Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Agnieszka Kamińska 29.04.2016

Rosja grozi Szwecji, jeśli ta wejdzie do NATO. ”Będą działania militarne”

Szef rosyjskiej dyplomacji nie sprecyzował, o jakie konkretnie działania może chodzić. - To jest sprawa naszego wojska, ministerstwa obrony oraz sztabu generalnego - powiedział. Szwedzcy politycy są oburzeni.
Posłuchaj
  • Szef MSZ Siergiej Ławrow pogroził Szwecji (IAR)
  • Reakcja premiera Stefana Löfvena na groźby Ławrowa: Uważam te słowa za całkowicie zbędne. W Szwecji sami podejmujemy decyzje dotyczące naszej obrony i polityki bezpieczeństwa. Żaden inny kraj nie robi tego za nas. Żądamy, by to respektować.
Czytaj także

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow zagroził w piątek w wywiadzie dla sztokholmskiego dziennika "Dagens Nyheter", że jeśli Szwecja wejdzie do NATO, to Rosja podejmie w odpowiedzi niezbędne środki militarne.

- Jedna rzecz to mieć na północy za sąsiadów kraje neutralne, a co innego członków Sojuszu Północnoatlantyckiego. Rosja podejmie działania militarne, jeśli Szwecja zdecyduje się wejść do NATO - oświadczył Ławrow.

Czytaj też:
wojsko nato żołnierz 1200 Free_mozaika01.jpg
Ekspert: czas na stałe bazy NATO w Europie Centralnej

- Każdy kraj ma prawo sam decydować, w jaki sposób chce dbać o swoje bezpieczeństwo - czy to z pomocą umów dwustronnych, czy wchodząc w większe sojusze. Jednak trzeba także zrozumieć, że jeśli infrastruktura militarna będzie się zbliżać do rosyjskich granic, to oczywiście będziemy podejmować niezbędne działania techniczno-wojskowe - oznajmił.

Szwedzcy politycy oburzeni

Szwedzki minister obrony Peter Hultqvist określił wypowiedź szefa rosyjskiej dyplomacji jako "absolutnie nie do zaakceptowania".

Tego rodzaju groźby spotkały się też ze zdecydowaną reakcja premiera Szwecji. Stefan Löfven uznał słowa rosyjskiego ministra spraw zagranicznych za "całkowicie niepotrzebne". Podkreślił, że Sztokholm sam podejmuje decyzje dotyczące swojej polityki obronnej i polityki bezpieczeństwa, i żaden kraj nie ma prawa się do nich miesza

Jak uściśliły media zbliżone do Kremla, powołując się na rosyjskich ekspertów, chodziłoby między innymi o zainstalowanie nowych wyrzutni rakietowych w rejonie Bałtyku, rozszerzenie działania rosyjskiej floty okrętów podwodnych, a także - w wypadku konfliktu - możliwość użycia pocisków z głowicami atomowymi.

O incydencie na Bałtyku: "całkowicie uzasadniona misja szkoleniowa"

Ławrow dziś określał jako "nieuczciwe" oskarżenia, jakoby Rosja działała agresywnie w pobliżu wojsk NATO. Według niego incydent, do jakiego doszło w kwietniu, gdy rosyjskie samoloty przeleciały w pobliżu amerykańskiego niszczyciela na Morzu Bałtyckim i wybrzeży Polski, to "całkowicie uzasadniona misja szkoleniowa".

Szef MSZ Rosji zapytany o chłód w stosunkach rosyjsko-szwedzkich, odparł, że winę za taki stan rzeczy ponosi Szwecja. - To Sztokholm ogłosił, że nasze kontakty zostaną zamrożone oraz przyłączył się do sankcji UE - odpowiedział.

W wywiadzie dla "Dagens Nyheter" Siergiej Ławrow wyraził ubolewanie, że - jak powiedział - "Szwecja zamroziła swoje stosunki z Rosją". Jego zdaniem to efekt tego, że Unia Europejska poczuła się urażona sposobem, w jaki Rosja "odniosła sie do zbrojnego zamachu stanu na Ukrainie" w 2014 roku.

Zaangażowanie na Ukrainie "nieniemieckie"

Oceniając współpracę Rosji z Niemcami, Ławrow określił zaangażowanie kanclerz Angeli Merkel w konflikt na Ukrainie "jako zaskakujące" i "nieniemieckie". "Setki niemieckich firm działa w Rosji, wiele rosyjskich zainwestowało w Niemczech. Przedsiębiorcy nie chcą, aby stosunki niemiecko-rosyjskie wciąż były określane przez politykę kosztem gospodarki" - powiedział Ławrow.

O sankcjach

Rosyjski minister nie odpowiedział wprost na pytanie, czy jest nadzieja na zniesienie sankcji nałożonych na Rosję przez UE. - Chcę tylko powiedzieć, że teraz możemy liczyć tylko na siebie, mamy wszystko, co jest nam potrzebne - ocenił. - Jeśli nasi partnerzy z Zachodu zdecydują się zachowywać normalnie, będzie kolejna szansa na rozwój i współpracę - dodał Ławrow.

PAP/IAR/agkm

NATO ma nam pomagać, ale musimy mieć swoją silną armię, bo najlepiej byłoby, gdybyśmy byli w stanie w razie jakiegokolwiek zagrożenia poradzić sobie sami - mówi PAP prezydent Andrzej Duda, odnosząc się do planów rozbudowy polskiej armii. To jest kwestia odpowiedzialności całej klasy politycznej, w tym także opozycji - dodał. Wideo z 24 kwietnia 2016 roku.