Logo Polskiego Radia
POSŁUCHAJ
PolskieRadio 24
Aneta Hołówek 27.04.2020

Bereszyński o zakażeniu koronawirusem: nikt by mnie nie przebadał, gdybym nie grał w Sampdorii

- Pierwszego dnia miałem straszny ból głowy. Zwykle nie sięgam po środki przeciwbólowe, ale teraz to zrobiłem. Nigdy nie bolała mnie tak głowa. Oprócz tego miałem lekki stan podgorączkowy. Po 2-3 dniach dołączały kolejne symptomy - mówi Bartosz Bereszyński. Piłkarz Sampdorii Genua był zakażony koronawirusem.
  • Piłkarz jest jedynym reprezentantem Polski, który został zakażony koronawirusem
  • Choroba dotknęła również najbliższych Bereszyńskiego

Bartosz Bereszyński jest już zdrowy. Ćwiczy już normalnie. I jak podkreśla, nie czuję żadnej różnicy pomiędzy aktualnym stanem a tym sprzed choroby. 

- Pierwszego dnia miałem straszny ból głowy. Zwykle nie sięgam po środki przeciwbólowe, ale teraz to zrobiłem. Nigdy nie bolała mnie tak głowa. Oprócz tego miałem lekki stan podgorączkowy. Najwyższą temperaturę, jaką miałem, to 37,5. Także nie była wysoka. Po 2-3 dniach dołączały kolejne symptomy. Katar i suchy, lecz nie duszący, kaszel. Następnym etapem była utrata poczucia smaku i węchu. Przez dobre dziesięć dni nie potrafiłem odróżnić, czy coś jest słodkie, czy słone. Nie byłem jednak w stanie powiedzieć czy to, co jem, to akurat czekolada czy miód. Po dwóch tygodniach mogłem wznowić treningi - mówił piłkarz w rozmowie z TVP Sport.

Piłkarz dodał, że gdyby nie był piłkarzem Sampdorii Genua, to pewnie nikt by go nie przebadał. - Mieliśmy zbyt mało objawów - stwierdził. - Praca piłkarza jest uprzywilejowana. Nie każdy może być przecież testowany przed pójściem do pracy. Cieszymy się, że jesteśmy częścią tak ważnego sportu i że ktoś o nas dba. Klub robił za nas zakupy. Wysyłaliśmy zapotrzebowanie na WhatsAppie, a produkty otrzymywaliśmy następnego dnia - zdradził.

Zawodnik Sampdorii dodał, że od 4 maja on i jego koledzy będą mogli wrócić do wspólnych treningów, ale w małych grupach. 

(ah)