Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Paweł Słójkowski 19.02.2020

Liga Mistrzów: Tottenham - RB Lipsk, czyli młodość kontra rutyna. "Przyda nam się szaleństwo"

Mecz Tottenhamu z RB Lipsk nie jest oczywistym hitem 1/8 finału Ligi Mistrzów, jednak kibice powinni spodziewać się tutaj jazdy bez trzymanki. Emocji nie powinno zabraknąć tak na boisku, jak i na trenerskich ławkach, gdzie zasiądą Jose Mourinho i Julian Nagelsmann.
Posłuchaj
  • Przed meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów z RB Lipsk Spurs mają poważne problemy w ataku. Najpierw ze składu wypadł Kane, teraz - Son. Trener Tottenhamu, Jose Mourinho przyznaje, że niedzielny uraz Koreańczyka pokrzyżował klubowi plany. Z Londynu - Adam Dąbrowski (IAR)
Czytaj także
  • Za faworyta środowego spotkania eksperci uważają Tottenham
  • Zarówno londyńczycy, jak i ekipa RB Lipsk, będą musieli radzić sobie bez kontuzjowanych graczy
  • Ogromnym zainteresowaniem włoskich kibiców cieszy się też środowe spotkanie Atalanty z Valencią

Tottenham to klub, który istnieje 138 lat, jest jednym z najbardziej zasłużonych w Anglii. Choć wielu kibiców innych drużyn wypomina mu, że ostatnie lata są wyjątkowo chude pod względem trofeów, to jednak "Spurs" należą do drużyn, które pisały historię angielskiej piłki. RB Lipsk zaś to projekt nowy, który mocno podzielił fanów futbolu i wywołuje skrajne uczucia.

Obiekt nienawiści

Zespół, który powstał zaledwie kilka sezonów temu za olbrzymie pieniądze potężnego sponsora, z impetem wkroczył do Bundesligi. Sukces RB Lipsk nie mógł obyć się bez kontrowersji - w Niemczech nie da się znaleźć klubu, który budziłby podobną nienawiść. 

RB Lipsk nie ma tradycji, nie może pochwalić się historią i dopiero pracuje na swoje sukcesy. Mozolnie, zaczynając od peryferii niemieckiej piłki, pnie się w górę z żelazną konsekwencją. Dojście do punktu, w którym zaczęto go nazywać rewelacją Bundesligi, zajęło mu 7 lat.

Projekt bajecznie bogatego Dietricha Mateschitza to przypadek zarówno skrajny, jak i modelowy. Skrajny, bo nic nie robi sobie z szalenie ważnych dla świata piłki wartości. Modelowy, ponieważ pod względem sportowym wiele innych klubów mogłoby uczyć się tego, w jaki sposób dobierać piłkarzy, jak ich rozwijać i sprawiać, by mecze drużyny oglądało się z wypiekami na twarzy.

Błyskawiczna droga z piłkarskich peryferii do miejsca, w którym spełniają się marzenia, jest dla wielu wręcz szokująca. Ile w końcu jest drużyn, które miotają się na zapleczu największej ligi i po prostu trwają? To jak gra w popularną serię Football Manager prowadzona w rzeczywistości.

Mourinho kontra "Baby Mourinho"

Tottenham w XXI wieku, a zwłaszcza w dobie Mauricio Pochettino, także dał się poznać jako zespół, który przyjął strategię inną od większości rywali. Znany jako średniak z aspiracjami, który regularnie zawodzi w kluczowych momentach, pod wodza argentyńskiego menedżera wykreował wiele gwiazd, wypracował świetny, ofensywny styl gry, zainwestował w potężny stadion, jeden z najbardziej imponujących na świecie.

To wszystko jednak nie przyniosło namacalnych sukcesów, a chemia między piłkarzami i Pochettino się wypaliła. Po porażce w finale Ligi Mistrzów w ubiegłym sezonie stało się jasne, że pewien etap w życiu tej drużyny dobiegł końca. Menedżer nie dostał szansy poważnej przebudowy składu, a jego miejsce zajął Jose Mourinho, znany ze swojego pragmatyzmu i skuteczności, patrzącego na dokonania, a nie na styl.   

Trenerem gości w środowym spotkaniu jest Julian Nagelsmann, zwany "Baby Mourinho". "Prawdziwy" Jose Mourinho jest o ćwierć wieku starszy, nieporównywalnie bardziej doświadczony.

Kiedy jeden z dziennikarzy wspomniał o tym, że niemiecki szkoleniowiec był łączony z Tottenhamem pod koniec kadencji Pochettino i zapytał Mourinho, czy ten nie ma mu nic do udowodnienia, Portugalczyk odpowiedział w swoim stylu. 

- Udowodnić? Po 20 latach kariery, 25 tytułach? Udowodnić? - widać było wyraźnie, że ten fragment konferencji nie przypadł mu do gustu.

Przydomku Nagelsmann dorobił się w czasach, gdy jako najmłodszy szkoleniowiec w Bundeslidze prowadził Hoffenheim (2016-2019). Z niewielkim klubem z Sinsheim zdołał awansować do Ligi Mistrzów, po raz pierwszy w jego historii.

32-letni obecnie trener RB Lipsk porównywany był do starszego o 25 lat Portugalczyka, uznawanego za jednego z najlepszych w historii. Sam nie widzi jednak podobieństw.

- On posiada jakąś fascynującą aurę, bardzo się cieszę, że go poznam. Ale nie sądzę, że nasze filozofie gry w piłkę są identyczne - ocenił Nagelsmann.

Największym jego sukcesem w trenerskiej karierze jest zdobycie mistrzostwa Niemiec drużyn do lat 19 z Hoffenheim. Tymczasem Mourinho w swoich trofeach może się pogubić - w dorobku ma m.in. dwa triumfy w Lidze Mistrzów i osiem tytułów mistrza kraju w Portugalii, Hiszpanii, Anglii i we Włoszech.

Portugalczyk prowadził zespoły w Champions League w łącznie 149 spotkaniach. W przypadku Nagelsmanna spotkań było 12, z czego sześć w obecnym sezonie i wszystkie w fazie grupowej. Co więcej, Tottenham jest dziewiątym klubem Mourinho, a RB Lipsk - drugim Nagelsmanna.

"Mamy w sobie pewien stopień szaleństwa"

Przy takim zestawieniu dorobków łatwo wskazać faworyta, ale to nie jest jeden z meczów, których scenariusz można łatwo przewidzieć. Londyńczycy będą musieli radzić sobie m.in. bez kontuzjowanych podstawowych piłkarzy: Harry'ego Kane'a i Koreańczyk Heung Min-Sona.

Najlepszego gracza Tottenhamu ostatnich sezonów nie zobaczymy w dwumeczu. Przeciwko Aston Villi złamał rękę już na początku spotkania, ale dokończył je, zdobywając dwa gole, w tym zwycięskiego w doliczonym czasie gry. Mimo, że na klubowej stronie jest mowa o kilku tygodniach absencji, Mourinho jest pesymistą.

- Nie sądzę, abym jeszcze w tym sezonie miał go do dyspozycji. Obawiałem się, że nie mam wśród rezerwowych ofensywnych zawodników, a teraz nie mam ich też w podstawowym składzie - powiedział portugalski szkoleniowiec, mając na myśli fakt, że dużą część sezonu straci Harry Kane.

Z kolei w zespole gości zabraknie środkowych obrońców - Węgra Williego Orbana oraz Francuzów Ibrahimy Konate i Dayota Upamecano.

Styl gry, który prezentowały drużyny Mourinho, ma przynieść przede wszystkim skuteczność. Jego podopieczni zwykle są przy piłce krócej niż rywale, a zwyciężają dzięki taktycznemu reżimowi. Niedawno przekonał się o tym Hiszpan Josep Guardiola i jego Manchester City - mistrz Anglii przegrał 2 lutego w Londynie 0:2 w Premier League. Podobnie mogło zakończyć się starcie z Liverpoolem, w którym Tottenham kompletnie oddał inicjatywę, a w końcowym fragmencie spotkania doszedł do kilku świetnych szans, które mogły odmienić wynik tego meczu. Ostatecznie jednak zawiodła skuteczność.

Źródło: TVP

Tottenham cały czas ma jednak dziurawą defensywę, a to właśnie solidna gra w obronie była przecież znakiem rozpoznawczym Mourinho. "Spurs" cały czas tracą gole, w każdym meczu dają rywalom szanse na wykorzystanie swoich błędów. Portugalczyk wiedział jednak, że mając do dyspozycji tych konkretnych piłkarzy, będzie musiał pójść na ustępstwa i momentami dać im do dyspozycji więcej swobody.

Nagelsmann zasugerował, że ma receptę na filozofię Portugalczyka.

- Moi zawodnicy nie powinni za bardzo zaprzątać sobie głowy kwestiami taktycznymi. Nie kierujemy się wyłącznie rozumem, mamy w sobie pewien stopień szaleństwa. To nam się przyda - powiedział Niemiec.

Tottenham przez lata miał łatkę zespołu, który bazuje na młodości i fantazji, jednak właśnie wtedy zbierał też bolesne lekcje od bardziej wyrachowanych przeciwników. Tym razem to on jej udzieli? Trudno mówić, by gospodarze byli wyraźnym faworytem, o ile są nim w ogóle. RB Lipsk ma przynajmniej kilka atutów, jak dyspozycja Timo Wernera, zdolność do stwarzania zagrożenia właściwie w każdej sytuacji, umiejętnością neutralizowania przeciwnika, jak chociażby w niedawnym meczu z Bayernem (0:0). 

Nagelsmann nie krył jednocześnie, że ma tremę przed tym sprawdzianem. 

- Tak jest przed każdym spotkaniem. Tylko, że to będzie być może najbardziej spektakularny mecz w historii klubu... Mam do niego (Mourinho - przyp. red.) ogromny szacunek. On już uczestniczył w 59 spotkaniach pucharowych, dla mnie to będzie pierwsze - zaznaczył.

Mecz w Londynie rozpocznie się o godzinie 21. Rewanż tej pary zaplanowano na 10 marca.

Świetna passa będzie trwać?

W drugim środowym spotkaniu Atalanta Bergamo zmierzy się z Valencią. Atalanta przeżywa najlepsze chwile w swojej historii. W ubiegłym sezonie zajęła trzecie miejsce w Serie A. Nigdy wcześniej nie była na podium, natomiast w obecnym sezonie debiutuje w Champions League i zagra w fazie pucharowej, mimo iż przegrała pierwsze trzy spotkania w grupie.

To zrozumiałe, że takie sukcesy zachęcają kibiców do dopingowania zespołu z trybun, tym bardziej że do Mediolanu mają niewiele ponad 50 km. Mimo wszystko liczby robią wrażenie - w Bergamo mieszka ok. 120 tysięcy osób, a w sektorze gospodarzy na San Siro ma zasiąść 40 tysięcy.

- Jedzie tam całe miasto - skomentował trener Giampiero Gasperini.

Często debiut w europejskich pucharach wiąże się ze spadkiem formy w krajowych rozgrywkach, ale Atalanty ta klątwa nie dotknęła. W sobotę pokonała u siebie Romę 2:1 i umocniła się na czwartej pozycji w tabeli Serie A, uzyskując sześć punktów przewagi nad sklasyfikowanym na piątym miejscu stołecznym zespołem. Ma też najwięcej strzelonych bramek ze wszystkich zespołów - 63.

Debiutują w LM Atalanta, rozgrywająca swoje mecze na San Siro w Mediolanie, wywalczyła awans do 1/8 finału mimo porażek w trzech pierwszych meczach grupowych. W sezonie 2002/03 podobnej sztuki (awans po trzech pierwszych porażkach) dokonał Newcastle United, jednak wówczas następnym etapem rozgrywek była kolejna runda grupowa.

Valencia stoi przed trudnym zadaniem. Nie jest uważana za faworyta, zawodzi w Primera Division, będzie musiała radzić sobie z brakiem kilka podstawowych graczy. To wszystko jednak, paradoksalnie, może jej pomóc - oczekiwania nie będą ciążyć na barkach piłkarzy.

Program 1/8 finału piłkarskiej Ligi Mistrzów (wszystkie mecze o godz. 21):

18 lutego, wtorek
Atletico Madryt - Liverpool 1:0
Borussia Dortmund - Paris Saint-Germain 2:1

19 lutego, środa
Atalanta Bergamo - Valencia (początek o godz. 21)
Tottenham - RB Lipsk (początek o godz. 21)

25 lutego, wtorek
Chelsea Londyn - Bayern Monachium
SSC Napoli - Barcelona

26 lutego, środa
Real Madryt - Manchester City
Olympique Lyon - Juventus Turyn

ps