Obecnie nasza marynarka wojenna dysponuje jednym Nadbrzeżnym Dywizjonem Rakietowym. Norweskie rakiety NSM (Naval Strike Missile) pozwalają zwalczać cele oddalone o około 200 kilometrów. Dzięki drugiemu dywizjonowi - w razie konieczności - będzie można ochronić całe wybrzeże.
Kontrakt ma być wart ponad pół miliarda złotych. Wiceszef MON Czesław Mroczek, który odpowiada za modernizację techniczną armii przyznał, że rozmowy z Norwegami, głównie te dotyczące kwestii offsetu były trudne.
- Te trudne negocjacje polegały na tym, że sporo od Norwegów chcieliśmy w zakresie transferu technologii, zbudowania własnej zdolności do obsługi, serwisowania tego systemu - powiedział wiceminister. Jak wyjaśnił, Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia ma uzyskać zdolność do serwisowania i drobnych napraw całego systemu - wyrzutni, układów naprowadzania i kierowania oraz - w ograniczonym zakresie - samych rakiet.
Drugi dywizjon będzie mniejszy od pierwszego, który ma sześć wyrzutni rakietowych na ciężarówkach, tyle samo wozów kierowania uzbrojeniem, trzy mobilne centra łączności, trzy wozy dowodzenia (jeden dowódcy dywizjonu i dwa dowódców baterii), dwa pojazdy transportowo-załadowcze, mobilny warsztat specjalistyczny oraz dwie stacje radiolokacyjne. Prócz tego jednostka ma uzbrojenie przeciwlotnicze - armaty ZU-23-3 i przenośne zestawy rakietowe "Grom".
Pierwszy dywizjon formalnie został utworzony na początku 2011 r., a dwa lata później odebrał ostatnią część zasadniczego sprzętu. Do 2016 r. mają do niego trafić ostatnie z 50 zamówionych rakiet Naval Strike Missile, produkowanych przez norweską firmę Kongsberg.
Kupno kolejnego dywizjonu wpisuje się w politykę resortu obrony dotyczącą wzmocnienia tak zwanych polskich kłów, czyli systemu odstraszania. Mariusz Cielma z portalu "Dziennik Zbrojny" przypomina, że ważnym elementem tego systemu będą też pociski precyzyjnego rażenia JASSM, które wiosną 2017 roku mają być montowane na samolotach F-16. Umowę na dostawę pocisków podpisano 11 grudnia w bazie lotniczej w Krzesinach. Porozumienie z Amerykanami zakłada dostawę 40 rakiet precyzyjnego rażenia o zasięgu prawie 400 kilometrów. Polski rząd myśli też o kupnie kolejnej partii JASSM-ów, które mogą razić cel oddalony o prawie 1000 kilometrów. Tego typu rakiety są już na wyposażeniu US Army.
Zdaniem publicysty, zwiększanie potencjału odstraszania to ogólnoświatowa tendencja, której musi się również poddać polska armia.
IAR, PAP, fc