Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 24.02.2015

Czwarta ofiara śmiertelna zamachu w Charkowie. Zmarł 18-latek

Do zamachu doszło w niedzielę podczas pokojowego marszu z okazji pierwszej rocznicy zwycięstwa tzw. Rewolucji Godności. W wyniku wybuchu zginął 15-letni chłopiec, milicjant i lokalny działacz Euromajdanu. Kilkanaście osób zostało rannych.
Poniedziałek był w Charkowie dniem żałobyPoniedziałek był w Charkowie dniem żałobyPAP/EPA/SERGEI KOZLOV

We wtorek deputowany do ukraińskiego parlamentu i doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Heraszczenko poinformował, że 18-letni student jednej z charkowskich uczelni, Mykoła Melnyczuk, "został czwartym niewinnym charkowianinem, który zginął z rąk organizacji terrorystycznej Charkowscy Terroryści-Partyzanci".
Poniedziałek był w Charkowie (północny wschód Ukrainy) dniem żałoby. Na budynkach opuszczono flagi i odwołano imprezy rozrywkowe. Mieszkańcy miasta licznie zgromadzili się po południu przed pomnikiem ukraińskiego wieszcza narodowego Tarasa Szewczenki. Składali tam kwiaty i zapalali znicze dla upamiętnienia ofiar tragedii.
Do zamachu doszło w niedzielę rano. W uczestników pokojowego marszu z okazji pierwszej rocznicy zwycięstwa tzw. Rewolucji Godności rzucono ładunek wybuchowy. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano cztery osoby, a Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) podała, że podejrzani o zamach przeszli szkolenie i otrzymali broń w Rosji. - Ślady prowadzą do Biełgorodu w Federacji Rosyjskiej. Akcja była długo planowana, a jej celem było to, by zginęli ludzie - oznajmił doradca szefa SBU Markijan Łubkiwski.
Łubkiwski powiedział też, że SBU zapobiegła analogicznemu atakowi w Odessie. Jak wyjaśnił, Służba Bezpieczeństwa Ukrainy i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych przechwyciły tam ładunek wybuchowy, w którym wykorzystano trotyl.
x-news.pl, Espreso.tv
KRYZYS NA UKRAINIE: SERWIS SPECJALNY >>>

W Charkowie regularnie dochodzi do wybuchów. Ładunki podkładane są przed komisjami uzupełnień, a także lokalami, gdzie zbierana jest pomoc dla żołnierzy. Jeszcze w zeszłym roku w mieście odbywały się separatystyczne mityngi.
***
W niedzielę na Ukrainie obchodzono pierwszą rocznicę protestów, które rozpoczęły się w listopadzie 2013 roku w związku z rezygnacją ówczesnych ukraiński władz z podpisania umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Po trzech miesiącach demonstracji, podczas których w starciach z milicją zginęło ponad sto osób, Ukraińcy obalili ówczesnego prezydenta Wiktora Janukowycza, a do władzy doszły ugrupowania prozachodnie.
Znów zaostrzenie sytuacji na wschodzie Ukrainy

W ciągu ostatniej doby separatyści zaatakowali ukraińskie siły 12 razy - cztery razy więcej niż poprzedniej nocy. Ostrzeliwali, m.in., okolice Artemiwska koło Debalcewe (miasto zostało przez nich zajęte w ubiegłym tygodniu), a także donieckiego lotniska (opanowali je w styczniu po ciężkich walkach z żołnierzami ukraińskimi). Doszło do kolejnego bezpośredniego nieudanego ataku bojówkarzy na Szyrokine. Spokój panuje za to w okolicach Ługańska.
Niebezpiecznie jest w miastach położonych niedaleko strefy operacji antyterrorystycznej. W Mariupolu w poniedziałek wieczorem, w czasie próby zatrzymania grupy dywersantów, zginął funkcjonariusz milicji, a dwóch innych zostało rannych. Jeden z napastników został zabity, drugi uciekł. W ich samochodzie znaleziono materiał wybuchowy. Zdaniem ekspertów, atak na Mariupol to dla separatystów jedyny sposób, by w oczach rosyjskiego prezydenta Władimira Putina udowodnili swoją rację bytu i wciąż dostawali wsparcie finansowo-wojskowe od Rosji.
Zgodnie z porozumieniem rozejmowym zawartym 12 lutego w Mińsku po całonocnych rozmowach przywódców Rosji, Ukrainy, Niemiec i Francji, przerwanie działań bojowych powinno nastąpić 15 lutego. Następnie obie strony miały wycofać ciężką broń z linii frontu na odległość od 25 do 70 km. Bojówkarze twierdzą, że rozpoczęli już wycofywanie ciężkiego sprzętu wojskowego. Strona ukraińska wstrzymała wycofywanie broni z związku z atakami.
IAR, PAP, kk