Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR
migrator migrator 30.11.2009

"Zostałem zmuszony do współpracy przez nazistów"

Proces oskarżonego o zbrodnie wojenne Johna Demjaniuka rozpoczął się od złożenia przez jego obronę wniosku o wyłączenie sędziów i prokuratorów.

Adwokaci Demjaniuka uznają ich za stronniczych w sprawie. Przed sądem w Monachium jeden z obrońców Demjaniuka Ulrich Busch argumentował, że jego klient zasiada na ławie oskarżonych, podczas gdy dowódcy obozu w Sobiborze w innych procesach zostali uniewinnieni. Na tej podstawie zarzucił sędziom i prokuratorom stronniczość i samowolę.

Oburzenie obecnych na sali rozpraw wywołało stwierdzenie adwokata, że Demjaniuk był w takiej samej sytuacji jak więźniowie obozu. Oskarżony twierdzi, że został przez hitlerowców zmuszony do współpracy. W przeciwnym wypadku miała mu grozić śmierć.

Sam 89-letni Demjaniuk został do sali monachijskiego sądu wwieziony na wózku inwalidzkim. Przez cały czas znajdują się przy nim lekarze. Zgodnie z opinią biegłych lekarzy, oskarżony może uczestniczyć w procesie maksymalnie przez trzy godziny dziennie.

Będzie długi proces?

Prokuratura w Monachium zarzuca mu współudział w zamordowaniu w obozie koncentracyjnym w Sobiborze prawie 28 tysięcy osób. Jej rzeczniczka Barbara Stockinger liczy się z długim procesem. Na razie monachijski sąd zarezerował dla sprawy 35 terminów procesowych.

Oskarżycielami posiłkowymi są bliscy ofiar obozu, którzy dziś zjawili się w Monachium. Jeden z nich - Kurt Gutmann, który w Sobiborze stracił rodzinę, mówi, że nie chodzi mu o zemstę, ale o sprawiedliwość. Dlatego z jego punktu widzenia ważne jest, że Demjaniuk w ogóle stanął przed sądem.

Sam oskarżony nie odniósł się do zarzutów. Przez cały czas z zamkniętymi oczami siedział na wózku inwalidzkim. Wyrok w procesie spodziewany jest w połowie przyszłego roku.

Niech chociaż powie, co widział

Marek Bem, dyrektor Muzeum Pojezierza Łęczyńsko-Włodawskiego, którego filią jest muzeum byłego obozu, zauważa, że proces zwraca uwagę świata na okrucieństwa Niemców w Sobiborze. Jest ważny i dla świadków tamtego ludobójstwa i dla poznania historycznej prawdy.

Bem zacytował jednego z ocalałych z Sobiboru, Tomasza Blata, który powiedział, że Demjaniuk powinien przynajmniej opowiedzieć to, co widział w obozie. Byłoby to kolejnym dowodem hitlerowskich okrucieństw. Tomasz Blat nie pamięta Demjaniuka, ale jest oskarzycielem posiłkowym na jego procesie. Powiedział, że chce spojrzeć w oczy dawnemu strażnikowi.

Niemcy, opuszczając Sobibór, zniszczyli obóz i zatarli wszelkie ślady. Jego dzieje są nadal przedmiotem badań historyków.

Maciej Wiśniewski