66-letni generał John Kelly ma za sobą czterdziestoletnią karierę w Marines, czyli Korpusie Piechoty Morskiej. Kierował też Południowym Dowództwem, które odpowiada za obszar Ameryki Środkowej i Południowej.
"To wiele dla mnie znaczy". Donald Trump Człowiekiem Roku tygodnika "Time"
Pełniąc tę funkcję odrzucał krytykę ze strony organizacji humanitarnych w sprawie traktowania więźniów w bazie Guantanamo na Kubie. Generał dowodził też wojskami Stanów Zjednoczonych w Iraku. W 2010 roku John Kelly przeżył osobistą tragedię, gdy jego syn Robert, dowodząc plutonem w Afganistanie, wszedł na minę i zginął.
Doradcy prezydenta elekta mówią, że fakt ten miał znaczenie przy jego wyborze, ponieważ Donald Trump chce, by wśród osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe byli ludzie, którzy rozumieją, jak wysoką cenę Ameryka płaci za udział w konfliktach zbrojnych.
Generał John Kelly jest trzecim emerytowanym wojskowym, który obejmie wysokie stanowisko w administracji Donalda Trumpa i być może nie ostatnim. Wśród kandydatów na sekretarza stanu lub szefa służb wywiadowczych wymienia się byłego szefa CIA, generała Davida Petraeusa.
dcz