Lipcowy szczyt NATO w Warszawie ma być poświęcony zwiększeniu sił NATO na terenie Polski i w innych państwach Europy Środkowo-Wschodniej.
Szef MSZ Witold Waszczykowski był pytany w Jedynce w "Sygnałach dnia" o słowa przewodniczącej Rady Federacji Walentiny Matwijenko, która krytykuje polskie zabiegi o wzmocnienie obecności Sojuszu i dodaje, że takie kroki mogą prowadzić do naruszenia ustalonej równowagi sił.
- Równowagi sił nie ma – ocenił szef MSZ Witold Waszczykowski, dodając, że Rosja ma przewagę i wskazując m.in. na uzbrojenie w obwodzie kaliningradzkim. Dodał, że Rosja prowadzi bardzo agresywną politykę wojskową. Gość Jedynki stwierdził, że rozszerzenie NATO w latach 90. o kraje flanki wschodniej wiązało się z polityczną deklaracją o tym, że na terenie nowych państw Sojuszu nie ma potrzeby stacjonowania znaczących sił sojuszniczych. Jak opowiadał minister, w wyniku zmiany sytuacji geopolitycznej i rosyjskiego zachowania, tego rodzaju zobowiązania wojskowe nie powinny być prawnie obowiązujące, nasz status powinien być wyrównany do Europy Zachodniej.
- Oczekujemy od szczytu w lipcu, że pojawiają się tu siły sojusznicze, które przez swoją obecność będą gwarantem odstraszania i do żadnego incydentu nie może dojść, a gdyby doszło, to spotka się z natychmiastową reakcją całego sojuszu – mówił Waszczykowski.
Podkreślił, że jeśli Rosja nie ma żadnych wrogich zamiarów, to do żadnych nieprzyjacielskich działań ze strony Sojuszu nie dojdzie, bo NATO jest związkiem demokratycznych państw, w których przejrzyste są budżety, a nad armią sprawowana jest kontrola cywilna. Ponadto, sojusznicy nie mają doktryny zaczepnej.
Zobacz także: szef MSZ o wizycie szefa niemieckiej dyplomacji, podróży polskiego wiceministra do Moskwy i debacie o Polsce w Parlamencie Europejskiem >>>
agkm