Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 02.10.2009

Nerwowe spotkanie

W Belwederze odbyło się spotkanie dotyczące „afery hazardowej”.
Nerwowe spotkanie

- Prezydent nie chce, by sprawę afery hazardowej zamieciono pod dywan. Powinna ona zostać wyjaśniona przez komisję śledczą - powiedział szef Kancelarii Prezydenta Władysław Stasiak. Jego zdaniem tylko komisja oraz odtajnienie wszystkich materiałów pozwoli opinii publicznej poznać prawdę dotyczącą afery. Stasiak dodał, że komisja jest potrzebna, szczególnie po deklaracji niektórych polityków, że w całej sprawie nie doszło do przestępstwa.

Odpowiadając na zarzut premiera Donalda Tuska o próbach politycznego wykorzystania sprawy, Stasiak powiedział: "każdą rzecz można tak określić". - Jest mi smutno, że zamiast porozmawiać poważnie, premier i marszałek Sejmu postanowili tak mówić. Tak się nie rozwiązuje problemów państwa. Tak się nie stawia sprawy - mówił szef Kancelarii Prezydenta.

Stasiak zaznaczył, że otoczenie prezydenta nie feruje wyroków w tej sprawie. - Odpowiedź na pytanie, czy doszło do złamania prawa, jest w gestii prokuratury. Dziwi mnie, że politycy mówią, że w całej sprawie nie doszło do przestępstwa. Nie można tego z góry przesądzać. Otoczenie prezydenta nie feruje wyroków. Prosimy tylko o rzetelne wyjaśnienie całej sprawy, jest w niej zbyt dużo jest niedomówień - zaznaczył Stasiak.

Według szefa prezydenckiej kancelarii, w Polsce dojdzie do kryzysu, jeśli wszystkie siły polityczne nie włączą się w wyjaśnienie tej sprawy.

"To premierowi puściły nerwy"

Zdaniem Krzysztofa Putry, wicemarszałka Sejmu biorącego udział w spotkaniu z prezydentem, atmosfera spotkania była zła. - Premier przerywał prezydentowi, wchodził mu w słowo. Wygłosił oświadczenie. Potem nie można mu było zadać żadnego pytania. Myślałem, że na spotkaniu dojdzie do poważnej dyskusji, żeby wyjaśnić sprawę afery hazardowej. Chciałem spytać premiera, jaka jest jego rola w całej sprawie – mówił Putra.

Również inny z uczestników spotkania, wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński mówił w TVN24, że rozmowa przebiegała w napiętej atmosferze. - Atmosfera nie była dobra. Premier i marszałek Sejmu wyszli wcześniej ze spotkania. Premierowi puszczają nerwy, nie wytrzymał ciśnienia. Już podczas wygłaszania oświadczenia nie zamierzał brać udziału w dyskusji, czy odpowiadać na jakiekolwiek pytania - zaznaczył Szmajdziński.

Prezydent rozemocjonowany

- Spotkanie z prezydentem miało bardziej charakter polityczny. Zaangażowanie i emocje prezydenta wskazują na próbę politycznego wykorzystania tej sprawy. Oceniam to jako wstęp do kampanii wyborczej - powiedział premier Donald Tusk po rozmowie z prezydentem Lechem Kaczyńskim.

Donald Tusk powiedział, że apelował do prezydenta, by nie wykorzystywał sprawy afery hazardowej politycznie.

Szef rządu powiedział, że zrobi wszystko, by wyjaśnić "aferę hazardową". - Powinniśmy szybko wyjaśnić wszystkie wątki - mówił premier.

Tusk poinformował, że jeszcze w piątek spotka się z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim. Przyznał, że jak dotąd nie ma przesłanek do jego odwołania. - Wyjaśnienia jakie już otrzymałem, nie wskazują na wykroczenie poza uprawnienia - tłumaczył szef rządu.

W Belwederze odbyło się spotkanie prezydenta Lecha Kaczyńskiego m.in. z premierem Donaldem Tuskiem, wicepremierem Grzegorzem Schetyną, ministrem sprawiedliwości Andrzejem Czumą oraz marszałkiem i wicemarszałkami Sejmu. Rozmowa ma dotyczyć tak zwanej "afery hazardowej".

Przed spotkaniem premier zaznaczył, że chciałby, aby miało ono charakter informacyjny , a nie polityczny. Według Tuska ważne jest, aby cała sprawa "afery hazardowej" nie była uwikłana w kampanię polityczną.

Lech Kaczyński tłumaczył, że chce poznać więcej szczegółów na temat, który od środy relacjonują media. Chciałby dowiedzieć się, co działo się po tym, jak premier i prokurator generalny otrzymali dokumenty dotyczące "afery hazardowej". Prezydent chce też usłyszeć, czy jest realna szansa na to, by wprowadzić zmiany w prawie, które uniemożliwiłyby tego rodzaju mechanizmy.

Skala większa niż w aferze Rywina?

- Nie wyciągnięto wniosków z poprzednich afer politycznych w Polsce. Afera hazardowa kompromituje, gdyż rażąco lekceważy się wiarygodność polityków – mówił poseł PiS Zbigniew Wassermann. – Najważniejsza procedura, która powinna być przedmiotem prac polityków – stanowienie prawa, została oddana do rąk osób, które są tymi regulacjami zainteresowane. Mamy do czynienia z czynnością mająca znamiona korupcji, której skala może być większa niż w przypadku afery Rywina – mówił Wassermann.

Zdaniem byłego ministra-koordynatora służb specjalnych, być może zachowanie premiera także powinno zostać zbadane. Niewykluczone, że spotykając się z Drzewieckim i Schetyną poinformował ich o prowadzonych wobec nich czynnościach.

Wassermann dodał, że cała sprawa została odwrócona, gdyż krytykuje się głównie Centralne Biuro Antykorupcyjne. - Ściga się organ ścigający, a tymczasem na cmentarzu pod stolikiem hazardowym wypuszcza się z ręki prawie 500 milionów złotych – mówił poseł PiS.

Jego zdaniem jest mało prawdopodobne, by za przeciekiem o aferze hazardowej stało CBA. – Tym miejscem może być raczej Kancelaria Premiera. Jednak to prokuratura powinna zbadać tę sprawę – zaznaczył Wassermann.

W czwartek premier Donald Tusk zaprzeczył, by to z jego kancelarii wyciekły materiały dotyczące afery hazardowej.

"Powołać komisję!"

SLD chce powołania komisji śledczej do wyjaśnienia afery hazardowej. Przewodniczący Sojuszu Grzegorz Napieralski powiedział, że jego partia ma już gotowy odpowiedni wniosek. - Powinna ona wyjaśnić, co działo się wokół prac nad w ustawą hazardową – mówił Napieralski.

''Grzegorz Napieralski

Szef SLD dodał, że posłowie powinni wyjaśnić związki polityków z biznesem przy pracach nad tymi zapisami. - Komisja powinna także sprawdzić, czy podobny lobbing nie miał miejsca w przypadku innych ustaw – mówił Napieralski.

"Rzeczpospolita" opublikowała w czwartek stenogramy rozmów polityków Platformy Obywatelskiej ze śląskimi biznesmenami. Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki mieli obiecywć przedsiębiorcom załatwienie zmiany ustawy o grach hazardowych, co uszczupliłoby dochody państwa o pół miliarda złotych.

(iar)

Czytaj więcej o "aferze hazadrowej":

- Podejrzane gry

- Chlebowski: Koleżeńskie rozmowy, nie lobbing