Protest polega na zbiorowym powstrzymaniu się pracowników oświaty od wykonywania pracy, nie wykonują żadnych obowiązków wynikających ze stosunku pracy, czyli strajkujący nauczyciel nie prowadzi lekcji, zajęć wychowawczych i opiekuńczych. Strajkują także pracownicy szkolnej administracji i obsługi.
"Wiemy, że to skomplikuje rodzicom życie rodzinne i zawodowe"
Dlatego związkowcy apelowali do rodziców, by - jeśli mogą - nie posłali w dniu strajku dzieci do szkoły i przedszkola. - Wiemy, że to skomplikuje rodzicom życie rodzinne i zawodowe, ale prosimy o wyrozumiałość i zrozumienie decyzji strajkujących - apelowała rzeczniczka ZNP, Magdalena Kaszulanis.
- Wiemy, że będą takie placówki, gdzie w strajku uczestniczyć będzie cała załoga szkolna. Wiemy, że będą też takie placówki, gdzie w strajku weźmie udział tylko część załogi - 50, 60, 70 proc. Pozostali w tym czasie będą pracować, czyli będą mogli zaopiekować się dziećmi, które przyjdą do ich szkoły lub przedszkola" - powiedziała Magdalena Kaszulanis.
Według danych regionalnych oddziałów ZNP i kuratoriów oświaty, protest nauczycieli przebiega bez incydentów, dzieci mają zapewnioną opiekę, rodzice byli wcześniej informowani o akcji. Niektóre oddziały ZNP mówią o naciskach ze strony kuratorium, by nie przystępować do protestu i by odpracować ten dzień w którąś z sobót.
Protest bez incydentów
Dane o liczbie strajkujących podawane przez kuratoria są niższe niż szacunki ZNP. Niektóre szkoły czy przedszkola wycofały się z udziału w akcji przed piątkiem. Nie strajkują szkoły w Kaliszu, Włocławku, Tomaszowie Mazowieckim, Piotrkowie Trybunalskim, Bełchatowie czy w Strzelcach Opolskich.
Nauczyciele biorący udział w proteście są w szkołach, ale nie prowadzą lekcji. Listy osób strajkujących zostały przekazane rano dyrektorom. Strajkujący najczęściej przebywają w pokojach nauczycielskich, gdzie rozmawiają, sprawdzają klasówki i zadania. Budynki szkół biorących udział w proteście zostały oflagowane.
Według danych regionalnych oddziałów ZNP i kuratoriów oświaty, protest nauczycieli przebiega bez incydentów, dzieci mają zapewnioną opiekę, rodzice byli wcześniej informowani o akcji. Niektóre oddziały ZNP mówią o naciskach ze strony kuratorium, by nie przystępować do protestu i by odpracować ten dzień w którąś z sobót.
Na Mazowszu - według kuratorium - protest trwa w 7,94 proc. szkół i przedszkoli; nie było zgłoszeń rodziców, że dzieci pozostawiono bez opieki.
Według kuratorium w Wielkopolsce w strajku bierze udział 6 proc. szkół w regionie; a do ogólnopolskiego protestu nie przystąpiły placówki m.in. w Kaliszu i Ostrowie Wielkopolskim. Według danych ZNP natomiast jest 400 placówek, czyli ok. 31 proc. W samym Poznaniu protestują nauczyciele z 45 placówek.
Ile placówek strajkuje?
Na Śląsku jako pierwsi o godz. 5 zastrajkowali pracownicy Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Chorzowie. Na godz. 11 Kuratorium Oświaty w Katowicach miało dane z blisko 2 tys. szkół (na ok. 3,4 tys.), w których do strajku przystąpiło ponad 500. Według zapowiedzi śląskiego okręgu ZNP miało być to ok. 40 proc. szkół.
Według okręgu śląskiego ZNP dotychczas w kilku placówkach zdarzyło się, że strajk podjęli wszyscy nauczyciele lub nawet cała załoga (wraz z pracownikami administracyjnymi i obsługą). Według jej danych są to m.in. Szkoła Podstawowa nr 11 w Siemianowicach Śląskich, tamtejsze Przedszkole nr 9, a także Gimnazja nr 4 i 11 w Bielsku-Białej.
W Łódzkiem do strajku - według ZNP - przystąpiło ok. 500 placówek edukacyjnych. W samej Łodzi w proteście wzięli udział nauczyciele z ponad 160 szkół – głównie gimnazjów, ale także dwie trzecie szkół podstawowych, nieliczne szkoły ponadgimnazjalne, przedszkola i poradnie pedagogiczno-psychologiczne. W strajku nie biorą udziału szkoły z Tomaszowa Mazowieckiego, Piotrkowa Trybunalskiego i Bełchatowa.
W Opolskiem strajk prowadzony jest w ok. 150 z 961 szkół podstawowych, gimnazjów i przedszkoli. W wielu miejscach przyłączyła się do niego tylko część nauczycieli. W samym Opolu - 20 placówek, głównie podstawówek i gimnazjów. Do strajku nie przystąpiła żadna ze szkół w gminie Strzelce Opolskie.
W woj. warmińsko-mazurskim w proteście bierze udział 134 z 1127 placówek, czyli niespełna 12 proc. Według kuratorium są wśród nich szkoły, gdzie do strajku przystąpili wszyscy i takie, gdzie strajkuje jeden nauczyciel. Łącznie w proteście bierze udział ok. 2 tys. osób, 10 proc. pedagogów w regionie. Inne dane ma miejscowy oddział ZNP - szacuje on, że do protestu przystąpiło 150 z 210 szkół, które deklarowały w referendach, że wezmą w nim udział.
W Lubelskiem spośród 883 placówek oświatowych deklarację udziału w strajku złożyło 190, natomiast faktycznie przystąpiło do protestu 110. Strajkuje około 1700 pracowników oświaty – poinformował lubelski ZNP. W samym Lublinie spośród 158 placówek strajkuje 43. Lubelskie Kuratorium Oświaty ani samorząd Lublina nie zbierają informacji o rozmiarach strajku.
Według szacunków zachodniopomorskiego ZNP w proteście uczestniczy 235 placówek z 875 szkół podstawowych, gimnazjów, liceów i przedszkoli. Do strajku przystąpiło w wyniku referendum 53 z 87 oddziałów ZNP na Pomorzu Zachodnim - w sumie ponad 4 tysiące osób. W samym Szczecinie protestuje 38 szkół, przedszkoli oraz ośrodków wychowawczych z 161 placówek w mieście. 10 szkół wycofało się w ostatniej chwili z udziału w strajku.
W Koszalinie protestuje 50 proc. placówek oświaty. Pracownicy 16 szkół i przedszkoli w Kołobrzegu biorą udział w proteście. W mieście w sumie jest 26 placówek oświatowych. W Gryficach na 22 szkoły protest prowadzi 14 czyli ponad 330 nauczycieli z 420 zatrudnionych. W Nowogardzie protestuje przeszło 100 osób z 6 placówek oświatowych. 260 nauczycieli z 11 szkół bierze udział w proteście w Policach.
Włocławek nie podjął aktywnego strajku
Według informacji z gdańskiego ZNP w strajku uczestniczy około 4,5 tysiąca pracowników z 352 placówek oświatowych w Pomorskiem (wcześniej chęć udziału w strajku deklarowało o ponad 70 placówek więcej). W samym Gdańsku – według informacji przekazanych PAP przez wiceprezydenta miasta Piotra Kowalczuka - ok. 250 pracowników z ponad 40 placówek oświatowych działających na terenie miasta (w sumie jest ich 176). W Gdyni w strajku biorą udział nauczyciele i inni pracownicy z 35 (na 103 istniejące) placówek. W piątkowe południe samorząd nie dysponował informacjami o konkretnej liczbie pedagogów, którzy przyłączyli się do protestu.
Według danych ZNP w województwie kujawsko-pomorskim protestuje 261 na 870 placówek oświatowych (30 proc.). Dane Kuratorium Oświaty w Bydgoszczy mówią o 205 szkół na 2074 czyli 9,88 proc. Ze statystyk ZNP wynika, że strajkuje 5246, a kuratorium 3447 osób. Przedstawiciele Urzędu Miasta Torunia poinformowali, że strajk odbywa się w 40 na 70 podległych im publicznych placówek. Z danych Wydziału Edukacji i Sportu Urzędu Miasta Bydgoszczy wynika, że strajk podjęli nauczyciele w 42 na 118 placówek.
Normalnie odbywają się zajęcia we wszystkich szkołach we Włocławku. Przedstawiciele wojewódzkiego ZNP dodali, że w szkołach w tym mieście wywieszone są flagi z deklaracją solidarności z innymi nauczycielami, ale strajk aktywny nie został podjęty.
W lubuskim, według ZNP, do protestu przystąpiło ponad 2,3 tys. nauczycieli z ok. 195 przedszkoli, szkół podstawowych, gimnazjów i szkół średnich, co stanowi ok. 43-45 proc. placówek oświatowych w regionie. W Zielonej Górze strajk prowadzony jest w ponad połowie placówek oświatach, a część rodziców zdecydowała się nie wysyłać dzieci do szkół. Z informacji naczelnika Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Gorzowie Wlkp. wynika, że w tym mieście strajk w różnej skali prowadzony jest w 27 proc. placówek. Przyznał, że część rodziców słysząc o proteście nie posłała dzieci do szkół, ale trudno określić, jaka jest skala absencji.
Lubuskie Kuratorium podało, że oceniając skalę protestu opiera się na danych uzyskanych od ZNP i że w proteście bierze udział ok. 15 proc. nauczycieli.
Według Kuratorium Oświaty w Rzeszowie na Podkarpaciu protest nauczycieli trwa w 60 placówkach, spośród niemal 2 tys. szkół. W proteście udział bierze ponad 980 nauczycieli, co stanowi 2,5 proc. z ogólnej liczby nauczycieli w regionie.
Według podkarpackiego oddziału ZNP w samym Rzeszowie na niemal 100 szkół do strajku przystąpiło 17, są to tylko gimnazja i szkoły ponadgimnazjalne. Nie strajkuje żadna rzeszowska szkoła podstawowa, ani przedszkole.
Według danych kuratorium oświaty w Kielcach, nie ma szkoły, w której protestują wszyscy pedagodzy. Nauczyciele przystąpili do strajku w 48 z niemal dwóch tysięcy funkcjonujących w woj. świętokrzyskim placówek oświatowych. To przedszkole, siedem szkół podstawowych, 18 gimnazjów, dwie samodzielne szkoły średnie i 20 zespołów szkół. Strajkuje 874 nauczycieli.
Wiele zajęć zgodnie z planem
Wizytatorzy kuratorium pojechali sprawdzić, czy zapewniono opiekę dzieciom i młodzieży wszędzie tam, gdzie nauczyciele zdecydowali się przystąpić do strajku. Najwięcej szkół bierze udział w strajku w Kielcach, Starachowicach, Ostrowcu Świętokrzyskim, Jędrzejowie oraz powiatach – starachowickim i ostrowieckim.
W Starachowicach strajkują nauczyciele w dwóch gimnazjach. Uczniowie jednego z nich uczestniczą w nabożeństwach rekolekcji wielkopostnych, a ich nauczyciele przebywają w budynku szkoły. W drugiej placówce, część zajęć odbywa się zgodnie z planem. W klasach, których nauczyciele strajkują, młodzież ma zastępstwa z wyznaczonymi pedagogami w formie m. in. zajęć sportowych, projekcji filmów czy zajęć z doradztwa zawodowego.
W Kielcach z 21 placówek, które deklarowały wcześniej udział w strajku, protest rozpoczęło 11.
Według ZNP w świętokrzyskim do strajku przystąpiło w piątek 1238 pracowników oświaty z 68 placówek. Wiceprezes zarządu okręgowego świętokrzyskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego Stanisław Fidos powiedział PAP, że podczas szkolnych referendów przed strajkiem, udział w proteście zadeklarowało 120 placówek z regionu. - Kiedy przyszło do wpisywania się na listy, kto weźmie udział, poszły z tym informacje ze służb finansowych, że nauczyciele będą mieli potrącane z pensji, a także informacja z kuratorium by monitorować, kto gdzie i jak strajkuje. Dlatego ta liczba spadła - powiedział.
"Nie dla chaosu w szkole"
W czwartek, podając szacunkowe dane na temat liczby placówek, w których zostanie przeprowadzony strajk, Broniarz mówił o niespotykanej wcześniej nagonce m.in. ze strony władz państwowych i kuratorów oświaty. Według niego, nie było takiej nawet przed strajkiem w 2007 r., gdy ministrem edukacji był Roman Giertych. - Nie zastraszał nauczycieli. Nie było listów od kuratorów, by podać, czy szkoła strajkuje. Mimo że relacje i emocje między nami również były pełne napięć, nie było takiego otwartego, frontalnego ataku - ocenił.
Informacje o rzeczywistej skali i zasięgu piątkowego protestu w całym kraju prezes ZNP ma podać przed południem na briefingu w siedzibie związku w Warszawie.
O poparcie strajku nauczycieli apelowali do wszystkich rodziców uczestnicy sobotniej manifestacji przed MEN, zorganizowanej przez koalicję "Nie dla chaosu w szkole" pod hasłem "Protest 100 opon". W skład koalicji wchodzą m.in. ruchy i organizacje rodzicielskie z całej Polski.
W ubiegłym tygodniu w internecie przedstawiciele środowisk rodzicielskich opublikowali list do nauczycieli, w którym zadeklarowali, że będą wspierać strajkujących. "Chcemy, abyście wiedzieli, że w tym dniu będziemy z Wami! Wspieramy Wasze dążenia i dziękujemy za wsparcie naszych dotychczasowych działań" - napisano w liście, pod którym podpisali się przedstawiciele ruchów: "Rodzice przeciwko reformie edukacji", "Zatrzymać Edukoszmar", "Szkoła to nie eksperyment", koalicji "Nie dla chaosu w szkole", Zielonogórskiego Forum Rodziców i Rad Rodziców oraz Krajowego Porozumienie Rodziców i Rad Rodziców.
Na stronach internetowych ruchów znalazł się też apel, by rodzice, którzy w dniu strajku poślą dzieci do szkoły lub przedszkola, na znak solidarności z nauczycielami ubrali je w strój galowy.
"MEN nie jest stroną"
Decyzję o przeprowadzeniu w piątek ogólnopolskiego strajku nauczycieli i pracowników oświaty Zarząd Główny ZNP podjął na początku marca. Związek domaga się deklaracji, że do 2022 r. w szkole nie będzie zwolnień ani nauczycieli, ani pozostałych pracowników, i że do tego czasu żadnemu z nich warunki pracy - również finansowe - nie zmienią się na niekorzyść. Związek chce również podniesienia zasadniczego wynagrodzenia nauczycieli o 10 proc.
Według Broniarza, strajk jest legalny, a żądania mieszczą się w zakresie spraw, o które może toczyć się spór zbiorowy.
Minister edukacji narodowej Anna Zalewska, pytana o strajk, wielokrotnie w ostatnim czasie podkreślała, że nie jest stroną tego sporu zbiorowego. Zaznaczała, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 1997 r., stroną sporu zbiorowego jest bezpośredni pracodawca, czyli nie jest nim ani samorząd, ani MEN. Bezpośrednim pracodawcą nauczyciela jest dyrektor jego szkoły.
W czwartek powtórzyli to wiceministrowie edukacji Marzena Machałek i Maciej Kopeć. Machałek wyraziła też przekonanie, że "protest nie będzie miał szerokiego wymiaru", ponieważ - jak oceniła - "absolutna" większość nauczycieli i rodziców nie popiera go.
Protest nauczycieli nie będzie miał szerokiego wymiaru
Wiceminister edukacji Marzena Machałek mówiła w czwartek w "Sygnałach dnia" w radiowej Jedynce, że deklaracje, których domaga się ZNP są niemożliwe do spełnienia, ponieważ pracodawcą jest dyrektor szkoły i to on kształtuje kadry. - Ministerstwo nie może takich warunków spełnić - zaznaczyła.
Wiceminister edukacji poinformowała także, że od 2018 planowane są podwyżki dla nauczycieli, "z których będą zadowoleni". - Minister Anna Zalewska powołała zespół ds. statusu zawodowego nauczyciela i w kwietniu pokaże harmonogram podwyżek dla nauczycieli - podkreśliła wiceszefowa MEN.
Nie po raz pierwszy protestują
Od środy Anna Zalewska przebywa w Edynburgu, gdzie bierze udział w konferencji International Summit on the Teaching Profession (Międzynarodowy Szczyt o Zawodzie Nauczyciela - PAP), w trakcie której będzie rozmawiać o współpracy na rzecz wzmacniania kompetencji nauczycieli, wyrównywania szans edukacyjnych oraz podnoszenia poziomu szkół.
Ogólnopolski strajk organizowany przez ZNP nie jest pierwszym protestem w tej formie w oświacie w Polsce po 1989 r. Po raz ostatni po taką formę protestu sięgnięto w 2007 r. - wówczas odbył się dwugodzinny strajk ostrzegawczy - i w 2008 r., kiedy przeprowadzono strajk jednodniowy. Podczas obu tych strajków dyrektorzy szkół i przedszkoli zapewnili opiekę wszystkim dzieciom, które przyszły do placówek.
Związek Nauczycielstwa Polskiego jest najliczniejszym związkiem zrzeszającym nauczycieli, liczy ok. 240 tys. członków.
kh