Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Katarzyna Karaś 13.07.2017

Komisja weryfikacyjna ds. reprywatyzacji. "Czuję się oszukany przez urzędników"

Komisja weryfikacyjna bada w czwartek sprawę działki przy Pałacu Kultury i Nauki, pod dawnym adresem Chmielna 70, od której w 2016 roku zaczęła się afera reprywatyzacyjna w stolicy.

Prokuratorskie zarzuty od stycznia mają osoby zaangażowane w jej zwrot, m.in. były wicedyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Ratusza Jakub R. i znany "handlarz roszczeń" mec. Robert N. (obaj są w areszcie).

Na mocy decyzji ratusza z 2012 roku działka, o wartości ok. 160 mln zł, została przejęta przez osoby, które nabyły roszczenia od spadkobierców - byli nimi Janusz Piecyk, mec. Grzegorz Majewski i Marzena K. (siostra Roberta N.).

Miasto przyznało im prawo wieczystego użytkowania działki - mimo że w latach 50. odszkodowanie dostał jej ostatni przedwojenny właściciel, obywatel Danii (posiadał dwie trzecie udziałów).

Po wybuchu afery beneficjenci decyzji z 2012 roku zwrócili działkę miastu.

Marzena K. odmówiła składania zeznań

Czytaj więcej:
warszawa shutterstock free 1200.jpg
Afera reprywatyzacyjna

Na rozprawę komisji weryfikacyjnej w czwartek, jako strony, wezwano beneficjentów decyzji w sprawie Chmielnej 70.

- Oświadczam, że ponieważ w sprawie, która jest przedmiotem dzisiejszej rozprawy, toczy się postępowanie karne, w którym jestem podejrzaną, to korzystam z prawa do odmowy składania zeznań - powiedziała Marzena K..

Marzena K. to była urzędniczka resortu sprawiedliwości, która występowała z roszczeniami do nieruchomości na wiele milionów złotych. Jest ona podejrzana o fałszywe oświadczenia majątkowe - miała zataić środki uzyskane w ramach przyznanych jej przez sądy wielomilionowych odszkodowań w sprawie kilku nieruchomości.

xx 
Marzena K. i mec. Grzegorz Majewski. Fot. PAP/Rafał Guz

"To była inwestycja wysokiego ryzyka"

Jak zeznał przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji mec. Grzegorz Majewski, na zakup praw i roszczeń do części nieruchomości przy Chmielnej 70 namówił go mec. Robert N. około kwietnia 2012 roku. Dodał, że zainwestował 1,5 mln zł.

- To była inwestycja, która była obarczona dość dużym ryzykiem. Dlatego, że była to inwestycja w zakup 1458 m kw. trawnika, a zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego, nieruchomość mogła mieć jakąkolwiek wartość wyłącznie, jeśli miałaby minimalną wielkość 2,5 tys. m kw - wskazał.

- W związku z tym, pierwszy etap inwestycyjny mógł polegać na próbie zainwestowania określonej kwoty w nabycie praw do części nieruchomości. A po ewentualnym uzyskaniu decyzji zwrotowej dopiero można było przystąpić do próby poszerzenia tej nieruchomości zgodnie z ustawą o nieruchomościach - wyjaśnił prawnik.

Majewski wytłumaczył, że Robert N. nie zapewniał go, że inwestycja się uda, ale przedstawił mu dokumenty i "możliwość zainwestowania, pokazując pewną perspektywę, która mogłaby ewentualnie się ziścić, ale nie była to tzw. inwestycja pewna".

Przyznał, że Robert N. jest jego kolegą ze studiów, a jego żona pracowała w Biurze Gospodarki Nieruchomościami - jak mu się wydaje - od 2011 roku. Zastrzegł, że nigdy go nie informowała o żadnych sprawach dotyczących reprywatyzacji czy innych sprawach w BGN ponieważ w domu nie rozmawiano o pracy.

Majewski podkreślił, że "z chwilą kiedy pojawiły się jakiekolwiek wątpliwości", dotyczące tego, czy prawidłowo zostało nabyte prawo do użytkowania wieczystego Chmielnej 70, "współużytkownicy ówcześni wieczyści" podjęli "działania zmierzające do tego, żeby poddać się ponownie procesowi reprywatyzacyjnemu przed urzędem miasta".

"Czuję się oszukany przez urzędników"

Jak powiedział przed komisją Janusz Piecyk, jeżeli decyzja zwrotowa była wadliwa, to nabywcy praw i roszczeń do Chmielnej chcą, aby urząd zwrócił im pieniądze za przyłączenie sąsiednich działek oraz 3-letnie płacenie za użytkowanie wieczyste.

- Dziś jesteśmy zawieszeni (...) Nie mamy ani działki, ani pieniędzy (...) Czuję się oszukany przez urzędników ratusza albo Ministerstwa Finansów - stwierdził.

Przed komisją podkreślił, że roszczenia do Chmielnej 70 zostały zakupione za kilkanaście procent wartości rynkowej nieruchomości, czyli - w jego ocenie - drogo. Jak wskazał w całej transakcji było ryzyko, ale głównie związane z tym, czy uda się do działki przyłączyć sąsiednie, tak aby stał się to teren inwestycyjny.

Piecyk oznajmił też, że Ministerstwo Finansów dwukrotnie odpisało mu, że przedwojenny właściciel Jan Henryk Holger Martin nie dostał odszkodowania, nie starał się o nie, ani nie został objęty układem indemnizacyjnym.

Okazano mu dokument duńskiej rządowej kancelarii prawnej z lat 50. świadczący o tym, że Martin został spłacony. - Nigdy o tym nie wiedzieliśmy, a okazuje się, że taka wiedza leżała od 1953 roku w ministerstwie - oświadczył Piecyk.

zz 
Janusz Piecyk. Fot. PAP/Rafał Guz

***

Na koniec tej części posiedzenia komisji weryfikacyjnej zdecydowano o nałożeniu 3 tys. zł grzywny na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz za niestawienie się przed komisją.

Komisja weryfikacyjna

W związku z nieprawidłowościami powołano komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji. Przewodniczy jej wiceszef ministerstwa sprawiedliwości Patryk Jaki (PiS). Komisja bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych w sprawie reprywatyzacji warszawskich nieruchomości.

Wiąże się to z tzw. dekretem Bieruta z 1945 roku, którego skutkiem było przejęcie wszystkich gruntów przez miasto stołeczne Warszawę, a w 1950 roku - po zniesieniu samorządu terytorialnego - przez Skarb Państwa. Objęto nim ok. 12 tys. ha gruntów, w tym ok. 20-24 tys. nieruchomości.

Właściciele zabranych nieruchomości mieli pół roku na złożenie wniosku o przyznanie im prawa wieczystej dzierżawy z czynszem symbolicznym, ale w praktyce większość wniosków nie była rozpatrywana lub rozpatrywano je odmownie. Po zmianie ustrojowej w 1989 roku właściciele i spadkobiercy przejętych nieruchomości zaczęli zabiegać o zwrot własności.

Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości) albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość.

Będzie też mogła uchylić decyzję reprywatyzacyjną i przekazać sprawę do ponownego rozpatrzenia organowi, który ją wydał, wraz z wiążącymi wskazaniami co do dalszego postępowania.

Od decyzji komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego.

Unieważnić decyzję reprywatyzacyjną komisja może m.in., jeżeli ktoś uzyskał nieruchomość po zakupie roszczeń o cenie "niewspółmiernej do wartości nieruchomości" lub w wyniku przestępstwa, albo gdy po jej przejęciu doszło od utrudniania korzystania z lokalu, groźby bezprawnej czy przemocy.

A także, gdy nieruchomość zwrócono niezgodnie z prawem reaktywowanej spółce sprzed 1939 roku lub też gdy już wcześniej za daną nieruchomość wypłacono odszkodowanie.

Komisja może stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości.

Komisja może też przyznawać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.

***

Polska - jako jedyny kraj postkomunistyczny - nie ma ustawy reprywatyzacyjnej, która całościowo rozwiązałaby kwestię mienia odebranego po wojnie przez komunistów.

kk