Demonstrującym nie podoba się przyjazd rosyjskiego prezydenta i coraz bliższe więzi łączące Budapeszt z Moskwą. Zorganizowana przez grupy węgierskich aktywistów manifestacja przebiega pod hasłem „Putin - nie, Europa - tak”.
Wśród puszczanych przez głośniki utworów muzycznych była piosenka Beatlesów "Back in the USSR". Liczbę zgromadzonych dziennik "Nepszabadsag" oszacował 1-2 tysiące, a tygodnik "HVG" na 3 tysiące. Jednym z inicjatorów demonstracji była organizacja społeczna Human Platform, która na swoim profilu na Facebooku napisała: - W ostatnich latach polityka rządu Orbana coraz bardziej zbliża się do polityki Putina i coraz bardziej oddala od polityki UE. Nie pozwólmy na to, przeciwdziałajmy!
W demonstracji przeciwko wizycie Władimira Putina na Węgrzech wzięło udział kilka tysięcy osób. Foto: EPA/BALAZS MOHAI
Oficjalnym powodem wizyty rosyjskiego prezydenta jest 70. rocznica wyzwolenia Węgier przez Armię Czerwoną. Spekuluje się jednak, że Władimir Putin będzie rozmawiał z premierem Wiktorem Orbanem na temat nowej umowy gazowej, która może w jeszcze większym stopniu uzależnić Budapeszt od dostaw z Moskwy. Minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto oświadczył, że wizyta Putina ma przełomowe znaczenie.
Rosja jest trzecim co do wielkości partnerem handlowym Węgier.
Węgry zacieśniły ostatnio współpracę gospodarczą z Rosją. Na początku ubiegłego roku zawarły z Moskwą umowę międzyrządową dotyczącą rozbudowy elektrowni w Paks. Na jej mocy na budowę dwóch nowych reaktorów Rosja ma udzielić Węgrom kredytu wysokości do 10 mld euro. Z kolei jesienią parlament uchwalił nowelizację ustawy torującą drogę budowie węgierskiego odcinka gazociągu South Stream.
Od czasu wybuchu kryzysu ukraińskiego Orban wyrażał ubolewanie z powodu oddalania się Unii Europejskiej od Moskwy i przestrzegał przed zbyt pochopnymi ocenami Rosji.Rosyjscy komentatorzy podkreślają też, że Władimir Putin będzie chciał w Budapeszcie ocieplić swój wizerunek w Unii Europejskiej.
IAR/PAP/asop