Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
IAR / PAP
Martin Ruszkiewicz 27.11.2018

Oficer SBU ranny po incydencie w Cieśninie Kerczeńskiej. "Wiedomosti": to oficjalna konfrontacja wojskowa Rosji i Ukrainy

Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) potwierdziła, że dwóch jej oficerów znajdowało się na ukraińskich okrętach, zaatakowanych w niedzielę przez Rosję w Cieśninie Kerczeńskiej, a jeden z nich został ranny w wyniku ostrzału rakietowego z rosyjskiego myśliwca.
Posłuchaj
  • Na zajętych przez Rosjan ukraińskich okrętach byli dwaj oficerowie SBU. Relacja Pawła Buszko (IAR)
  • Rosja: nadzwyczajne środki bezpieczeństwa w Cieśninie Kerczeńskiej. Relacja Macieja Jastrzębskiego (IAR)
Czytaj także

"Według potwierdzonych informacji SBU jeden z rosyjskich myśliwców wykorzystał przeciwko ukraińskim kutrom dwa niekierowane pociski rakietowe, w wyniku czego jeden z oficerów SBU został ciężko ranny" - oświadczyła Służba we wtorek rano.

Informację, że na pokładzie ukraińskich okrętów znajdowali się oficerowie SBU, potwierdził szef Służby Wasyl Hrycak. "Oficerowie ukraińskiej służby specjalnej wykonywali zadanie służbowe zabezpieczenia kontrwywiadowczego oddziału Wojskowych Sił Morskich Ukrainy zgodnie z 12. artykułem ustawy Ukrainy o Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy" - przekazano w komunikacie.

SBU oświadczyła, że ukraiński kontrwywiad obecny jest na linii walk od początku konfliktu w Rosją i takie same praktyki stosuje strona przeciwnika.

"Największe zdziwienie wywołuje jednak fakt, że przeciwko dwóm ukraińskim kutrom i małemu holownikowi Rosjanie użyli sześciu jednostek pływających FSB (Federalnej Służby Bezpieczeństwa) i czterech jednostek straży granicznej, a także śmigłowców bojowych i samolotów WKS FR (Wojskowo-Kosmiczych Sił Federacji Rosyjskiej" - podkreśliła SBU.

Rosyjska FSB oznajmiła w poniedziałek, że na pokładzie ukraińskich okrętów zatrzymanych w Cieśninie Kerczeńskiej znajdowali się dwaj funkcjonariusze ukraińskich służb specjalnych, którzy koordynowali działania tych jednostek.

FSB dodała, że incydent był "prowokacją" koordynowaną przez "dwóch funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy, którzy znajdowali się bezpośrednio na okrętach ukraińskich".

W niedzielę dwa kutry oraz holownik marynarki wojennej Ukrainy, które płynęły z Odessy do ukraińskiego portu w Mariupolu nad Morzem Azowskim, zostały ostrzelane, a następnie przejęte przez rosyjskie siły specjalne. Ukraina uznała te działania za akt agresji. W wyniku incydentu rannych zostało sześciu członków spośród liczącej 23 osoby załogi trzech ukraińskich jednostek.

W poniedziałek prezydent Ukrainy Petro Poroszenko wydał dekret o stanie wojennym, który tego samego dnia wieczorem został zatwierdzony przez Radę Najwyższą (parlament). Stan wojenny ogłoszono na 30 dni i ma on obowiązywać wyłącznie na terytoriach, które graniczą z Rosją i separatystycznym Naddniestrzem w Mołdawii oraz w obwodach leżących nad Morzem Czarnym i Azowskim.

Poroszenko zapewnił deputowanych, że stan wojenny nie ograniczy praw obywatelskich, a jego regulacje zostaną zastosowane tylko w przypadku nasilenia agresji Rosji i wkroczenia jej armii na terytoria Ukrainy, znajdujące się pod kontrolą Kijowa.Oficjalna gazeta rządowa "Uriadowyj Kurier" podała w poniedziałek, że stan wojenny rozpocznie się 28 listopada o godz. 9 (8 w Polsce).

W związku z incydentem prezydent Ukrainy ogłosił wprowadzenie stanu wojennego w 10 obwodach graniczących z Rosją oraz Morzem Czarnym i Azowskim W związku z incydentem prezydent Ukrainy ogłosił wprowadzenie stanu wojennego w 10 obwodach graniczących z Rosją oraz Morzem Czarnym i Azowskim

Komentarz rosyjskiego dziennika

"Wojna nie została wypowiedziana, ale casus belli już został stworzony. Oficjalni rosyjscy i ukraińscy ludzie w mundurach po raz pierwszy od momentu przyłączenia przez Rosję w 2014 roku Krymu spotkali się w bezpośredniej konfrontacji" - ocenia we wtorek rosyjski dziennik gospodarczy "Wiedomosti".

Gazeta zauważa, że oba kraje już i tak znajdują się faktycznie w stanie konfliktu, choć nie został on wypowiedziany. Ocenia jako mało prawdopodobny "najgorszy scenariusz" dalszego rozwoju incydentu w Cieśninie Kerczeńskiej. "Mała zwycięska wojna" dla nikogo nie byłaby "ani mała, ani triumfalna, nawet jeśli osoby oficjalne będą próbowały przekonać obywateli, którzy odwykli od strachu przed wojną, że jest odwrotnie" - dodaje.

"Wiedomosti" jako bezprecedensową określają decyzję prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki o wprowadzeniu 30-dniowego stanu wojennego. Zauważa, że stan wojenny nie został wprowadzony ani po wydarzeniach na Krymie, ani wtedy, gdy konflikt w Donbasie wchodził w ostre fazy. "Stan wojenny wprowadzany jest na tle niskich notowań Poroszenki, które na razie nie gwarantują mu nawet przejścia do drugiej tury" wyborów prezydenckich - zaznacza dziennik. Ocenia, że "próba wykorzystania stanu wojennego, obliczona na mobilizację elektoratu (...) i jego konsolidację wokół urzędującego prezydenta i naczelnego dowódcy, jest dla Poroszenki wielkim ryzykiem".

"Wiedomosti" przypominają, że zgodnie z umową rosyjsko-ukraińską z 2003 roku po Cieśninie Kerczeńskiej i morzach Azowskim i Czarnym "mogą bez przeszkód pływać okręty i handlowe i wojskowe obu krajów". Zdaniem prawników nie zmienia tej umowy aneksja Krymu. Niemniej "to, co Rosja uważa za swoje wody terytorialne, Ukraina nadal uważa za jej wody i to, co dla Kijowa jest +pokojowym przejściem+, dla Moskwy jest +prowokacją+" - zauważa gazeta.

Dziennik wskazuje, że zdaniem ekspertów jedną z konsekwencji incydentu będzie wprowadzenie nowych sankcji wobec Rosji. Zwraca przy tym uwagę na wypowiedź szefa MSZ Rosji Siergieja Ławrowa, który powiedział, że jego taka perspektywa "dawno przestała martwić". "Jest to złe, ale nie jedyne przyzwyczajenie. Otwarte użycie siły przez legalnych rosyjskich wojskowych przeciwko Ukrainie umacnia wiarę wielu Rosjan w to, że wojna przeciwko sąsiadowi nie jest straszna" - konkludują "Wiedomosti".

mr