Badanie moczu autystycznych dzieci wykazało, że różni się chemicznie od prób z grupy dzieci zdrowych. Analizy przeprowadzili naukowcy z Imperial College w Londynie. Jeremy Nicholson razem z zespołem zbadał 39 dzieci z autyzmem, 28 zdrowych braci i sióstr dzieci z autyzmem i 34 dzieci z nimi niespokrewnionych.
Analizę uryny przeprowadzono techniką spektroskopii NMR (magnetycznego rezonansu jądrowego, ang, nuclear magnetic resonance).
Nicholson wyjaśniał, że chemiczne zmiany w moczu to efekt produktów metabolicznych bakterii jelitowych. Jak zaznaczał, choć nie jest pewne, czy produkty metaboliczne tych bakterii mogą wpływać na pojawienie się autyzmu, to związek ten jest „warty zbadania”.
Testy moczu na autyzm?
Zdaniem Nicholsona, jego badania na obecnym etapie mogą służyć do opracowania testów chemicznych, pozwalających stwierdzić autyzm. Obecnie chorobę tę diagnozuje się na podstawie testów zachowania. O ile pierwsze symptomy można zaobserwować w wieku nawet pięciu miesięcy, to z diagnozą i rozpoczęciem leczenia trzeba czekać aż dziecko będzie w wieku 2-3 lat.
Odkrycie Nicholsona wspiera hipotezę, że toksyny produkowane przez bakterie mogą upośledzać rozwój mózgu. Jednym z komponentów moczu dzieci z autyzmem był (NMND), który występuje również u chorych na Parkinsona.
Wcześniejsze badania nad autyzmem także wskazywały, że często współwystępuje on z zaburzeniami przemiany materii i dolegliwościami gastrycznymi, np. bólem brzucha, biegunką.
Inne badanie wykazało, że krótkołańcuchowe kwasy tłuszczowe produkowane przez bakterię rodzaju clostridium, która w dużych ilościach występuje w jelitach autystycznych dzieci, mogą wywoływać autystyczne zachowania u szczurów.
Autyzm to upośledzenie rozwoju, prawdopodobnie o podłożu neurologicznym. Osoby nim dotknięte mają trudności z komunikacją, przekazywaniem swoich emocji, z nawiązywaniem relacji w społeczeństwie. Autyzm może być leczony, im wcześniej rozpocznie się terapię, tym lepsze są rezultaty. Nie jest jednak całkowicie uleczalny.