Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Michał Szewczuk 24.08.2018

Ekspert: na Ukrainie walczą ludzie z całego świata. Nawet zagraniczni turyści

- Nie biorąc pod uwagę Rosjan, na Ukrainie było obecnych co najmniej ponad 2 tys. bojowników z ponad 50 państw świata, w tym z tak egzotycznych jak choćby Brazylia, Kolumbia czy Australia - mówił w rozmowie z PolskieRadio.pl Arkadiusz Legieć z Instytutu WiseEuropa. W konflikcie ukraińskim bierze udział wielu bojowników z najróźniejszych zakątków świata.

W Serbii aresztowano Bratislava Żivkovicia, bojownika, którego podejrzewa się o organizację i koordynację wyjazdów serbskich obywateli do Ukrainy. Brali tam udział w lokalnym konflikcie po stronie prorosyjskich separatystów. Na początku sierpnia we Włoszech zatrzymano trzech mężczyzn, którzy rekrutowali ludzi chętnych do walki w Donbasie. O sprawie zagranicznych bojowników zaangażowanych w konflikt za wschodnią granicą mówi się coraz więcej, a dotyczy on obu stron sporu. O tym, że ludzie z całego świata przyjeżdżają na Ukrainę aby uczestniczyć w wojnie mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Arkadiusz Legieć, ekspert do spraw wschodnich z Instytutu WiseEuropa.

Michał Szewczuk, PolskieRadio.pl: Jak wielu zagranicznych bojowników walczy obecnie na Ukrainie? Czy uczestniczą oni po obu stronach konfliktu?

Arkadiusz Legieć, WiseEuropa: Tak, zarówno zagraniczni bojownicy, jak i najemnicy (w dzisiejszych czasach te pojęcia w coraz większym stopniu nakładają się na siebie), są obecni na Ukrainie po obu stronach konfliktu już od momentu aneksji Krymu dokonanej przez Rosję w 2014 roku – w owych działaniach aktywny udział po stronie rosyjskiej brały oddziały tzw. „Serbskich Czetników”, w tym aresztowany Bratislav Żivković.

Zgodnie z moją wiedzą od 2014 roku do dziś w wojnie na wschodniej Ukrainie wzięło udział ponad 17 tysięcy zagranicznych bojowników, wliczając w to Rosjan (zaznaczam, że nie mówimy tutaj o członkach regularnych sił zbrojnych). Nie biorąc jednak pod uwagę Rosjan, na Ukrainie było obecnych co najmniej ponad 2 tys. bojowników z ponad 50 państw świata, w tym z tak egzotycznych jak choćby Brazylia, Kolumbia czy Australia. W tym momencie na wschodniej Ukrainie może być aktywnych kilkuset bojowników, aczkolwiek należy pamiętać, że nic nie wskazuje na to, aby ta wojna miałaby zostać zakończona, w związku z czym napływ bojowników na wschodnią Ukrainę będzie nieprzerwanie trwał, z różnym natężeniem.

Jakie są motywacje zagranicznych bojowników walczących na Ukrainie? Czy są to "zwykli ludzie" czy wyszkoleni wojownicy?

Grono zagranicznych bojowników walczących na Ukrainie jest bardzo zróżnicowane. Oczywiście najbardziej pożądani i faworyzowani są ci, którzy przyjeżdżają na Ukrainę już z doświadczeniem bojowym (byli wojskowi, weterani innych wojen, prywatnych firm wojskowych czy też Legii Cudzoziemskiej). Szczególnie zauważalny w mojej ocenie jest przepływ bojowników pomiędzy aktualnie toczącymi się konfliktami (przede wszystkim w Syrii i Iraku, ale również Birma, Kolumbia czy cała lista państw afrykańskich), ale także udział w wojnie na Ukrainie bojowników z doświadczeniem z innych konfliktów na obszarze postsowieckim (Czeczenia, Naddniestrze, czy Gruzja w 2008 roku).

Z drugiej strony znamy historie wielu osób, które przyjechały na Ukrainę bez żadnego wcześniejszego doświadczenia na polu walki i które albo stanowiły swoiste „kwiaty do kożucha” w tym konflikcie – nie wykazując się żadną przydatnością na polu walki, nadrabiały to aktywnością w social media i materiałach propagandowych, lub też brutalnie rozczarowując się zastaną rzeczywistością, która okazywała się prawdziwą wojną, a nie zabawą, kończącą się zespołem stresu pourazowego. Mamy nawet do czynienia z turystami (sic!), którzy dla zabawy, za pieniądze, odwiedzali ten konflikt.

Co skłania mieszkańców krajów europejskich do wyjazdu w rejon obcego konfliktu zbrojnego?

Jest to wiele czynników. W przypadku klasycznie rozumianych najemników mówilibyśmy przede wszystkim o motywacji finansowej. Jednak w przypadku zagranicznych bojowników nie jest to już jednak takie proste, ponieważ mamy do czynienia z szeregiem motywacji o charakterze ideologicznym, politycznym, historycznym, narodowościowo-etnicznym, osobistym a nawet religijnym. „Barwność” motywacji zagranicznych bojowników na Ukrainie jest naprawdę wyjątkowa – od Serbów walczących w imię słowiańskiego i prawosławnego braterstwa po stronie rosyjskiej, Chorwatów walczących w imię braterstwa broni z lat 90 XX wieku po stronie ukraińskiej, komunistów czy też skrajnych nacjonalistów z całego świata, widzących w tym konflikcie pole do realizacji swoich własnych idei i wizji. W tym konflikcie powstał swoisty „poligon idei”, w ramach którego każdy może walczyć de facto o to, o co chce walczyć i po czyjej stronie. Przy czym te motywacje bardzo często są oderwane od sedna konfliktu na wschodzie Ukrainy, wywołanego przez rosyjską agresję. Przedstawiciele tych samych narodowości walczący bezpośrednio przeciwko sobie, komuniści i faszyści walczący ramię w ramię, ludzie, którzy pod wpływem chwili zmieniają stronę, po której walczą…

Jaka jest dotychczas skuteczność w penalizacji takich osób?

Kwestię tę należy rozpatrywać w sposób różny w każdym państwie, ponieważ takie państwa jak np. Chorwacja do dziś nie karzą "zagranicznych bojowników", co w jakimś stopniu wynika z kwestii historycznych. W naszym kraju uczestnictwo w obcym konflikcie zbrojnym jest prawnie zakazane, chociaż mimo tego zakazu mamy swoich bojowników zarówno na Ukrainie, jak i w innych konfliktach, takich jak Syria i Irak.

Dotychczas bojownicy z Ukrainy pozostawali niejako w cieniu bojowników z Bliskiego Wschodu, co w kontekście skali zjawiska i potencjalnych zagrożeń było częściowo zrozumiałe, aczkolwiek nie w pełni. W mojej opinii przez długi czas nie dostrzegaliśmy, że Ci ludzie, rozwijający swoje paramilitarne zdolności bardzo często pod wpływem fatalnych motywacji, stanowią i będą w przyszłości stanowić zagrożenie dla naszych społeczeństw nie mniejsze, niż bojownicy z innych części świata. Ostatnie aresztowania w kilku europejskich państwach pokazują jednak, że powoli zaczynamy dostrzegać potencjał tego zagrożenia. Także z perspektywy polskiej.

Jak znaczenie to zjawisko ma z perspektywy polskiej?

Wojna na Ukrainie to wojna w państwie bezpośrednio graniczącym z Polską i ma to swoje konsekwencje. Zagraniczni bojownicy zmierzający na Ukrainę lub z niej powracający wielokrotnie korzystali z naszych przejść granicznych, lotnisk, a nawet przekraczali polsko-ukraińska granicę nielegalnie w Bieszczadach – mówię tutaj o przypadku grupy Duńczyków pod przywództwem Duńczyka o czeczeńskich korzeniach Issy Munajewa z 2016r. Mało tego – poszczególne grupy i ich przedstawiciele na przestrzeni ostatnich lat były w stanie organizować na terenie Polski, w samej Warszawie, szkolenia i zbiórki finansowe, przeznaczone na ich działalność. Bez wątpienia nie powinniśmy „bić w dzwon” i postrzegać Polski jako międzynarodowego „hubu” zagranicznych bojowników, ale jednak musimy patrzeć trzeźwo na to zjawisko, zdawać sobie sprawę z jego konsekwencji i odpowiednio mu przeciwdziałać.

msze