. Przyznał, że Izrael "ma prawo bronić się przed atakami" Hamasu, ale skutki przemocy są "bardzo niebezpieczne" zarówno dla Izraelczyków, jak i Palestyńczyków.

Dwa dni temu izraelska armia rozpoczęła operację "Obronny Brzeg", która jest odpowiedzią na wcześniejszy ostrzał ze strony Hamasu. W sumie, w ostatnich dniach na Izrael spadło około pół tysiąca rakiet, a izraelska armia dokonała pół tysiąca nalotów na cele Hamasu w Gazie.
Prezydent Rosji Władimir Putin w telefonicznej rozmowie z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu miał wezwać do "pilnego przerwania konfliktu zbrojnego w Gazie". Kreml podkreślił w komunikacie, że do rozmowy doszło z inicjatywy strony izraelskiej.
Także Waszyngton wzywa skonfliktowane strony do pokoju. Kerry podkreśla, że "deeskalacja kryzysu leży w interesie wszystkich". Szef amerykańskiej dyplomacji poinformował, że przeprowadził rozmowy telefoniczne z Netanjahu i prezydentem Palestyny Mahmudem Abbasem, aby zbadać, czy istnieje jakaś droga do przywrócenia pokoju.
Przed niebezpieczeństwami płynącymi z eskalacji konfliktu ostrzegł również sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. Na sesji nadzwyczajnej w tej sprawie zebrała się Rada Bezpieczeństwa ONZ. Ban Ki Mun zaapelował o natychmiastowe zawieszenie broni pomiędzy obiema stronami. Jak podkreślał, nie można sobie pozwolić na wybuch wojny na wielką skalę. - Istnieje ryzyko eskalacji konfliktu na wielką skalę w Izraelu i w Gazie. Operacja lądowa izraelskiej armii wciąż może być powstrzymana, ale tylko jeśli Hamas przestanie strzelać rakietami - powiedział.
Z kolei przedstawiciel Izraela przy ONZ jednoznacznie oświadczył, że jego kraju nie interesuje już zawieszenie broni. Celem Izraela jest zniszczenie całej infrastruktury Hamasu w Gazie, aby nie dochodziło już do nowych ataków.
Tymczasem w czwartek, w trzecim dniu izraelskiej ofensywy "Protective Edge" przeciwko Strefie Gazy, minister obrony Izraela Mosze Jaalon, zapowiedział, że "potrwa ona jeszcze długie dni". Jaalon stwierdza, że siły zbrojne Izraela zadają dotkliwe ciosy "infrastrukturze terrorystycznej w Strefie Gazy" i będą atakowały nadal, aż palestyńscy napastnicy "zrozumieją, że eskalacja się nie opłaca".
(źródło: ENEX/x-news)

- Nie będziemy tolerować wystrzeliwania rakiet przeciwko naszym mieszkańcom - ostrzegł minister.
Jedynie w czwartek na ranem Izrael dokonał 108 ataków lotniczych przeciwko celom w Strefie. Bilans trzech dni operacji wojskowych to ponad 80 zabitych i 567 rannych, w tym 20 w stanie krytycznym - podało Ministerstwo Zdrowia Strefy Gazy. Wśród ofiar są cztery kobiety i troje dzieci - mieszkańcy jednego z domów w miejscowości Chan Junis na południu Strefy.
Rzecznik pogotowia ratunkowego w Gazie Aszraf Kedra twierdzi, że liczba cywilnych ofiar rośnie, ponieważ Izraelczycy atakują z powietrza i z morza domy, w których mieszkają rodziny członków palestyńskiej milicji, co stanowi oczywiste pogwałcenie prawa międzynarodowego.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Strefy podało, że w ciągu ostatnich 72 godzin Izraelczycy zniszczyli około 80 jednorodzinnych i wielorodzinnych budynków mieszkalnych.
Członkowie palestyńskiej milicji należący do Hamasu i inne uzbrojone grupy, wśród nich Islamski Dżihad, wystrzelili w kierunku Izraela około 360 rakiet. 255 eksplodowało na terytorium Izraela, a około 70 zostało przechwyconych przez system antyrakietowy Żelazna Kopuła. Media izraelskie podały, że celem ostrzału rakietowego był również Tel Awiw i inne miasta na południu Izraela odległe o dziesiątki kilometrów od Gazy. Według tych mediów sam premier Benjamin Netanjahu wraz z kilkoma członkami swego gabinetu bezpieczeństwa musieli po ogłoszeniu alarmu udać się do schronu.
W czwartek wieczorem kilka rakiet zostało wystrzelonych przez islamistów z Hamasu w kierunku Jerozolimy. W mieście rozległy się syreny alarmowe i widać było smugi dymu po eksplozji pocisków nad pustym polem na przedmieściu, gdzie spadły dwie rakiety, nie wyrządzając żadnych szkód.
Rzecznik prasowy armii izraelskiej, podpułkownik Peter Lerner poinformował w czwartek, że Izrael powołał pod broń 20 000 rezerwistów. Według doniesień agencyjnych skoncentrował ich w ciągu ostatnich godzin na granicy Strefy Gazy. Rzecznik ostrzegł, że "jeśli Palestyńczycy stworzą dla tych sił zagrożenie, pociągnie to za sobą ciężkie straty wśród palestyńskiej ludności cywilnej".

Odpowiedzią był grad rakiet, który spadł wieczorem na izraelskie miasto Beer Szewa. Znajduje się ono zaledwie 30 kilometrów od granicy Izraela ze Strefą Gazy. Rakiety z Gazy poleciały też w kierunku innych miast - alarmy słychać było m.in. w Lod, Bat Yam, Mitzpeh Ramon i Dimonie.
W wyniku ostrzału rannych zostało kilkanaście osób, w tym co najmniej jedna ciężko. W centrum Beer Szewy jeden z pocisków spadł na dom mieszkalny, inny - na budynek sportowy. Do ataku przyznał się palestyński Hamas rządzący Strefą Gazy.
To najpoważniejszy ostrzał terenów izraelskich w ciągu ostatnich dni. Izraelska armia szykuje się do ofensywy lądowej w Strefie Gazy. Według niepotwierdzonych informacji, czołgi mogą wjechać do Gazy nawet tej nocy.

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>

IAR/PAP/asop

''