Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
polskieradio.pl
Paweł Majewski 16.04.2019

Liga Mistrzów: FC Barcelona blisko awansu. Juventus nie chce popełnić błędu Realu

Po pierwszych meczach ćwierćfinałowych piłkarskiej Ligi Mistrzów ciężko wskazywać drużyny, które mogą czuć się pewne awansu do kolejnej fazy. Najbliżej szczęścia jest FC Barcelona, która wygrała z Manchesterem United na wyjeździe (1:0). W innym wtorkowym meczu Juventus podejmie w Turynie Ajax Amsterdam. 
Posłuchaj
  • O nastrojach na Wyspach Brytyjskich przed spotkaniem - Adam Dąbrowski (IAR)
  • O przedmeczowych nastrojach we Włoszech - Piotr Kowalczuk (IAR)
  • Według Arkadiusza Malarza, bramkarza Legii Warszawa, z którą występował także w Lidze Mistrzów, zespół "Czerwonych Diabłów" jest w trudnej sytuacji przed rewanżem (IAR)
  • Bramkarz mówi, z czego zapamiętał holenderski zespół, przed ich meczem rewanżowym z Juventusem (IAR)
  • Były piłkarz reprezentacji Hiszpanii oraz Realu Madryt - Fernando Morientes uważa, że znacznie większe szanse na awans do półfinału ma drużyna z Katalonii (IAR)
Czytaj także

Piłkarze Barcelony na triumf w Lidze Mistrzów czekają od czterech lat. Oczekiwanie było tym smutniejsze, że na koniec trzech ostatnich edycje Puchar Europy wznosili do góry zawodnicy odwiecznego rywala "Blaugrany" - Realu Madryt. Tym razem "Królewskich" zabrakło nawet w czołowej ósemce. Katalończycy walczą natomiast o potrójną koronę. 

Na sześć kolejek przed końcem prowadzą w tabeli ligi hiszpańskiej z przewagą dziewięciu punktów nad drugim Atletico Madryt, a 25 maja powalczą w finałowym meczu z Valencią o piąty z rzędu Puchar Króla. W stolicy Katalonii najważniejsze wydaje się jednak odzyskanie Pucharu Europy. 

Trener Ernesto Valverde jest zdeterminowany, by zmazać plamę sprzed roku. W ćwierćfinale Ligi Mistrzów Barcelona sensacyjnie odpadła z AS Romą, mimo wygranej w pierwszym meczu 4:1. Rewanż na Stadio Olimpico był jednak popisem rzymian, którzy zwyciężyli 3:0 i wyrzucili Barcelonę z rozgrywek. W tym sezonie ma być inaczej. 

W ćwierćfinale na Old Trafford "Duma Katalonii" zasłużenie pokonała Manchester United po samobójczej bramce Luke'a Shawa. Valverde doskonale jednak wie, że "Czerwone Diabły" w tegorocznej edycji LM są groźniejsze na boisku przeciwnika niż na własnym stadionie. Manchester United zwyciężał w Turynie (2:1 z Juventusem) w fazie grupowej oraz w Paryżu (3:1 z PSG) w 1/8 finału. 

By dać odpocząć większości podstawowych zawodników, Valverde zdecydował się na wystawienie wielu rezerwowych w sobotnim meczy ligowym z outsiderem La Liga - Hueską. 

- Nie byliśmy zdziwieni decyzją trenera. Mamy w głowie rewanż z United. Wygranie Ligi Mistrzów jest czymś, o czym wszyscy w klubie marzą - stwierdził Arturo Vidal. Chilijski pomocnik był jednym z tych, którzy w sobotę grali jednak przez 90 minut. Towarzyszyli mu m.in. młodzi piłkarze z klubowej akademii: Francuz Jean-Clair Todibo, Senegalczyk Moussa Wague czy Hiszpan Ricard Puig. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem. 

Na Old Trafford Valverde pośle do boju najsilniejszy skład. Nie zabraknie Leo Messiego. Argentyńczyk w pierwszym meczu doznał lekkiego urazu twarzy po starciu z Chrisem Smallingiem, jednak pozostał na boisku do końca spotkania. Strzelec 33 bramek w obecnym sezonie La Liga w bramkowej akcji dośrodkował do Luisa Suareza. Urugwajczyk, co prawda nie strzelił gola (w ostatnich 17 meczach w LM trafił do siatki zaledwie raz), ale odegrał kluczową rolę przy samobójczej bramce Shawa, który po jego strzale głową musnął piłkę i skierował do własnej bramki.

Jeśli Katalończycy chcą uniknąć problemów z awansem, urugwajski napastnik musi jednak znów zacząć trafiać w Europie. 

Wydawać by się mogło, że United stoją na straconej pozycji, ale w poprzedniej rundzie pokazali, że nigdy nie można ich skreślać. Po domowej przegranej 0:2 z PSG mało kto dawał im szanse na awans do najlepszej ósemki. Podopieczni Ole Gunnara Solskjaera zagrali jednak kapitalnie w rewanżu. Na Parc des Princes stworzyli sobie trzy okazje i... zdobyli trzy bramki. "Czerwone Diabły" zdają sobie jednak sprawę, że na Camp Nou będzie jeszcze trudniej.

Choć wygrywaliśmy już w tym sezonie i w Paryżu, i Turynie z Juventusem w fazie grupowej, to wyeliminowanie Barcelony byłoby czymś wielkim i nadzwyczajnym - zaznaczył Solskajer, który przed 20-stoma laty przeżył w stolicy Katalonii jeden z najpiękniejszych wieczorów w piłkarskiej karierze. Jego gol zdobyty już w doliczonym czasie meczu zapewnił MU wygraną w finale z Bayernem Monachium (2:1) i odzyskanie Pucharu Europy po 31 latach. 

Grudniowa decyzja o zatrudnieniu Norwega w miejsce Jose Mourinho była zresztą strzałem w dziesiątkę. 12 zwycięstw, 2 remisy i 2 porażki - tak wygląda ligowy bilans "Czerwonych Diabłów" pod wodzą byłego napastnika. United zajmują w tabeli Premier League  szóste miejsce, jednak do trzeciego Tottenhamu tracą tylko trzy punkty. 

W pierwszym meczu najwieksze zagrożenie pod bramką Marca-Andre ter Stegena stwarzał Marcus Rashford i to na napastnika reprezentacji Anglii, którego gol w doliczonym czasie gry przesądził o wyeliminowaniu PSG, kibice gości liczą najmocniej. Co ciekawe, "Daily Mirror" utrzymuje, że Rashford latem może zmienić otoczenie. Według gazety, 100 milionów funtów za napastnika chce zapłacić... Barcelona.

Kluczową postacią wydaje się być też David de Gea. Kilka świetnych interwencji hiszpańskiego bramkarza uratowało podopiecznych Solskjaera przed wyższą przegraną w Manchesterze. 

Emocjonująco zapowiada się także starcie na turyńskim Allianz Stadium. Piłkarze Juventusu są faworytami dwumeczu z rewelacją tegorocznej edycji Ajaksem Amsterdam, jednak mają w pamięci marcową kompromitację Realu Madryt. Obrońcy trofeum po zwycięstwie w Amsterdamie (2:1), na własnym boisku zagrali katastrofalnie, przegrywając 1:4 i odpadając z rywalizacji. Dusanem Tadiciem, Hakimem Ziyechem i pozostałymi piłkarzami Ajaksu zachwycał się natomiast cały piłkarski świat. 

Tym razem sytuacja jest nieco inna. Turyńczycy w Amsterdamie "tylko" zremisowali (1:1). Jedyną bramkę zdobył Cristiano Ronaldo. Portugalczyk, który chce kontynuować passę zdobytych Pucharów Europy rozpoczętą w barwach Realu, nie był pewny udziału w meczu, jednak zdołał wyleczyć uraz uda, którego doznał w meczu reprezentacji przeciwko Serbii i otworzył wynik meczu, wykorzystując dośrodkowanie Joao Cancelo. Holendrzy jednak wyrównali za sprawą Davida Neresa i wciąż mają szansę na sprawienie kolejnej niespodzianki. 

- Mamy w pamięci mecz Ajaksu z Realem - zapewnił pomocnik turyńczyków Miralem Pjanić. 

Trener "Starej Damy" zdaje sobie sprawy z siły rywala i, podobnie jak Valverde, zdecydował się na wystawienie wielu rezerwowych podczas weekendowego meczu w krajowej lidze. "Bianconeri", grający m.in. bez Ronaldo i Wojciecha Szczęsnego, nie dali jednak rady SPAL, ulegając drużynie Thiago Cionka (1:2).

Ten wynik, a także wygrana SSC Napoli sprawiła, że turyńczycy wciąż nie mogą być pewni ósmego z rzędu mistrzostwa Włoch. Jedynym pozytywem dla "Starej Damy" był kolejny gol Moise'a Keana, który trafiał do siatki rywali w sześciu kolejnych meczach w klubie i reprezentacji. 

Na sześć kolejek przed końcem obrońcy tytułu wyprzedzają neapolitańczyków o osiemnaście punktów i tylko kataklizm mógłby odebrać im kolejne "scudetto". Nie dziwi więc, że priorytetem w Turynie stała się Liga Mistrzów, na triumf w której Juventus czeka od 1996 roku. Od tamtej pory pięciokrotnie przegrywał w finale, w tym dwa razy w ostatnim pięcioleciu: w 2015 roku z Barceloną i dwa lata później z Realem Madryt.

- Gdybyśmy grali ze SPAL w pełnym składzie, pewnie wynik byłby inny. Ale dla nas ważniejszy jest wtorek - szczerze przyznał Allegri, który prowadził turyńską drużynę w dwóch przegranych finałach. W tym sezonie chce wreszcie wznieść do góry Puchar Europy. 

Zadania Juventusowi nie zamierzają ułatwiać piłkarze z Holandii, którzy w tegorocznej edycji LM są groźni dla każdego. Zanim podopieczni Erika ten Haga wyeliminowali Real, w fazie grupowej dwukrotnie zremisowali z Bayernem Monachium (1:1 i 3:3). W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym nie przestraszyli się mistrzów Włoch i mieli sporo szans, by pokonać Szczęsnego więcej niż tylko raz. 

Największym problemem gości przed rewanżem jest uraz uda Frenkie'go de Jonga, którego młody pomocnik doznał w sobotnim meczu ligowym z Excelsiorem Rotterdam (6:2). Piłkarz, który latem zmieni barwy klubowe i przeniesie się do Barcelony, opuścił boisko już w 22. minucie tamtego spotkania. 

- Na wszelki wypadek zdjęliśmy go z boiska. Prowadziliśmy i nie było sensu, by grał dalej - mówił ten Hag, nie przesądzając, czy utalentowany pomocnik zagra w Turynie. De Jong brał jednak udział w poniedziałkowym treningu wicemistrzów Holandii i wydaje się, że będzie mógł pomóc swoim kolegom w walce o awans do półfinału Ligi Mistrzów. Ostatni raz w najlepszej czwórce Ajax znalazł się w sezonie 1996/1997. Został wówczas wyeliminowany przez... Juventus. 

Niewątpliwie emocji podczas meczów w Barcelonie i Turynie nie zabraknie. Po pierwszych spotkaniach nikt nie może być pewien awansu, a każdy z klubów stać na to, by zameldować się w półfinale.

Początek wielkich pucharowych emocji już o 21.00.

TVP

Paweł Majewski, PolskieRadio24.pl/IAR