Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PAP
Damian Nejman 28.03.2020

Koronawirus w Polsce. Lekarze rodzinni nie mają możliwości kierowania na test wykrywający COVID-19

 - Lekarze rodzinni mogą pacjentowi zalecić leczenie, wystawić zwolnienie lekarskie, zalecić udanie się na oddział zakaźny lub zasugerować kontakt telefoniczny z sanepidem, ale nie mają możliwości kierowania pacjentów na badania w kierunku wirusa SARS-CoV-2 – przypomina konsultantka krajowa ds. medycyny rodzinnej dr Agnieszka Mastalerz-Migas.

- Obecnie - jako lekarz POZ - nie mam możliwości skierowania pacjenta na test wykrywający zakażenie koronawirusem. Zdarza się, że pacjent słyszy od kogoś, że to lekarz rodzinny kieruje na takie badanie i że ma się po skierowanie zgłosić do POZ, ale my musimy takie osoby prosić o kontakt telefoniczny ze stacją sanitarno-epidemiologiczną – zaznaczyła w rozmowie z PAP.

Kolejka do sklepu
Prof. Włodzimierz Gut: do końca epidemii jest jeszcze daleko

Podkreśliła też, że w sytuacji epidemii zdecydowana większość lekarzy rodzinnych udziela teleporad. W takim systemie pracuje obecnie 80-90 proc. placówek POZ, a "zamknięte drzwi" nie oznaczają nieczynnej przychodni. Podjęto takie środki ostrożności, bo zdarzało się, że pacjenci zachowywali się, pomimo wielu apeli, bardzo nieodpowiedzialnie narażając na ryzyko zakażenia cały personel medyczny poradni.

- Takie rozwiązanie, choć może się wydawać kontrowersyjne, było konieczne, bo wiele osób nie zdawało sobie sprawy z ryzyka. Chodzi tutaj o to, by pacjenci najpierw zadzwonili, nawet stojąc pod drzwiami przychodni i powiedzieli, z jakim problemem przychodzą. Musimy bardzo rozsądnie zarządzać opieką nad pacjentami, bo mamy bardzo ograniczone środki ochrony osobistej – uzasadniła restrykcyjne zasady wprowadzane przez większość poradni.

Teleporady w pierwszej kolejności

Dodała też, że placówki są zamknięte jedynie w przypadku, gdy cały personel poddany jest kwarantannie.

Wpływ koronawirusa na życie Polaków (opr. Maciej Zieliński)

- To są właśnie te sytuacje, których najbardziej się obawialiśmy. Wyłączenie małych placówek z funkcjonowania z powodu narażenia na kontakt i następnie kwarantanny utrudnia dostęp do opieki medycznej ich pacjentom. Wprawdzie NFZ umożliwia konsultacje w innych placówkach, nawet w bezpośrednim sąsiedztwie, ale to już i tak stres i utrudnienie, zwłaszcza dla pacjentów starszych i chorych przewlekle, gdzie dokumentacja jest w przychodni macierzystej – powiedziała.

Równocześnie poradziła, by pacjenci w pierwszej kolejności korzystali teraz z teleporad. Lekarz dzięki rozmowie telefonicznej z pacjentem, po przeprowadzaniu bardzo szczegółowego wywiadu, ma możliwość zdecydowania, czy pacjent rzeczywiście wymaga wizyty w poradni.



Przypomniała, że bezpośrednie wizyty w stanie epidemii muszą trwać jak najkrócej, a przyjmowanie pacjentów powinno odbywać się z zachowaniem odstępów czasowych, z rozdzieleniem wizyt pacjentów z infekcją od pacjentów bez cech infekcji, np. przewlekle chorych potrzebujących interwencji.

- W szczegółowym wywiadzie epidemiologicznym przeprowadzanym w ramach teleporady musimy też ocenić, czy pacjent spełnia kryteria przypadku podejrzanego o zakażenie koronawirusem, czyli czy miał bliski kontakt z osobą chorą i czy w ostatnim czasie powrócił z miejsca, w którym mógł się zakazić – stwierdziła.

Równocześnie zaznaczyła, że w Polsce dochodzi już do transmisji poziomej wirusa, co oznacza, że pacjenci zakażają się nim lokalnie. Dlatego też w przypadku podejrzenia choroby COVID-19, gdy występują nasilone objawy (gorączka, kaszel, duszność), lekarz odsyła pacjenta do szpitala zakaźnego. Skierowanie nie jest potrzebne.

Natomiast do stacji sanitarno-epidemiologicznej kierowane są osoby, które miały kontakt z chorym lub podejrzanym o chorobę, ale nie mają objawów choroby.

dn