Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Beata Krowicka 21.01.2015

Rząd interweniuje ws. polskich przewoźników w Niemczech. Ewa Kopacz spotka się z Angelą Merkel

Premier Ewa Kopacz będzie w środę o 15:45 rozmawiać z kanclerz Angelą Merkel na temat sytuacji polskich przewoźników na rynku niemieckim. Wiadomość potwierdziła IAR rzeczniczka rządu Iwona Sulik.
Rząd interweniuje ws. polskich przewoźników w Niemczech. Ewa Kopacz spotka się z Angelą MerkelJochen Jansen/Wikipedia

Tematem rozmowy Ewy Kopacz z Angelą Merkel będzie sytuacja polskich przewoźników w kontekście wprowadzenia przez Niemcy nowej stawki płacy minimalnej. Od stycznia właściciele firm przewozowych zobowiązani są płacić swoim kierowcom przejeżdżającym przez Niemcy 8,5 euro za godzinę pracy.
To uderza w konkurencyjność polskich przewoźników. Transportowcy domagają się pomocy od rządu, a w przeciwnym razie grożą protestami i blokadami dróg.

Ministrowie gotowi do rozmów

We wtorek poinformowano, że ministrowie infrastruktury oraz pracy udadzą się do Niemiec na rozmowy na temat wprowadzenia nowych przepisów o płacy minimalnej w tym kraju - poinformowały we wtorek wieczorem służby prasowe rządu. Chodzi o sytuację polskich przewoźników.
- W najbliższych dniach Minister Infrastruktury i Rozwoju Maria Wasiak przeprowadzi rozmowę telefoniczną ze swoim niemieckim odpowiednikiem, Ministrem Transportu Alexandrem Dobrindtem na temat wprowadzenia nowych przepisów o płacy minimalnej w Niemczech. Ponadto, Minister Infrastruktury i Rozwoju Maria Wasiak oraz Minister Pracy i Polityki Społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz udadzą się na rozmowy do Niemiec - podało Centrum Informacyjne Rządu.
Na temat sytuacji przewoźników, w związku z nowymi przepisami o płacy minimalnej w Niemczech, premier Ewa Kopacz rozmawiała z ministrami pracy oraz infrastruktury. - Premier rozmawia o sytuacji przewoźników, którzy mogą mieć kłopoty ze względu na prawo, które przyjęli Niemcy - powiedziała rzeczniczka rządu Iwona Sulik.
KE rozpatruje sprawę
Pytana, jakie działania podjęła Unia Europejska w sprawie przewoźników w Niemczech, rzecznik rządu powiedziała, że "zostało skierowane pismo do Komisji Europejskiej, która tę sprawę rozpatruje". - Z tych informacji, które mamy wynika, że KE zwróci się do Niemiec o wyjaśnienie tej kwestii - powiedziała Sulik.
Kontrowersyjna ustawa
1 stycznia w Niemczech weszła w życie ustawa o płacy minimalnej; stawka za godzinę, która dotyczy Niemców, ale też obywateli innych państw pracujących w tym kraju, ma wynosić co najmniej 8,5 euro za godzinę. Dotyczy to wszystkich pracowników w czasie ich zatrudnienia w Niemczech, niezależnie od tego, czy ich pracodawca ma siedzibę w kraju czy za granicą. Według interpretacji Berlina ma to również zastosowanie do kierowców z firm transportowych spoza Niemiec. W praktyce każda firma transportowa, której samochód przejeżdżałby tranzytem przez terytorium naszego sąsiada, musiałaby płacić swoim kierowcom odpowiednio wysokie stawki.
Taka interpretacja przepisów uderza szczególnie mocno w Polskę, która ma drugą co do wielkości flotę samochodów ciężarowych w całej UE. Firmy z naszego kraju, a także innych państw Europy Wschodniej, mogą konkurować ze swoimi zachodnimi odpowiednikami niższymi stawkami dla kierowców.
Niemieckie przepisy dot. płacy minimalnej jako "absurdalne i awykonalne" ocenił europoseł Adam Szejnfeld (PO). Według niego, przepisy łamią unijne prawo.
W ocenie Szejnfelda nowe niemieckie przepisy to "kompletna bzdura - faktyczna i prawna". - W jaki sposób przedsiębiorca w Polsce, który nagle dzisiaj musi wysłać do Francji pracownika, żeby mu załatwił jakąś służbową sprawę, ma wcześniej powiadomić o tym, na odpowiednich drukach w języku niemieckim, określone władze państwa niemieckiego, że wyśle za chwilę tam pracownika? A w jaki sposób, jeśli wysyła pracownika do Francji, Hiszpanii czy wielu innych krajów i tranzytem ten pracownik będzie przejeżdżał przez RFN, ma mu ustalać mu inną płacę w Polsce, a inną w Niemczech? - pytał europoseł PO.

Prasa krytykuje nowe zasady

Niemiecki dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” krytykuje władze w Berlinie w związku ze sprawą płacy minimalnej dla obcokrajowców. Chodzi o przepisy, według których płaca minimalna obowiązuje nawet kierowców zagranicznych ciężarówek, którzy tylko przejeżdżają przez Niemcy. Uderza to m.in w polskich przewoźników.
Jak czytamy, władze Niemiec niekiedy odważnie walczą o wolny handel. Ale można mieć wątpliwości czy dotyczy to także europejskiego rynku wewnętrznego. Bo jak inaczej traktować ustawę, która zobowiązuje zagranicznych przewoźników do wypłacania kierowcom niemieckiej płacy minimalnej, nawet gdy tylko przejeżdżają przez Niemcy.
Jak czytamy, zagadką jest już to jak niemieckie władze miałaby skutecznie sprawdzić, ile w rzeczywistości zarabiają na przykład kierowcy z Polski.
Faktycznie chodzi jednak o coś innego. Rząd Niemiec wprowadzając płace minimalną kupił sobie wdzięczność związków zawodowych, które oprotestują każdą propozycję ograniczeń. Wolny przewóz towarów w Europie schodzi na dalszy plan. Chyba, że to tylko nieporozumienie? Wtedy rząd musi zadbać o słyszalne w całej Europie wyjaśnienia - czytamy we „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

IAR, PAP, bk