Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Filip Ciszewski 01.01.2015

Kto będzie kandydatem ludowców na prezydenta? Być może nikt z PSL

Polskie Stronnictwo Ludowe nie chce dopuścić do drugiej tury w nadchodzących wyborach prezydenckich. Aby to osiągnąć, rozważa nawet zrezygnowanie z własnego kandydata i poparcie "znanego" nazwiska, które pokona człowieka wystawionego przez Prawo i Sprawiedliwość. To koalicyjne poświęcenie ludowców, czy raczej chłodna polityczna kalkulacja?
Pałac Prezydencki w WarszawiePałac Prezydencki w WarszawieMarcin Białek/CC/Wikipedia

Decyzja, kogo ostatecznie wystawi lub poprze PSL ma zapaść w styczniu na radzie naczelnej partii. Wtedy propozycje przestawią prezes i Naczelny Komitet Wykonawczy partii. Rozważane są dwa warianty: poparcie jeszcze przed pierwszą turą wyborów Bronisława Komorowskiego lub wystawienie jako kandydata wiceszefa PSL Adama Jarubasa.

- Gra się toczy o to, by nie było drugiej tury - by nasze poparcie wpłynęło na to, że Komorowski wygra. Obawiamy się jednak, że mimo tego wsparcia dostanie np. 48 proc. głosów. Wtedy byłoby fatalnie, bo kandydat PiS, mimo porażki, łatwo zgarnie w drugiej turze niemałe poparcie - wyjaśnił polityk PSL z kierownictwa partii.

Prezes ludowców Janusz Piechociński pytany o rozważane warianty odpowiedział, że wszystkie są możliwe. - Łącznie z takim, w którym PSL nie ma kandydata na prezydenta, a popiera znanego kandydata z szansami na wygraną w pierwszej turze - powiedział wicepremier.

A może jednak własny kandydat

Dodał jednak, że w punktu widzenia PSL byłoby dobrze, gdyby po świetnym wyniku w wyborach samorządowych (23,68 proc. głosów; trzeci wynik) "zmodernizowane PSL pokazało swój pogląd na wizję Polski w Europie". Zaznaczył od razu, że na jego kandydaturę nie ma co liczyć. - Najmniej prawdopodobny wydaje się wariant, że lider stronnictwa, odpowiedzialny za gospodarkę, porzuca ją na trzy miesiące i uczestniczy w kampanii prezydenckiej - powiedział Piechociński.

I właśnie w kontekście zmodernizowanego PSL pojawia się kandydatura Adama Jarubasa. Zaledwie 40-letni wiceprezes PSL i zarazem marszałek województwa świętokrzyskiego ma szansę być nową "twarzą" ugrupowania. Jarubas zastrzega, że nie dostał jeszcze oficjalnej propozycji startu i skupia się na działalności marszałkowskiej, ale w przeciwieństwie do Piechocińskiego nie zamyka prezydenckiej furtki i mówi, że "jako polityk jest gotowy na wszystkie wyzwania". W podobnym tonie wypowiadała się Ewa Kopacz, gdy nieoficjalnie wymieniano ją jako następcę Donalda Tuska na stanowisku premiera. Zamierzona analogia?

Ambitne plany ludowców

PSL po udanych dla siebie wyborach samorządowych liczy, że w 2015 roku będzie odgrywać równie ważną rolę w polityce na wyższym szczeblu. Wicepremier Janusz Piechociński uważa, że na scenie politycznej liczą się obecnie trzy siły: "słabsze niż wcześniej PO i PiS oraz PSL silniejsze niż kiedykolwiek". Celem ludowców - według Piechocińskiego - jest uzyskanie w jesiennych wyborach parlamentarnych dwucyfrowego wyniku. - Jak patrzę na ten potencjał, który uzyskaliśmy w wyborach samorządowych, to wynik powyżej 14 procent jest w zasięgu - ocenił szef ludowców.

Podkreślił, że "podstawowym celem dla PSL-u jest koalicja dwójkowa", a "celem strategicznym koalicja bez radykalizmów po wyborach w październiku 2015 r." Radykalizm Piechociński definiuje przez próby korygowania polityki za pomocą wyprowadzania ludzi na ulice przez partie, które mają reprezentację w Sejmie.

PSL będzie przejmować posłów

Szef ludowców zapowiada też sejmowe transfery i przejęcie kilku posłów z prawicy. Jego zdaniem nie wszyscy politycy prawicy "odnajdują się w radykalizmie i chcą co miesiąc wychodzić na ulice". - Zdają sobie sprawę, że nie tam broni się demokracji i wzmacnia pozycję Polski - argumentował. Przypomniał, że partia przygarnęła już sześciu posłów, którzy odeszli z Twojego Ruchu, by osłabić siły antyreligijne, antychrześcijańskie i ograniczyć ich siłę w paraliżowaniu prac Sejmu tematami zastępczymi. - Najważniejsze są sprawy gospodarcze, a nie wielkie spory ideowe - dodał wicepremier.

PSL w 2015 roku planuje też ponownie zabiegać o ochronę lasów. Wicepremier zapowiedział, że po odejściu kilku polityków z PiS albo Solidarnej Polski, PSL ponowi inicjatywę wpisania do konstytucji, że lasy stanowiące własność Skarbu Państwa nie podlegają przekształceniom własnościowym, z wyjątkiem uzasadnionego celu publicznego. W połowie grudnia Sejm nie zdołał zmienić konstytucji ws. lasów.

W grę wchodzą inne kalkulacje

W opinii prof. Jarosława Szymanka, politologa z Uniwersytetu Warszawskiego, niewystawienie przez ludowców kandydata w wyborach prezydenckich byłoby racjonalną decyzją. Wprawdzie w takiej sytuacji partia nie bierze udziału w kampanii wyborczej, na czym może stracić - tłumaczył politolog - jednak w 2015 roku PSL może sobie na to pozwolić, bo jesienią odbędą się wybory parlamentarne.

Zdaniem Szymanka PSL w tych wyborach ma szanse na uzyskanie wyniku powyżej 10 proc. choć - jak dodał - będzie to trudne z kilku powodów. - PO i PiS zdominowały polską scenę polityczną. Należy pamiętać o tym, że na poziomie wyborów parlamentarnych w grę wchodzą zupełnie inne kalkulacje niż na poziomie wyborów samorządowych - zauważył politolog.

Szymanek dodał, że - wbrew licznym opiniom - wynik ludowców w ostatnich wyborach samorządowych "nie jest ewenementem, który nie miał wcześniej racji bytu". Zauważył, że znaczne poparcie ludowców w tych wyborach wynika z siły ludowców w terenie, ale w wyborach parlamentarnych PSL "takich wyników nie uzyskuje".

PAP, fc