Z powodu obecności metanu, ekipy poszukiwawcze wciąż nie mogą wejść do kopalni Upper Big Branch, gdzie w poniedziałek doszło do największej katastrofy w amerykańskim górnictwie od ponad 25 lat. Ratownicy drążą w ziemi trzy kanały wentylacyjne, którymi zostanie usunięty niebezpieczny gaz. Wiercenia potrwają jeszcze co najmniej kilka godzin.
Ratownicy przyznają, że szanse na odnalezienie żywych są znikome. Rodziny 4 zaginionych wciąż jednak mają nadzieję.
Amerykańskie media informują tymczasem, że dyrerkcja kopalni, w której doszło do katastrofy, notorycznie łamała normy bezpieczeństwa. Od 2005 roku stwierdzono w niej ponad 1300 naruszeń przepisów. Na będącą właścicielem kopalni firmę Massey Energy nałożono w tym czasie kary w wysokości prawie 2 milionów dolarów. Dzięki kruczkom prawnym i przeciąganiu procesów odwoławczych większość z nich nie została zapłacona.
Na swojej stronie internetowej Massey Energy chwali się, że jej kopalnie są bezpieczniejsze od większości amerykańskich kopalni węgla kamiennego.
rk,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)