Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Paweł Kurek 03.02.2019

Historia krwią pisana. Chiny w 2019 roku zmierzą się z własną przeszłością

Na rok 2019 przypada w Chinach szereg wrażliwych politycznie rocznic. Część z nich będzie oficjalnie świętowana, ale o niektórych Komunistyczna Partia Chin (KPCh) wolałaby nie mówić. Eksperci spodziewają się zaostrzenia środków kontroli nad społeczeństwem.

Nagromadzenie ważnych rocznic niepokoi prezydenta Xi Jinpinga, a „partia komunistyczna jest nerwowa” - uważa brytyjski tygodnik „Economist”.

- To będzie wrażliwy politycznie rok, a kontrola z pewnością się zacieśni (…). Nawet najwyższej rangi badacze będą bardzo ostrożni, interpretując wydarzenia - ocenił w rozmowie politolog Joseph Cheng, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Miejskiego w Hongkongu.

Szef wydziału bezpieczeństwa publicznego prowincji Guangdong Li Chunsheng określił niedawno rok 2019 jako „istotny politycznie”. - To 70. rocznica proklamacji Chińskiej Republiki Ludowej, 20. rocznica przyłączenia Makau oraz oczywiście rocznica szeregu incydentów, które miały miejsce 20, 30 i 10 lat temu - powiedział na zebraniu z udziałem lokalnych urzędników w Kantonie, nie precyzując, o jakie incydenty chodzi.

- Wrogie siły wewnątrz Chin od dawna uważały ten rok za ważny dla realizacji ich planu, który jest daremną próbą obalenia naszego systemu - oświadczył Li, cytowany przez hongkoński dziennik „South China Morning Post”. Potwierdził również udział prezydenta Xi w obchodach 20-lecia przyłączenia Makau, byłej portugalskiej kolonii.

Historia krwią pisana

Według Chenga okrągła rocznica założenia ChRL będzie okazją do świętowania, wychwalania osiągnięć chińskiego komunizmu oraz wznoszenia nacjonalistycznych i patriotycznych apeli. Zdaniem politologa władze w Pekinie będą się starały pokazać siłę chińskiej gospodarki i zagwarantować, że nie wystąpią w tym okresie żadne poważne problemy, takie jak spadki na giełdzie.

Uwagę obserwatorów przykuwa zbliżająca się 30. rocznica masakry na placu Tiananmen w Pekinie. 4 czerwca 1989 roku chińskie wojsko otworzyło ogień do demonstrantów, domagających się swobód i reform politycznych. Komunistyczne władze wciąż cenzurują wszelkie wzmianki o tych wydarzeniach, szczególnie próby ich upamiętniania. - Kontrowersyjne postaci i ważni dysydenci zostaną przeniesieni z Pekinu, z dala od zagranicznych dziennikarzy - powiedział Cheng.

Propaganda na najwyższych obrotach

Bardziej złożone zadanie stanie przed cenzorami przy okazji nadchodzącej setnej rocznicy antyimperialnego studenckiego Ruchu 4 Maja. Z jednej strony partia chce podkreślać tę rocznicę, ponieważ ruch uznawany jest za istotny dla kształtowania się chińskiego komunizmu, ale z drugiej – był on również źródłem inspiracji dla żądających demokracji demonstrantów z 1989 roku.

- Chińscy przywódcy chcą zdefiniować dyskurs i zachować ścisłą kontrolę nad interpretacją wydarzeń (z 1919 roku) (…) chcą się upewnić, że będzie ona zgodna z ich linią - ocenił Cheng. Jego zdaniem w oficjalnym dyskursie podkreślane będą upokorzenia, jakich Chiny doznawały ze strony obcych państw przed objęciem władzy przez komunistów, ale przemilczane zostaną demokratyczne postulaty Ruchu 4 Maja.

Na 2019 rok przypada również 10. rocznica zamieszek w regionie Sinciang (Xinjiang) w północno-zachodniej części kraju. W lipcu 2009 roku doszło tam do brutalnych rozruchów na tle konfliktu etnicznego między muzułmańskimi Ujgurami a Chińczykami Han, w których zginęło prawie 200 osób, a ponad 1,7 tys. odniosło obrażenia.

Sprawa Sinciangu i sporu etnicznego pozostaje wrażliwą politycznie kwestią. Pekin mierzy się obecnie z narastającą krytyką ze strony zagranicznych rządów, aktywistów i agencji ONZ w związku z masowymi zatrzymaniami i surowym nadzorem nad Ujgurami i innymi mieszkającymi w Sinciangu muzułmanami. Oenzetowscy eksperci wskazywali na „wiarygodne doniesienia” mówiące nawet o milionie osób przetrzymywanych tam w obozach internowania.

Tybet pod lupą

„Economist” wróży również zacieśnienie kontroli w Tybecie w związku z przypadającą na marzec 60. rocznicą antychińskich rozruchów w Lhasie, stolicy Tybetańskiego Regionu Autonomicznego, oraz ucieczki do Indii duchowego przywódcy Tybetańczyków, Dalajlamy, którego władze w Pekinie uznają za groźnego separatystę.

Zbliża się też 20. rocznica masowych protestów przedstawicieli ruchu religijnego Falun Gong, uznawanego przez chińskie władze za groźną sektę. Po demonstracjach z 1999 roku ówczesny prezydent ChRL Jiang Zemin zakazał działalności grupy, a władze nasiliły prześladowania jej członków.

- W przypadku Sinciangu, Tybetu i Falun Gong najważniejsze środki ostrożności będą miały na celu zapobieżenie kompromitującym (dla władz) demonstracjom. Aparat bezpieczeństwa publicznego zacieśni kontrolę - ocenił hongkoński politolog Joseph Cheng.

pkur