Jak poinformował Ashton Carter podczas swojej wizyty w Tallinie, państwa bałtyckie - Estonia, Litwa, Łotwa - oraz Bułgaria, Rumunia i Polska zgodziły się wcześniej na takie rozwiązanie. - Część sprzętu trafi także do Niemiec - dodał. Amerykański sekretarz obrony przyznał, że ta decyzja ma związek z tym, co się dzieje na Ukrainie.
x-news.pl, CNN
Zgodnie z mińskimi porozumieniami pokojowymi na wschodzie Ukrainy od 15 lutego miało obowiązywać zawieszenie broni między siłami ukraińskimi a separatystami wspieranymi przez Rosję. Następnie z obu stron miało być wycofane ciężkie uzbrojenie i wytyczona strefa buforowa o szerokości od 50 do 70 km. Termin ten nie został dotrzymany a w Donbasie wciąż dochodzi do starć.
"Odpowiedzieliśmy na zaproszenie rządów"
Ambasador Stanów Zjednoczonych przy NATO w Brukseli Douglas Lute podkreślił z kolei, że rozmieszczenie sprzętu nie jest samodzielną decyzją Waszyngtonu.
- Robimy to na zaproszenie rządów konkretnych krajów. Nie umieścimy ani jednego czołgu, pojazdu opancerzonego, Humvee czy jeepa w kraju, który nas do tego nie zaprosił. Te zaproszenia zostały formalnie wyrażone w korespondencji dyplomatycznej - wytłumaczył.
Sprzęt ma być rozmieszczony w rejonach, gdzie ćwiczą żołnierze ze Stanów Zjednoczonych. Ma starczyć dla tylu żołnierzy, ilu ma liczyć NATO-owska szpica, choć Amerykanie twierdzą, że nie ma to bezpośredniego związku. Waszyngton zaznaczył też, że nie wysyła dodatkowych żołnierzy, ale sam sprzęt.
O sprawie będą rozmawiać ministrowie obrony krajów Sojuszu, którzy zbierają się w środę w Brukseli.
"To milowy krok w sojuszu z USA
Wicepremier, szef Ministerstwa Obrony Narodowej Tomasz Siemoniak wyraził we wtorek zadowolenie z zapowiedzi rozlokowania sprzętu amerykańskiej armii w Polsce i innych krajach regionu.
- Ta decyzja USA to milowy krok w sojuszu polsko-amerykańskim, formalnie trwającym od roku 1999 i przystąpienia Polski do NATO. Ta decyzja jest bardzo ważna dla bezpieczeństwa Polski, jestem najgłębiej przekonany, że w interesie Polski leży jak największa obecność wojskowa USA w Polsce i w Europie - zaznaczył.
"Niczego nam nie zaproponowano"
Bułgarski minister obrony Nikołaj Nenczew oświadczył, że Sofia nie otrzymywała od USA oficjalnej propozycji rozmieszczenia amerykańskiego sprzętu wojskowego.
- Jeżeli taki wniosek zostanie złożony oficjalnie, bułgarskie społeczeństwo i wszystkie instytucje zostaną należycie powiadomione. Dopiero wtedy ruszy procedura jego rozpatrywania - dodał minister.
Nenczew powiedział, że we wtorek rano został powiadomiony przez amerykańską ambasador w Sofii Marcie Ries o planowanym oświadczeniu Cartera. Ambasador nie podała jednak żadnych szczegółów.
KRYZYS UKRAIŃSKI: SERWIS SPECJALNY >>>
"Nie chcemy ani zimnej, ani gorącej wojny"
W poniedziałek Carter był w Berlinie. Przemawiając na imprezie zorganizowanej przez prywatną niemiecką organizację Atlantik Bruecke, wezwał sojuszników w NATO do wspólnego przygotowania się na nowe zagrożenia. Przestrzegł zarazem przed cofnięciem się do czasów zimnej wojny.
- W naszej reakcji nie będziemy się zdawać na scenariusz zimnej wojny - powiedział. - Nie chcemy ani zimnej, ani tym bardziej gorącej wojny z Rosją - zapewnił, zastrzegając, że Stany Zjednoczone będą sprzeciwiać się próbom tworzenia przez Rosję stref wpływów.
Napięcie między NATO a Rosją wzrosło ostatnio, gdy prezydent Federacji Władimir Putin zadeklarował powiększenie rosyjskiego arsenału nuklearnego o 40 międzykontynentalnych pocisków rakietowych.
"USA chcą uspokoić sojuszników"
Szef rosyjskiego Centrum Badań Wojenno-Politycznych Władimir Batjuk powiedział agecji RIA Nowosti, że amerykańska decyzja ma tylko charakter symboliczny. Jego zdaniem rozmieszczenie w bazach niedużej liczby sprzętu bojowego "to praktycznie wszystko, co Pentagon może zrobić dla swoich wschodnioeuropejskich sojuszników". Batjuk dodał, że Stany Zjednoczone chcą w ten sposób uspokoić sojuszników, obawiających się "mitycznego rosyjskiego zagrożenia".
Zdaniem eksperta, Rosja może w różnoraki sposób odpowiedzieć na amerykańską decyzję. Może na przykład rozmieścić więcej rakiet Iskander w zachodnich regionach kraju, w tym w Obwodzie Kaliningradzkim. Batjuk ocenił, że skutki ogłoszonej we wtorek decyzji na pewno zostaną uwzględnione w rosyjskich planach wojennych.
Reuters, PAP, IAR, kk