Theresa May forsuje swoją umowę od dawna. Podkreśla, że umowa kończy z wolnym przepływem siły roboczej i pozwala mieszkańcom Królestwa na odzyskanie kontroli nad "granicami, prawem i pieniędzmi".
Ale brytyjski parlament jest obecnie podzielony na wiele frakcji. Podziały przebiegają w poprzek granic oddzielających partie, a wspólny język znajdują na przykład prounijni konserwatyści i proeuropejscy posłowie Partii Pracy. W Izbie Gmin są zwolennicy tzw. twardego brexitu, czyli bez umowy, ale też zwolennicy brexitu w wersji bardziej miękkiej niż ta forsowana przez premier.
Według tej wizji, Królestwo pozostałoby np. we Wspólnym Rynku. Niektórzy chcieliby drugiego referendum, które mogłoby doprowadzić do odwołania brexitu. Szef Partii Pracy Jeremy Corbyn wolałby wybory irenegocjację warunków brexitu.
Żadna frakcja nie jest na razie wystarczająco silna by przełamać impas. Rokowania będą trwały do ostatniej chwili.
Głosowanie - wieczorem (ok. 20.00 czasu obowiązującego w Polsce). Najpierw posłowie zagłosują nad wieloma poprawkami. Jedną z nich będzie prawdopodobnie - jeśli tak zdecyduje spiker Izby Gmin - poprawka lewicowego posła Hillary'ego Benna. Cieszący się poparciem posłów z obu stron sali zapis sprawiłby, że parlament odrzuciłby zarówno scenariusz braku umowy, jak i porozumienie wynegocjowane przez premier Theresę May
dn