Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Klaudia Hatała 20.10.2014

Brutalna interwencja w Szczecinku. Jeden strażnik miejski zwolniony, dwóch urlopowanych. "Ciężkie naruszenie"

To echa wydarzeń w Szczecinku w województwie zachodniopomorskim. Z filmu ujawnionego w internecie wynika, że strażnicy miejscy, wobec których wyciągnięto konsekwencje, bili zatrzymanego 20-latka i użyli wobec niego gazu.
Funkcjonariusze Straży Miejskiej. (Zdjęcie ilustracyjne)Funkcjonariusze Straży Miejskiej. (Zdjęcie ilustracyjne)Wikimmedia Commons, lic. CC, Starscream
Posłuchaj
  • Brutalna interwencja strażników w Szczecinku - relacja Agnieszki Drążkiewicz (IAR)
  • Rzecznik burmistrza Szczecinka, Tomasz Czuk poinformował o zwolnieniu funkcjonariusza straży miejskiej (IAR)
Czytaj także

- W poniedziałek w tej sprawie burmistrz Szczecinka Jerzy Hardie-Douglas rozmawiał z komendantem Straży Miejskiej w tym mieście - poinformował rzecznik burmistrza, Tomasz Czuk i dodał, że "jeden ze strażników miejskich został w dniu dzisiejszym zwolniony z pracy za przekroczenie uprawnień i ciężkie naruszenie podstawowych obowiązków pracowniczych w trakcie służby".

- W stosunku do dwóch pozostałych, komendant straży miejskiej podjął decyzję o ich urlopowaniu, do czasu wyjaśnienia sprawy przez prokuraturę - zaznaczył rzecznik burmistrza Szczecinka.

Do dyspozycji burmistrza oddał sie też szef miejscowej Straży Miejskiej. Na razie jednak Jerzy Hardie-Douglas nie podjął decyzji czy go zwolnić.

Do zdarzenia doszło dwa tygodnie temu, w piątek 3 października, jednak sprawa wyszła na jaw w ten weekend. 20-latek umieścił w sieci nagranie z interwencji strażników miejskich. Słychać na nim m.in. dźwięk używanego ręcznego miotacza gazu, uderzeń i intensywny kaszel oraz wymiotowanie mężczyzny. Straż miejska twierdziła, że zatrzymany zakłócał porządek publiczny i ubliżał funkcjonariuszom. Sprawę bada prokuratura.

Jak doszło do tej sytuacji?

Według niedzielnych doniesień szczecineckiej prasy, grupka młodych ludzi siedziała na ławce na placu Wolności, po czym podjechał do nich radiowóz straży miejskiej. Z relacji 20-latka wynika, że funkcjonariusze zażądali od zgromadzonych dokumentów. Chłopak nie miał jednak ich przy sobie, choć - jak mówi - podał dane zgodne z prawdą.

Następnie strażnicy zażądali, by wsiadł do radiowozu. Chcieli również, by 20-latek podpisał jakieś dokumenty. - Koledzy zaczęli głośno zadawać pytania dlaczego, za co, itp. Ja też próbowałem uzyskać od strażników odpowiedź, skąd ich nagła interwencja w stosunku do mojej osoby. Zostałem wepchnięty do radiowozu i pojechaliśmy - relacjonował.

Według mężczyzny, w trakcie przejazdu, rzekomo na policję, strażnicy trzykrotnie żądali podpisania dokumentów. Zatrzymany odmawiał, po czym funkcjonariusze użyli wobec niego miotacza gazu. - Zostałem również pobity pałką i skopany - twierdzi 20-latek. Ostatecznie radiowóz zatrzymał się przy szpitalu, gdzie wyrzucono mężczyznę - podają lokalne media.

Straż miejska odpiera zarzuty

Tymczasem komendant straży miejskiej Grzegorz Grondys w przekazanym raporcie zaznacza, że funkcjonariusze podjęli interwencję w stosunku do grupy osób zakłócającej spokój i porządek publiczny.

- Najbardziej agresywny mężczyzna ubliżał strażnikowi, nie stosował się też do wydawanych poleceń. Został obezwładniony i umieszczony w radiowozie. Podczas przewożenia uderzał głową w ściany pojazdu. Mężczyzna został przewieziony do szpitala na badania - czytamy w raporcie komendanta szczecineckiej straży miejskiej.

20-latek złożył zażalenie na działanie funkcjonariuszy oraz doniósł na policję i do prokuratury.

IAR,kh