Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Artur Jaryczewski 30.12.2015

Projekt budżetu trafił do prac w komisjach. Burzliwa dyskusja w Sejmie

Sejm nie zgodził się na odrzucenie w pierwszym czytaniu projektu budżetu na 2016 r., o co wnosiła PO. We wtorek wieczorem za wnioskiem było 206 posłów, przeciw 234, a jeden się wstrzymał.
Posłuchaj
  • Sejmowa debata nad budżetem. Relacja Karola Tokarczyka (IAR)
  • Paweł Szałamacha o założeniach budżetowych (IAR)
Czytaj także

Za wnioskiem zagłosowali posłowie PO, Nowoczesnej, PSL i większość klubu Kukiz'15. Przeciw był PiS, dwóch posłów Kukiz'15 (Kornel Morawiecki i Małgorzata Zwiercan) i dwóch niezrzeszonych (Jan Klawiter i Janusz Sanocki). Wstrzymał się poseł Ryszard Galla, który do Sejmu dostał się z listy mniejszości niemieckiej.

Prace w komisjach mają potrwać nie dłużej niż do 18 stycznia 2016 r. Tuż przed głosowaniem szef klubu PO Sławomir Neumann zwrócił się do ministra finansów Pawła Szałamachy, który wcześniej zadeklarował, że jeżeli deficyt w 2016 r. przekroczy założony poziom, to wpłaci 10 tys. zł na budżet państwa.

- Ja bym chciał, żeby pan zakład przyjął inny, że dochody, które żeście zaplanowali w tym budżecie, które są nierealistyczne, są zbyt optymistyczne, że te dochody zrealizujecie. Taki zakład chętnie przyjmiemy - powiedział Neumann. - Zakład przyjęty - odpowiedział Szałamacha.

Burzliwa debata

Projekt zakłada, że deficyt budżetowy nie przekroczy 54,7 mld zł; wzrost PKB wyniesie 3,8 proc.; średnioroczna inflacja - 1,7 proc.; a deficyt sektora finansów publicznych spadnie do 2,8 proc. PKB. Szef resortu finansów zapewnił, że zaplanowany wzrost PKB nie jest zagrożony, należy też oczekiwać dalszego spadku bezrobocia.

Sławomir Neumann podczas debaty sejmowej określił budżet mianem: "niebezpiecznego i bardzo ryzykownego". Zarzuca on autorom projektu przyjęcie zawyżonych i nierealistycznych dochodów. Jego zdaniem, może mieć to niekorzystne konsekwencje dla budżetów w następnych latach. 

Czytaj więcej
szalamacha 1200.jpg
Minister finansów przedstawił projekt budżetu

Ryszard Petru z Nowoczesnej ocenił, że władze jeszcze bardziej zadłużają kraj, a jednocześnie nie realizują obietnic wyborczych. W projekcie budżetu nie ma mowy o podwyższeniu kwoty wolnej podatku, co wielokrotnie zapowiadał PiS i prezydent. Petru powiedział też, że rząd nie ma też środków na pełne finansowanie programu Rodzina 500+, i stąd wprowadzi go dopiero od połowy roku. 

Podobne zarzuty, nie realizowania obietnic wyborczych, stawiał Paweł Kukiz. Zwrócił uwagę, że w budżecie nie ma obniżek podatków VAT, czy CIT. Nie ma także mowy o wyższej kwocie wolnej od podatku. W zamian za to jest wzrost wydatków na utrzymanie urzędów. 

Premier odpowiada na zarzuty

Na zarzuty odpowiedziała premier Beata Szydło, która powiedziała, że pieniądze na realizacje programu 500+ się znajdą. Władze będą konsekwentnie ściągać podatki, które dotąd nie były płacone. - Wolimy wspierać polskie rodziny niż zagraniczne korporacje - dodała. 

Oceniła, że Polska potrzebuje licznych reform, a państwo naprawy. - Dzisiaj Polska potrzebuje szybszego wzrostu, Polacy muszą więcej zarabiać. Polskie rodziny muszą mieć wsparcie. Trzeba odbudować polski przemysł, to, co przez osiem lat zostało zaniechane, a wcześniej rozsprzedane - mówiła szefowa rządu.

Zapewniła, że rząd będzie konsekwentnie realizował ten program, do którego się zobowiązał. - Nie będziemy go realizować pod dyktando posłów Platformy czy Nowoczesnej. Będziemy go realizować pod dyktando obywateli, bo oni dali nam mandat do jego realizacji - zaznaczyła.

PSL ma tymczasem nadzieję, że Prawo i Sprawiedliwość otworzy się na dyskusję z opozycją w sprawie budżetu i uwzględni niektóre jej propozycje. Apelował o to z trybuny sejmowej lider Stronnictwa Władysław Kosiniak-Kamysz. 

Ważna deklaracja ministra

Do zarzutów opozycji odniósł się także szef resortu finansów. - Co do deficytu w wysokości 54 mld zł i ryzyk związanych z przekroczeniem tego pułapu, jestem w stanie zagwarantować, że deficyt na 2016 rok nie przekroczy 54 mld zł - powiedział Paweł Szałamacha. Podkreślił, że może na to postawić własne pieniądze.

- Jeżeli to przekroczy, to ja wpłacam 10 tys. zł na budżet państwa - zapowiedział minister. Namawiał też posła Sławomira Neumanna, by ten również postawił taką kwotę, jeśli deficyt nie zostanie przekroczony.

Minister odnosił się także do zarzutów opozycji, iż prognoza co do spodziewanej przyszłorocznej inflacji na poziomie 1,7 proc. oraz wzrostu PKB o 3,8 proc. są zawyżone i nierealne. Szałamacha powiedział, że dziwi się poprzedniej koalicji PO-PSL, która właśnie takie założenia chciała zaproponować w projekcie budżetu kilka miesięcy temu. - Nastąpiła oczekiwana zamiana miejsc i one zaczęły uwierać, być niewygodne. Prosiłbym państwa o otwartość intelektualną w dyskusji nad tymi kwestiami - dodał.

Szałamacha podkreślił, że jest przekonany, iż "zrealizujemy tempo wzrostu w wysokości 3,8 proc". Przypomniał, że kiedy rządziło PiS ten wzrost przekraczał 6 proc. Szef resortu finansów dodał również, że kierowane przez niego ministerstwo chce zwiększyć dochody podatkowe państwa w 2017 i 2018 r. "o minimum 15 mld zł". - To jest moje zadanie i moich zastępców - zaznaczył.

PAP/IAR/aj