Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Jaremczak 26.08.2014

Rosyjscy żołnierze zatrzymani na Ukrainie. "Przekroczyli granicę przez pomyłkę"

10 rosyjskich żołnierzy zostało zatrzymanych w rejonie Doniecka na wschodzie Ukrainy - podała ukraińska armia. Źródła w rosyjskim ministerstwie obrony twierdzą, że wojskowi przekroczyli granicę przez pomyłkę.
Galeria Posłuchaj
  • Ukraińscy wojskowi zatrzymali 10 rosyjskich żołnierzy. Relacja Piotra Pogorzelskiego (IAR)
  • Ukraińskie służby bezpieczeństwa opublikowały wypowiedzi rosyjskich żołnierzy, schwytanych w obwodzie donieckim. Iwan Milczkow z 331 pułku powietrzno-destantowego: dopiero, kiedy zaczęli nas bombardować, domyśliłem się, że jestem na Ukrainie. Jechaliśmy kolumnami, nie po drodze, a po polach. Nie widziałem, gdzie przekroczyliśmy granicę. Dowództwo p
Czytaj także

Rosjanie zostali zatrzymani 24 sierpnia 20 kilometrów od granicy we wsi Dzerkalne w obwodzie donieckim. Byli oni częścią większego oddziału liczącego nawet do 400 wojskowych. W jego skład wchodziły także wyrzutnie artyleryjskie i około 30 wozów bojowych. Tydzień wcześniej przyjechali z Kostromy pod Moskwą do Rostowa nad Donem. Wszyscy żołnierze mieli rosyjskie mundury bez dystynkcji, a na maszynach zamalowane zieloną farbą znaki rozpoznawcze, na które naniesiono nowe: białe koła. Żołnierze twierdzą, że tylko oficerowie wiedzieli, że przekraczają rosyjsko - ukraińską granicę.
Ministerstwo Obrony opublikowało zdjęcia zatrzymanych i podało ich nazwiska. Szef resortu Walerij Heletej zwrócił się do Rosjan, aby sprawdzili, czy nie są to ich bliscy. Oficjalnie bowiem wojskowi znajdują się na ćwiczeniach na terytorium Federacji Rosyjskiej.

To kolejny dowód na bezpośredni udział armii Federacji w walkach na terytorium Ukrainy.

O zatrzymaniu rosyjskich żołnierzy poinformował również na Facebooku minister obrony Ukrainy Wałerij Hełetej. - Oficjalnie uczestniczą oni w ćwiczeniach w różnych regionach Rosji, a w rzeczywistości biorą udział w zbrojnej agresji przeciwko Ukrainie - napisał. Wszczęto śledztwo w sprawie nielegalnego przekroczenia granicy przez uzbrojonych obywateli innego kraju.
Kijów od dawna oskarża Moskwę o wysyłanie swoich żołnierzy do walki z ukraińskim wojskiem. Rosja stanowczo temu zaprzecza. - Wspomniani wojskowi rzeczywiście uczestniczyli w patrolowaniu granicy rosyjsko-ukraińskiej, przekroczyli ją, najpewniej przypadkiem, na nieoznaczonym odcinku. O ile nam wiadomo, nie stawiali oporu, gdy zatrzymały ich siły zbrojne Ukrainy - poinformowano rosyjskie agencje w ministerstwie obrony Rosji.

Kryzys na Ukrainie: serwis specjalny >>>

W poniedziałek rano na Ukrainę wdarła się z Rosji kolumna wojskowa, która składała się z 10 czołgów, dwóch transporterów opancerzonych i dwóch ciężarówek Ural. Władze ukraińskie poinformowały, że kolumna zmierzała do Mariupola nad Morzem Azowskim na południu obwodu donieckiego. Oświadczyły, że Rosja chciała otworzyć w ten sposób drugi front w konflikcie między siłami rządowymi a prorosyjskimi separatystami na wschodniej Ukrainie.

Agencja Associated Press twierdzi, że broń dla prorosyjskich rebeliantów przewożona jest przez rejon ukraińskiego miasta Krasnodon nad granicą z Rosją. Reporter AP podaje, że w dniach 19-23 sierpnia widział trzykrotnie jak w godzinach wieczornych duże konwoje sprzętu wojskowego przechodzące przez Krasnodon i kierujące się na północ i zachód, a więc w rejon walk. Konwoje te wracały później bez ładunku.
Krasnodon, miasto z około 40 tysiącami mieszkańców, leży 15 km od granicy z Rosją. Reporter agencji rozmawiał z rebeliantami, którzy - jak relacjonuje - otwarcie chwalą się posiadanym przez nich sprzętem wojskowym. Jeden z nich, o pseudonimie "Witiaź" powiedział dziennikarzowi, że widział przybycie czołgów i wyrzutni Buk, które miały potem zmierzać w kierunku Ługańska.
Sprzęt, jakim dysponują separatyści w rejonie Krasnodonu niekiedy jest zużyty i bardzo stary, ale trafia się też wyraźnie nowy, jak np. pojazdy opancerzone Tigr. Reporter AP widział cztery takie pojazdy 19 sierpnia na bocznej drodze w pobliżu głównej trasy. W minionym tygodniu reporter widział także cztery ciężarówki wiozące paliwo i amunicję, które później wracały puste.
AP przypomina, że ponad sto kilometrów granicy Ukrainy z Rosją pozostaje w rękach prorosyjskich rebeliantów.
Reporter agencji opisuje rozmowę między trzema separatystami, której był świadkiem, a w której opowiadali oni, z jaką łatwością przewożą broń na Ukrainę jadąc przez rosyjski posterunek graniczny. Z opowiadania jednego z nich wynikało, że bez przeszkód granicę przekroczyła kolumna, w której skład wchodził czołg.
Mężczyźni ci należeli do grupy zbrojnej, której dowódca posługuje się pseudonimem "Snajper". Według AP mówili po rosyjsku z akcentami z różnych regionów Rosji. Rosjanie w szeregach separatystów mają z reguły lepsze umundurowanie, dobrą broń automatyczną i kamizelki kuloodporne - zauważa reporter agencji. Jak relacjonuje, bojownicy mieszkający w hotelu w Krasnodonie otwarcie mówią, że nie przyjmują rozkazów od lokalnych dowódców ukraińskich.

PAP/asop

Zobacz galerię: Dzień na zdjęciach>>>