Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
Tomasz Owsiński 28.04.2015

Polki czekają na pomoc w Nepalu. Dwa dni temu wysłały SMS

W Nepalu dwie młode Polki czekają na pomoc w miejscowości Dhunche, 50 kilometrów od Katmandu. Informację podało TVP Info, powołując się na krewną jednej z nich. Kobieta sama skontaktowała się ze stacją, zaniepokojona, gdyż dziewczyny od dwóch dni nie dają znaku życia.
Żołnierze przeszukują gruzowiska w Katmandu.Żołnierze przeszukują gruzowiska w Katmandu.PAP/EPA/SEDAT SUNA
Galeria Posłuchaj
  • Paweł Frątczak z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej: ratownicy pracują na zmianę 24 godziny na dobę (IAR)
Czytaj także

Podróżniczki z Rzeszowa miały pojechać do Nepalu dwa tygodnie temu, a w czasie trzęsienia ziemi były na wycieczce w górach. Później zeszły do miejscowości Dhunche. Według relacji ciotki jednej z turystek, rodzina ostatni kontakt z nimi miała dwa dni temu. Wtedy rozładował się im telefon, a z obcego numeru wysłały tylko SMS: "Nie martwcie się żyjemy, prosimy o powiadomienie MSZ".

Nepal po trzęsieniu ziemi. Milion dzieci potrzebuje natychmiastowej pomocy >>

Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych informowało, że nie ma żadnych doniesień o zabitych lub rannych Polakach w Nepalu. W wtorek do kraju ma wrócić 32 naszych rodaków ewakuowanych z rejonu trzęsienia ziemi. Wszyscy są cali i zdrowi.

Choć od kataklizmu minęły trzy dni, nadal nie wiadomo, ile osób znajduje się jeszcze pod zwałami ziemi i pod gruzami. Ratownicy z całego świata, a także mieszkańcy Nepalu, przeczesują gruzowiska w poszukiwaniu żywych. Do szpitali wciąż trafiają nowi ranni.

Premier Nepalu: nawet 10 tys. ofiar

Premier Nepalu Sushil Koirala poinformował, że liczba zabitych może sięgnąć nawet 10 tysięcy osób, bo do wielu wiosek nie dotarła jeszcze żadna pomoc. Jak dotąd, oficjalna liczba ofiar kataklizmu przekroczyła 4 tysiące.

(Źródło: CNN Newsource/x-news)

ONZ szacuje, że katastrofa dotknęła w sumie 8 milionów osób, czyli niemal jedną trzecią społeczeństwa Nepalu. W wielu miejscach nie ma wody i prądu, a władze obawiają się wybuchu epidemii. Wciąż pojawiają się wstrząsy wtórne, dlatego wiele osób w Katmandu spędziło noc pod gołym niebem, bojąc się wrócić do domów.
Udało się natomiast uratować wszystkich wspinaczy, którzy po trzęsieniu ziemi utknęli w obozowiskach w rejonie Mount Everest
W Nepalu pracują m.in. polskie ekipy ratowników oraz medyków. Na miejsce dociera też pomoc z całego świata.

Polscy ratownicy w Nepalu

Strażacy z Polski pracują na zmianę 24 godziny na dobę. Nocą przeprowadzili pierwszą akcję poszukiwawczą - informuje Paweł Frątczak z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej.
Tuż po wybudowaniu obozowiska rozpoczęli pracę w miejscowości Lalitpur. Tam przeszukali dwa budynki mieszkalne, niestety nie odnaleźli żywych osób.
Od rana, Polacy pracują w miejscowości Bhaktapur nieopodal stolicy kraju, Katmandu. Miasteczko zostało niemal doszczętnie zniszczone. Według nepalskich władz, w sobotę przebywało tam wiele osób.
Polscy strażacy mieszkają w obozowisku 12 kilometrów od Katmandu. Mają ze sobą psy poszukiwawcze oraz 12 ton bagaży, w tym sprzęt ratowniczy oraz żywność.
Sobotnie trzęsienie ziemi w Nepalu było najsilniejsze od ponad 80 lat. Do tej pory potwierdzono śmierć ponad 4 300 osób.

IAR/PAP, to