Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio24.pl
Paweł Bączek 02.10.2019

Opozycja, jeśli wygra, dopiero pokaże Polakom paragony

PO jest dzisiaj partią elit, ludzi bogatych, funkcjonujących w innej rzeczywistości i czujących wyższość nad resztą społeczeństwa. Jej sztabowcy nawet nie potrafią sobie wyobrazić domu bez iPhone'a, płatnej telewizji cyfrowej, leczenia w ramach NFZ i zakupów w sieciowym supermarkecie.

Borys Budka został bohaterem debaty przedwyborczej w Telewizji Polskiej. Nie z powodu swojego spektakularnego występu, ale ze względu na rekwizyt - paragon. Paragon, który zmienił cały sens debaty. Władysław Kosiniak-Kamysz przyniósł do studia węgiel, Jacek Wilk chorągiewkę, Borys Budka powiększony i wydrukowany paragon z apteki na ponad dwa tysiące złotych. Ten rekwizyt miał być dowodem koronnym oskarżyciela Budki na całkowity upadek służby zdrowia w Polsce. Porażająca suma za lek dla chorego dziecka miała pokazać wyborcom PiS, że jeśli ich dzieci poważnie zachorują, to nie będzie ich stać na leczenie, nawet jeśli dostają dziś 500+. Reprezentujący Zjednoczoną Prawicę wicepremier Jacek Sasin z tym argumentem nie mógł polemizować - paragon to paragon. To mogło zaboleć. Gdyby było prawdą.

pszoniak 1200 screen.jpg
Platforma i Przyjaciele

Szef portalu tvp.info Samuel Pereira błyskawicznie zweryfikował rachunek, potem potwierdził to również minister zdrowia Łukasz Szumowski. Cena leku na paragonie Borysa Budki była ceną bez refundacji. W rzeczywistości lek można kupić za 3,20 zł. Taka jest jego realna cena dla rodziców chorego dziecka, czy też chorej osoby dorosłej. Skąd w ogóle taki paragon, który wydawany jest na receptę, a recepta wydana osobie chorej będzie "z automatu" refundowana. Czy sztabowcy PO chcieli celowo wprowadzić widza debaty w błąd i kupili lek poza refundacją?

>>>[CZYTAJ TAKŻE] Kto nie głosuje, ten z policji! Hop! Hop! Hop!

Podobno królowa Francji Maria Antonina, kiedy usłyszała o głodujących chłopach, którzy nie mają co jeść, gdyż brakuje im chleba, poradziła im "Niech jedzą ciastka!". Królowa potrafiła sobie wyobrazić, że zabraknie chleba, ale nie potrafiła sobie wyobrazić, że ktoś nie ma zarówno chleba, jak i ciastek. Mniej więcej tyle samo co Maria Antonina wie o prawdziwym życiu Platforma Obywatelska. Internet obiegły już zdjęcia paragonów z tzw. codziennych zakupów. W ramach akcji drożyzna "zwykli obywatele" w markowych ubraniach za kilka tysięcy złotych ubolewali, że pietruszka koszmarnie podrożała w delikatesach. Teraz Borys Budka pokazał paragon z apteki. Paragon wystawiony zapewne dla kogoś, kto w ogóle nie korzysta z publicznej opieki medycznej, więc nie korzysta też z refundacji na leki. Czyli stać go zarówno na płacenie za prywatne leczenie, pobyt w szpitalu, operacje, jak i kupowanie leków po cenach komercyjnych. Stąd kwota z paragonu zapewne nie zrobiła na nim większego wrażenia, tak jak robiły na politykach PO rachunki z restauracji "Sowa i Przyjaciele". Zdumieli się tylko wyborcy, którzy nie wiedzieli, że żyją w tej samej Polsce z ludźmi, którzy wydają na jeden posiłek pieniądze, za które oni muszą przeżyć przez cały miesiąc.

Problem w tym, że Polski są dwie. Jest Polska zwykłych ludzi, dla których nadzieją jest podwyżka płacy minimalnej, dla których szansą na lepszą przyszłość dzieci jest program 500+. Polska ludzi czekających na przystanku na PKS i w domu na listonosza z trzynastą emeryturą. I druga Polska zamożnych elit, dla których 500+ to rozdawnictwo, a podwyżka płacy minimalnej to szaleństwo. Kto sprytny niech dołączy do elity i wykombinuje sobie skąd kasę na ośmiorniczki, iPhone'y, prywatnego lekarza i pełnopłatne recepty. A reszta, potomkowie chłopów pańszczyźnianych, "w tym kraju" niech pracują za grosze na zdrowie elit. Najlepiej do 70 roku życia.

zdanowska schetyna 1200 eastnews.jpg
Rewolta w mieście jednorożców

>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] PSL, welon i adidasy

Czy chcący naprawiać polską służbę zdrowia Borys Budka i jego koledzy naprawdę wiedzą o tym, jak dzisiaj leczą się Polacy w publicznych przychodniach i szpitalach? Co wiedzą  o życiu "zwykłej polskiej rodziny", gdzie matka nie jest gwiazdą disco polo, ojciec nie gra w serialach, a na stole nie leży telefon za kilka tysięcy złotych? PO jest dzisiaj partią odrealnionej pseudoarystokracji, ludzi bogatych, funkcjonujących w innej rzeczywistości i czujących wyższość nad resztą społeczeństwa. Jej sztabowcy nawet nie potrafią sobie wyobrazić domu bez iPhone'a, płatnej telewizji cyfrowej, leczenia w ramach NFZ i zakupów w sieciowym supermarkecie.

13 października władza może trafić w ręce ludzi nie znających w ogóle polskich realiów, ale co jeszcze gorsze, ludzi z trudem maskujących pogardę dla biedniejszych i słabszych, tych mieszkających na prowincji i chodzących do kościoła (o zgrozo w moherowych beretach!). Ludzi, którzy chcą Polską rządzić za wszelką cenę, daleko wyższą niż paragon Budki. I będzie to Polska urządzana znów przez "elity" i dla "elit".

A "zwykła polska rodzina"? Nie mają chleba?

Niech jedzą ciastka.

Miłosz Manasterski