Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Filip Ciszewski 16.07.2018

Wątek skarbowy afery Amber Gold. Zeznania syndyka spółki (TRANSMISJA)

Kiedy przyszedłem do spółki, w kasie było 600 zł - mówił w poniedziałek przed komisją śledczą syndyk masy upadłości Amber Gold sp. z o. o. Józef Dębiński. Wyjaśnił, że obecnie lista wierzycieli obejmuje ponad 12 tys. podmiotów. 
Posłuchaj
  • Komisja śledcza przesłuchała syndyka spółki. Relacja Dawida Grygorcewicza (IAR)
Czytaj także

Józef Dębiński, korzystając z prawa do swobodnej wypowiedzi, tłumaczył przed komisją ds. Amber Gold, że 20 sierpnia 2012 został ustanowiony zarządcą przymusowym spółki Amber Gold. 21 sierpnia objął majątek tej spółki, który był położony w 65 oddziałach i punktach w całej Polsce. Zastrzegł, że nie wiedział wówczas, że od 14 sierpnia spółka jest w stanie likwidacji, dowiedział się o tym 24 sierpnia. 

- Przez trzy tygodnie sporządziłem sprawozdanie dla sądu upadłościowego o stanie masy i (...) symulację kosztów postępowania upadłościowego. Doszedłem do wniosku, że (...) może nastąpić ogłoszenie upadłości - powiedział. Zaznaczył, że sprawozdanie należało szybko sporządzić, bowiem wielu wierzycieli dowiedziało się, że Amber Gold jest niewypłacalna i zaczęło wszczynać sprawy, w których sądy zabezpieczały majątek w postaci zastawów i hipotek. 

Wypłata wierzytelności

Dębiński wyjaśnił, że na podstawie zgłoszeń wierzytelności otrzymanych od sędziego komisarza sporządził listę wierzytelności. - Razem tych wierzytelności jest 12 tys. 203. To jest bardzo duża lista wierzytelności - ocenił. Dębiński wyjaśnił, że w masie upadłości jest ok. 78 mln zł. - Te pieniądze są na lokatach terminowych, one cały czas pracują - dodał. 

Syndyk masy upadłości spółki Amber Gold Józef Dębiński powiedział, że prawo zabrania mu wypłaty wierzycielom zgromadzonych pieniędzy. Podczas odzyskiwania pieniędzy przez syndyka muszą zostać wykonane określone przepisami czynności. Dopiero po ich zakończeniu będzie możliwa wypłata pieniędzy wierzycielom. Jak wyjaśniał Józef Dębiński, jedną z przeszkód jest niesprzedana kamienica w centrum Gdańska. W pierwszym przetargu na budynek nie było chętnych, kolejny zostanie ogłoszony we wrześniu. Dopiero gdy zostanie ona sprzedana, będzie można przystąpić do wypłacania pieniędzy poszkodowanym. 

Józef Dębiński zapowiedział, że jeśli uda sprzedać kamienicę w centrum Gdańska, to pieniądze trafią do poszkodowanych w przyszłym roku. Zaznaczył jednocześnie, że jeżeli nie znajdzie się chętny na zakup nieruchomości, to trzeba będzie rozpisać kolejny przetarg.

Dębiński wyjaśnił, że częściowo pieniądze zostały wypłacone wierzycielom. Zbył już bowiem dziewięć nieruchomości należących do Amber Gold, z których jedna nie była obciążona. Z ośmiu z nich wykonano plan podziału funduszu masy upadłości, a więc wierzyciele, którzy przed ogłoszeniem upadłości zdążyli wpisać się na hipoteki, otrzymali pieniądze - w sumie kwotę ponad 4,3 mln zł. 

- Z tej nieruchomości, która jest do zbycia (...), też jest zabezpieczenie hipoteczne w wysokości 350 tys. zł. Czyli z kwoty, która dostarczona będzie, te 350 tys. należy odliczyć i pozostała część ze sprzedaży będzie przeznaczona dla wierzycieli, którzy oczekują na pieniądze - poinformował syndyk. 

Odzyskane złoto

Syndyk mówił, że udało mu się odzyskać na podstawie postanowienia prokuratury złoto, srebro i platynę. Trwało to jednak ponad rok od objęcia przez niego funkcji syndyka, bowiem Marcin P. zaskarżył postanowienia. - W tym czasie złoto taniało. (...) W momencie, kiedy przyszedłem jako zarządca przymusowy uncja złota kosztowała 1800 dolarów, a po sprzedaży spadła do 1200 dolarów za uncję. Więc ta kwota na pewno nie była taka duża - powiedział. 

- Złota otrzymałem 57,5 kg, srebra 1,5 kg, platyny niecały kilogram - poinformował. Wyjaśnił, że kruszce zbył podmiotom posiadającym koncesje Narodowego Banku Polskiego. Zaznaczył, że nie można było przypisać konkretnych umów. - To nie było oznaczone. Nie można przypisać ani grama złota do określonej sztabki, którą otrzymałem. To jest niemożliwe. Ty było złoto niealokowane, niesortowane - wyjaśnił. 

Syndyk mówił podczas przesłuchania przed komisją o trudnościach w zbyciu nieruchomości, które kupił Marcin P. W tym kontekście Małgorzata Wassermann pytała, po jakiej cenie syndyk sprzedaje nieruchomości b. szefa Amber Gold. - Nieruchomości były kupowane za trochę wyższą cenę - zaznaczył Dębiński. Dopytywany, co to znaczy "trochę wyższą", odpowiedział: "myślę, że gdzieś ok. 20 proc., nawet 30 proc., a w niektórych przypadkach nawet 40 proc.". 

Historia kontaktów

Dębiński powiedział też, że z b. szefem Amber Gold Marcinem P. spotkał się dwa-trzy razy. P. wskazał syndykowi trzech pracowników, z którymi ma się on kontaktować ws. nieruchomości, sprzętu, samochodów i rejestracji umów. 

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Krajewski (PiS) przywołał zeznania Marcin P., który mówił przed komisją, że w Amber Gold był serwer rejestrujący wszystkie rozmowy telefoniczne. Dodał, że takie nagrania nie zostały zabezpieczone przez ABW i prokuraturę, a syndyk miał ten serwer sprzedać. W tym kontekście Krajewski zapytał Dębińskiego, czy sprzedał rzeczywiście ten serwer. Świadek odpowiedział, że wszystkie urządzenia przekazał delegaturze ABW w Gdańsku. Dodał, że cztery serwery nadal pracują i można z nich wszystko odczytać, co robił m.in. sąd. 


Sejmowa Komisja Śledcza ds. Amber Gold zaplanowała na ten tydzień trzy dni przesłuchań świadków dotyczące wątku skarbowego afery. Po syndyku, 16 lipca po południu, przed komisją ma stawić się była Naczelnik I Urzędu Skarbowego w Gdańsku, Violetta Gorecka.


Przewodnicząca komisji i posłanka Prawa i Sprawiedliwości Małgorzata Wassermann wyjaśniła przed posiedzeniem komisji, że syndyk może dostarczyć informacji o tym, jak wyglądały kontrole podatkowe w Amber Gold po upadku firmy. - Nie jest tajemnicą, że praktycznie w 2017 roku wygrał wszystkie te postępowania w stosunku do urzędów skarbowych - powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej. - Chcemy, aby opowiedział jak to wyglądało, dlaczego urząd wydawał tak absurdalne decyzje i czemu zabrało to tyle lat - mówiła. Przewodnicząca komisji dodała, że skarbówka za przegrane procesy musiała zapłacić około miliona złotych odszkodowania syndykowi masy upadłości po Amber Gold. Innym poruszanym wątkiem podczas jego przesłuchania ma być bieżąca sytuacja, związana z odzyskiwaniem pieniędzy z majątku spółki i wypłata środków dla wierzycieli. 

Była Naczelnik I Urzędu Skarbowego w Gdańsku Violetta Gorecka jest drugą osobą z tej instytucji, która złoży zeznania przed komisją śledczą. Małgorzata Wassermann mówiła, że popołudniowe przesłuchanie będzie dotyczyło między innymi odstąpienia od kontroli podatkowej w firmie Marcina P. i okoliczności jej przekazania Pomorskiemu Urzędowi Skarbowemu. 

W ubiegłym miesiącu była pełniąca obowiązki Naczelnika w I Urzędu Skarbowego w Gdańsku, Maria Liszniańska, powiedziała, że Amber Gold była w 2010 roku jedną z wielu firm, które nie składały zeznań podatkowych. Przyznała też, że w Urzędzie zastała wiele nieprawidłowości, które mogły przyczynić się do niewykrycia sprawy Amber Gold. Z materiałów komisji wynika, że spółka Marcina P. nie płaciła większości podatków i nie składała skarbówce między innymi deklaracji VAT, CIT, czy sprawozdań finansowych. 

Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku i miała inwestować pieniądze klientów w złoto oraz inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się jednak piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.

fc