- Jak rozumiem, Sikorski częściowo ze swojej niefortunnej wypowiedzi się wycofuje - powiedział we wtorek dziennikarzom szef klubu PO. Jego zdaniem jednak, pojedyncza wypowiedź byłego szefa MSZ "nie może podważać wielu lat naszej konsekwentnej, zdecydowanej polityki, jeśli chodzi m.in. o Partnerstwo Wschodnie i twardego zdania na temat suwerenności i integralności Ukrainy".
Marszałek Sejmu oskarża Rosję o rozbiór Ukrainy. Kolejne rewelacje b. szefa MSZ >>>
Pytany o zapowiedziany przez PiS wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu, Grupiński odparł: "chęci odwoływania marszałka Sejmu - ze strony opozycji - zawsze należy się spodziewać, jest to działanie rutynowe".
Na pytanie, czy jest przekonany, że cały klub PO będzie bronił Sikorskiego, Grupiński powiedział: " opozycja nie będzie wyznaczała nam marszałka. To jest prawda, którą przyjmujemy w Sejmie, jako naturalną". Szef klubu PO przyznał też, że były szef MSZ powinien wszystkie media potraktować równo, a nie dawać wywiad tylko dla "Gazety Wyborczej".
Burza wokół byłego szefa MSZ. Premier: nie będę tolerować tego rodzaju zachowań >>>
Prezes PiS: złożymy wniosek o odwołanie Radosława Sikorskiego ze stanowiska marszałka >>>
Burza wokół słów Radosława Sikorskiego. Szef PSL: sprawa jest wyjątkowo poważna >>>
Leszek Miller: SLD dziś bliższe wnioskowi o odwołanie Sikorskiego >>
Serwis "Politico" napisał w poniedziałek, że Rosja usiłowała wplątać Polskę w inwazję na Ukrainę i przytaczał słowa Radosława Sikorskiego: "Chciał (Putin), żebyśmy uczestniczyli w podziale Ukrainy". - Od lat wiedzieliśmy, że tak myślą. Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie Putin powiedział premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie. Mówił, że Ukraina jest sztucznym krajem, a Lwów jest polskim miastem i dlaczego by nie załatwić tego wspólnie. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany - cytuje portal b. szefa polskiej dyplomacji.
Źródło: TVP/x-news
Marszałek Sejmu powiedział we wtorek portalowi wyborcza.pl, że nie był świadkiem rozmowy Putina z Tuskiem, ale dotarła do niego "taka relacja". Pytany, dlaczego ani on, ani Donald Tusk, nie powiedzieli publicznie o propozycji prezydenta Rosji dotyczącej Ukrainy, odparł: "Te aluzje okazały się znaczące dopiero później, po szczycie NATO, po wojnie w Gruzji i po aneksji Krymu".
PAP/aj