Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Bartłomiej Bitner 18.09.2019

Szef PSL: o płacy minimalnej powinien rozstrzygać trójstronny dialog

- Sprawy płacy minimalnej powinny być rozstrzygane w trójstronnym dialogu: pracodawcy, pracobiorcy i strony rządowej - podkreślił prezes Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego. Jak dodał, bez tego nie będzie nigdy dobrego efektu i dynamicznego rozwoju gospodarki.

Władysław Kosiniak-Kamysz wziął udział w otwartym posiedzeniu konwentu Związku Pracodawców Business Centre Club (BCC) w Warszawie. Lider ludowców podkreślił podczas spotkania, że jest ogromnym zwolennikiem podnoszenia wynagrodzeń.

kukiz kosinak PAP-1200.jpg
W. Kosiniak-Kamysz: musi być więcej demokracji bezpośredniej

- Myślę, że większość z nas jest zwolennikami podnoszenia wynagrodzeń, tylko trzeba oprzeć te wynagrodzenia o możliwości tych, którzy te wynagrodzenia wypłacają. Nie można podpisywać rozporządzeń ukazów, nakazów i najpiękniejszych nawet ustaw, jeżeli nie ma się zabezpieczenia finansowego dla tego - mówił prezes PSL.

Podniesienie pensji minimalnej

Nawiązał do propozycji PiS podniesienia pensji minimalnej do 3000 zł na koniec 2020 r., i do 4000 zł w 2023 r. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział też, że od stycznia 2020 r. płaca minimalna miałaby wynieść 2600 zł.

Prezes PSL podkreślił, że propozycje partii rządzącej nie były poruszane z pracodawcami oraz ogółem związków zawodowych. - Można napisać, że płaca minimalna w Polsce będzie wynosiła 10 tys. złotych. Ja uważam, że przecież taką ustawę, czy takie rozporządzenie bez problemu można podpisać. Tylko czy, ktoś je wykona? Czy będziecie państwo w stanie zapłacić 10 tys. pracownikom, jeżeli gospodarka nie będzie na tyle rozkręcona, żeby temu sprostać? - pytał polityk.

>>>[CZYTAJ WIĘCEJ] Marek Sawicki: nie można budować koalicji anty-PiS

Jego zdaniem brak porozumienia z pracodawcami powoduje, że "wiarygodność tej propozycji jest niewielka". - Ja w tę propozycję po prostu nie do końca wierzę, bo nie można obiecywać pracownikom wspaniałych zarobków nie widząc roli w tym pracodawcy - zauważył Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, miejsca pracy nie spadają z nieba. - Tworzycie je państwo i bardzo za to dziękuję. Finansujecie w dużej mierze 500 plus, i też za to bardzo serdecznie dziękuję - mówił zwracając się do przedsiębiorców.

"Postawić na tych, którzy ciężko pracują"

Dodał, że program Rodzina 500+ był potrzebny. - Takie programy istnieją w wielu krajach europejskich i ktoś za ten program płaci. To nie są enigmatyczne pieniądze rządu, bo rząd dysponuje pieniędzmi zbieranymi od obywateli, od pracowników, pracodawców, od tych 65 proc. płacących w Polsce podatki - zaznaczył polityk PSL.

W jego ocenie, należy się o tych ludzi upomnieć. - Moim zdaniem najważniejsze jest teraz to, żeby postawić na tych, którzy ciężko pracują i tworzą miejsca pracy. To mają być cztery lata przyszłej kadencji Sejmu dla pracownika, ale też dla pracodawcy - podkreślił Władysław Kosiniak-Kamysz.

Według niego sprawy płacy minimalnej powinny być rozstrzygane w trójstronnym dialogu: pracodawcy, pracobiorcy i strony rządowej. - Bez tego nie będzie nigdy dobrego efektu, nie będzie też rozwoju dynamicznego gospodarki - ocenił lider ludowców.

ZUS i OFE

Mówiąc o składce ZUS Władysław Kosiniak-Kamysz przypomniał, że sztandarowym projektem PSL dotyczącym szczególnie samozatrudnionych, małych i mikroprzedsiębiorstw, jest dobrowolny ZUS. - Trochę na wzór naszych zachodnich sąsiadów, ale to jest szansa na utrzymanie miejsc pracy i własnej działalności gospodarczej. Szczególnie jak słyszę zapowiedzi uwolnienia, odejścia od ryczałtu i płacenie od dochodu ubezpieczenia społecznego - zaznaczył. - Ja bym pozostawił stawkę ryczałtową dla tych, co są w stanie zapłacić i dał dobrowolny ZUS dla tych, którzy nie są w stanie zapłacić - dodał szef PSL.

Kolejną kwestią, którą poruszył Kosiniak-Kamysz było OFE. - Tutaj to nasz rząd rozpoczął, czyli jeszcze moja poprzedniczka Jolanta Fedak, a później ja, zmiany w systemie Otwartych Funduszy Emerytalnych. Uważam to za złą reformę, która została przeprowadzona w 1999 roku przejścia do Otwartych Funduszy Emerytalnych - zaznaczył lider PSL.

Podkreślił, że nie jest ich zwolennikiem. - Uważam, że branie 10 procent prowizji, które miało miejsce od wpłacanych składek było gigantycznym haraczem - ocenił. Jak dodał, "to było pompowanie instytucji finansowych, a nie zabezpieczenie społeczne, zabezpieczenie emerytalne dla pracowników".

bb